Autor: Tomasz Ganicz (toganicz_at_bilbo.cbmm.lodz.pl)
Data: Fri 28 Mar 2003 - 10:59:57 MET
> No wlasnie ja jestem przezuwana (czwarty rok doktoranckich) , a za
> chwile zostane wypluta. Zakladajac, ze malzonek da rade mnie utrzymac,
> to mam duze szanse zostac gospodynia domowa z doktoratem.
Moja żona też została w ten sposób "przeżuta" więc Cię rozumiem.
> Ale nie o tym chcialam, tylko o przepisach i innych cudach. Otoz
> mam pytanie do osob zwiazanych z uczelniami. Czy macie jakies systemy
> urylizacji odczynnikow? Bo u nas bylo wielkie halo, kazali wypisac jakie
> mamy odpady, zabrali pare puszek z rtecia. Tyle ze zladowaly one w
> bunkrze na podworku, w ktorym juz zreszta skonczylo sie miejsce. I tyle.
> Nie pytam, CO robicie ze zlewkami, zeby w razie czego nie bylo
> dowodow...
U nas zajmuje się tym wyspecjalizowana firma. Ładują to wszystko na ciężarówkę i wywożą gdzieś w siną dal.
> A druga sprawa to szajba na tle okularow ochronnych. Normalnie
> dawalo sie je do prac tego wymagajacych i juz. Teraz wszyscy studenci
> maja miec wlasne i nosic zawsze w laboratorium. Niezaleznie od tego co
> robia. Takie zarzadzenie weszlo u nas w zycie w zwiazku ze staraniami
> uczelni o akredytacje.
Tu się może zdziwisz, ale w sumie to popieram to zmuszanie do noszenia
okularów ochronnych. Wystarczy, że masz w laboratorium pompkę wodną i bez
okularów ochronych zawsze się może zdarzyć nieszczęście. Na ogół w
laboratorium pracuje więcej niż jednak osoba i nigdy nie wiadomo kto w
danym momencie co robi. Szczególnie wysoki poziom ryzyka występuje
zawsze w dużych laboratoriach studenckich, gdzie liczna rzesza mało
jeszcze wprawionych ludzi wykonuje najróżniejsze eksperymenty.
Odłamki szkła z implodującej aparatury prożniowej potrafią rozlecieć
się po całym dużym laboratorium.
Koleżance z pokoju kiedyś "wystrzeliła" nagle pompka wodna gdy stała
bokiem do stołu laboratoryjnego i właśnie okulary z klapkami po bokach
uratowały jej wzrok, bo dostała odłamkami szkła w twarz a jeden
odłamek odbił się od tej bocznej klapki i zostawił na niej dobrze widoczną
krechę. W przeciwnym razie wbiłby się pewnie w gałkę oczną z wiadomym
skutkiem, a tak to skończyło się tylko na lekkim pocharataniu czoła.
Tomek.
To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.7 : Thu 08 May 2003 - 14:53:40 MET DST