W czwartek, 15.10.2020 o 11:03, ydziO napisał:
> Mimo wszystko wolę "odnośnik". Chociaż zdarza mi się pisać także "link". Ja
> w ogóle zaczynam coraz bardziej nielubić angielskawych potworków. Ostatnio
> czytałem jakąś recenzję monitora i ekran - wg autora - był "zablurowany".
> Albo czytając recenzję telefonu, tem miał "latencję".
>
> Za słownikiem PWN:
> latencja «okres utajnienia choroby, popędu seksualnego u dzieci itp.»
SJP PWN jest oczywiście pierwszorzędny, ale nie nadąża za zmianami
językowymi. Obecnie "latencja" ma więcej znaczeń, niż tylko to opisane
w wspomnianym słowniku. Latencja to też "opóźnienie działania programu
komputerowego", czy "opóźnienie w odbiorze sygnału audio". Czyli ogólnie
rzecz biorąc, latencja to opóźnienie, zwłoka w czymś tam. To dlaczego
chłopcy-komputerowcy używają w mowie i piśmie latencji a nie opóźnienia?
No ba. Kiedyś pojęcie makaronizmu wiązało się z językiem łacińskim,
obecnie - z angielskim. Pewnie Stefan Batory zamiast powiedzieć "disce
puer latine, ego faciam te mości panie", rzekłby teraz do ucznia szkoły
w Zamościu: "learn english, boy, and i will make you prezes.
--
Ucz, ucz się polskiego, na łatwe i na trudne dni.
|