Re: Kletno - czy nie ma lepszych lokalizacji?

Autor: Lukasz Gagala <diopsyd_at_o2.pl>
Data: Thu 21 Sep 2006 - 13:09:39 MET DST
Message-ID: <DC674FCE742544BE94169864E6D0DEAC@ing204c>
Content-Type: text/plain; charset="UTF-8"

Długo siedziałem cicho, ale ten post skłonił mnie do wytarcia klawiatury.
Przepraszam, że z taki poślizgiem, ale dopiero wróciłem z 3 tygodniowych
praktyk.

Nie mam nic do powiedzenia n.t. imprezy w Kletnie - nie byłem, nie
widziałem, nie wiem. Wiem tylko tyle, ze jako zwolennik ciszy, spokoju i
przeciwnik wszelkiej rywalizacji gdy chodzi o eksploatację cudów natury nie
wziąłbym w tym udziału, no ale de gustibus...

Natomiast nie zgodzę się co do oceny polskiego kolekcjonerstwa

"wiedza naszych zbieraczy nie
> wykracza przewaznie poza znajomość mineralogii "fioletowe? -
> ametyst!". "
Piszesz o zbieraczach, czy "zbieraczach"? Znam przynajmniej dwa przypadki
amatorów (Fantomas i Nikifor - zostańmy przy ksywkach stosowanych w
"światku"), ktorych wiedza byłaby co najmniej wystarczająca na poziomie
uniwersyteckim. Nie każdy zbieracz to leśny dziadek z PTPNoZ - pamiętaj, że
ci co lepsi zwykle unikają wszelkich towarzystw. Po co mają się dzielić
wiedzą i stanowiskami, skoro w zamian nie otrzymają nic poza zagruzowanym
stanowiskiem?

"Prawda jest jednak inna - to wraz z tą wiedzą
> i doświadczeniem rodzi się ruch kolekcjonerski "na poziomie". "
Patrz: wyżej

"Jeżeli porównamy Polskie okazy "
I w tym moim zdaniem tkwi twój błąd. Jasne, można się nabijać z najlepszych
okazów z Lubiechowej, Jegłowej itd - fakt, nie umywają się do światowej
klasy średniej, ale powiem Ci tak: jedź i znajdź tam coś lepszego.
Zbieractwo nie musi polegać na gromadzeniu najładniejszych okazów
skądkolwiek, ale może mieć - i zwykle u nas ma - nastawienie regionalne lub
tematyczne. Być może jest ono wymuszone tym, że dostęp do stanowisk, które
wymieniłeś jako polskie hity jest ograniczony, a często wręcz niemożliwy dla
zwykłego zbieracza. Dobre okazy ze świata też do nas nie docierają. To, że o
trafieniu w Strzegomiu szybciej się słyszy w Niemiaszkowie niż u nas, akurat
mnie nie dziwi - tam przecież ląduje większość okazów.
Starasz się nadać kolekcjom wartość obiektywną, mierzoną wartością okazów -
chabazyty ze Strzegomia bomba, bliźniak japoński z Jegłowej - kicha.
Kolekcjonerstwo jednak, to nie tylko podświetlone półeczki z
mineralogicznymi hitami, ale też wiedza i pasja zbieracza oraz wiele czasu
poświęconych na eksplorację nowych "tematów" czy też regularną eksploatację
jednego stanowiska w celu trafienia jakiejś lokalnej "perełki". W okazach ze
Strzegomia czy Wiśniówki tego nie widzę, ale w cyrkonach gdzieś ze strefy
Niemczy wyczajonych po wybłaganiu z biblioteki niemieckiej mapy - jak
najbardziej.
Nie deprecjonuj więc osiągnięć zbieraczy, których kolekcje budzą śmiech na
świecie, ale są rewelacyjne jeżeli chodzi o dany region/jedn. geologiczną

Cóż to znaczy dobry okaz? To
> też wszyscy wiemy - jest to albo bardzo rzadki minerał (w tym
> przypadku walory estetyczne sa mniej znaczace, choć też ważne) lub
> okaz efektowny - składajacy sie z dużych, błyszczących, ładnie
> skomponowanych, kontrastowych i najlepiej przezroczystych
> kryształów.
Lub też coś niezwykłego jak na DANĄ LOKALIZACJĘ, np. apofyllit ze Strzelina.
Z Indii o 5 klas lepsze? Fakt, ale jedź do Strzelina i znajdź coś takiego.

pzdr

Ł.G.
Received on Thu Sep 21 12:58:33 2006

To archiwum zostao wygenerowane przez hypermail 2.1.8 : Thu 21 Sep 2006 - 13:32:00 MET DST