Autor: Tomasz Ganicz (toganicz_at_bilbo.cbmm.lodz.pl)
Data: Fri 28 Mar 2003 - 09:09:33 MET


> A sam dostęp do odczynników chemicznych to nie wszystko. System
> kształcenia też jest fatalny. Uczelnie zorganizowane sa w ten sposób,
> że tytuły naukowe dostaje się za staz, nie za osiągnięcia (bo Ci
> naprawdę zdolni dawno już wyjechali), a system stopni naukowych
> uniemożliwia młodym i ambitnym jakiekolwiek działanie. Żeby zostać
> samodzielnym pracownikiem potrzebna jest habilitacja, a żeby mieć
> habilitację, trzeba grzecznie i posłusznie podporządkowywać się
> zasłużonym profesorom. Młody człowiek z pomysłem nie ma szansy na jego
> realizację, jeżeli pomysł nie przystaje do "jedynie słusznej" linii
> promotora.
>

Bez przesady. Tzn. częściowo się zgadzam, ale nie do końca. W takiej np: Anglii przebicie się do poziomu "member of staff" na Uniwersytetach też jest bardzo trudne, a założenie własnego zespołu badawczego jest chyba jeszcze trudniejsze niż w Polsce. Chyba niemal wszędzie na świecie jest tak, że nauka "przeżuwa" liczne rzesze młodych ludzi i tylko nieliczni dochodzą do poziomu od którego mogą prowadzić samodzielne badania. Tyle, że tam to "przeżuwanie" kończy się często odejściem ludzi do przemysłu, a u nas nadmiaru doktorów nie ma kto wchłonąć, więc są oni "produkowaniu" nie wiadomo po co.

Ja np: jestem w takiej szczęśliwej sytuacji, że mogę prowadzić badania wg. własnego pomysłu mimo, że nie mam habilitacji i nikt mi się nie wtrąca byle bym "produkował" wystarczającą liczbę publikacji rocznie. Jest to możliwe dzięki temu, że realizuję granty przemysłowe i mam "swoją własną kasę". Niemniej zgadzam się, że jest mnóstwo profesorów, którzy duszą wszelką incjatywę i obchodzi ich wyłącznie czubek własnego nosa. Tyle, że podobne zjawisko obserwowałem też w Anglii, a ludzie pracujący w Niemczech i Francji mówią, że tam też jest podobnie.

Tomek.


To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.7 : Thu 08 May 2003 - 14:53:40 MET DST