Re: clay i loam raz jeszcze, ale zupełnie inaczej

Autor: Dominito <dominito_at_poczta.onet.pl>
Data: Tue 24 Aug 2004 - 12:28:07 MET DST
Message-ID: <cgf59k$ra0$1@sunflower.man.poznan.pl>

> tez sie juz zastanawiac zaczalem - chcesz cos tlumaczyc ,a
> znasz sie na tym? Bo jesli nie to chyba marnujesz czas - wlasny
> i innych!

Nie jest mi milo po takim komentarzu. Uwazam, ze to, co piszesz, a wlasciwie
piszecie, jest niesprawiedliwe. Ksiązka dotyczy akwarystyki i procesow
ekologicznych w akwarium, a jestem z wyksztalcenia biologiem i filologiem.
Przeciez nie zrezygnuje z tlumaczenia ksiazki tylko dlatego, ze znalazlo sie
tam piec terminow z gleboznawstwa. Jak juz pisalem, ksiazka nie dotyczy
geologii ani gleboznawstawa (przeciez takiej bym sie nie podjal, to nie moja
dzialka). A przyszedlem na te grupe, bo juz wczesniej znajdowalem tu pomoc,
bo tu wlasnie sa specjalisci lub przynajmniej ludzie, ktorzy wiedza o tym
cos wiecej niz ja. Dzieki takiej pomocy wyjasnila sie np. sprawa lupka
lyszczykowego z ksiazki o zyciu Salvadora Dali... Czy mialem jej nie
tlumaczyc, bo nie wiedzialem, jak jest po polsku micacita, z ktorej
zbudowane byly skaly podziwiane przez malarza w mlodosci? Czy to
dyskwalifikuje mnie jako tlumacza? To chyba normalne, ze tlumaczac jakis
tekst napotyka sie na pojedyncze terminy z dziedziny, o ktorej ma sie
niewielkie pojecie. Do kogo sie wtedy zwrocic? Znajomi tlumacze niebiolodzy,
kiedy znajduja nazwe dziwnej rosliny lub rzadkiego zwierzaka, zwyczajnie
pisza do mnie, bo licza, ze ja to bede wiedzial.

Sam wielokrotnie odpowiadalem na roznego typu "dziwne" pytania na podobnych
forach i sadzilem, ze usenet sluzy wlasnie takim celom.

Przepraszam za klopot.

Dominito
Received on Tue Aug 24 12:30:20 2004

To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.8 : Tue 24 Aug 2004 - 12:32:00 MET DST