[na wstępie: mowa o dawnych czasach, 9x, XP, Vista]
On 30/12/2019 13:28, Trybun wrote:
*Zawsze* należało je szukać na wysypiskach śmieci typu drivers.com.
Dopiero wersja win 8 a już 10 znacząco, usprawniła ten proces. O dziwo
jak się coś w komputer wetknie, to nawet zauwazy i obsłuży poprawnie
bez proszenia o dyskietki. Zupełnie jak w Linuxie 20 lat temu.
Ale to sprzętu zawsze była płytka z sterami.
Pełnymi wirusów, albo jeszcze lepiej: z 50 sterownikami do kamer,
musiałeś sobie wybrać który zainstalować, ba, każdy działał tylko kamera
nie działała. Bardzo lubiłem te chińskie puzzle ale doceniałem też wtedy
norton ghosta jako, bywało, jedyną opcję deinstalacji.
Była także opcja ich
pobrania z strony producenta.
Oczywiście że była. Wystarczyło kliknć w windowsie "pozwól wyszukać...."
i lądowałeś od razu na stronie producenta, samo się ściągało,
instalowało i potem się budziłeś.
Nie, zazwyczaj wklepywałeś jakieś gównianie ID USB/PCI (kto pamięta od
kiedy łaskiawie MS pozwalał na ich kopiowanie z okienka?) i leciałeś na
globalne wysypisko wirusów "google". Licząc że to co zupoladował jakiś
Turek to może jest to ... a nie, to nie to ... no tak, to co innego... a
nie, też nie.
Przynajmniej dla mnie nie był to żaden
problem.
W tamtych czasach (XP,Vista) zastanawiałem sie czy MS nie mógłby oddać
nieco czasu ludzkości i zrobić jakąs bazę danych sterowników. Ale nie,
dostałem za to kolorowe ikonki i program do mieszania drinków. Też piknie.
Przypomnę tylko jazdy z VIA i windowsami, które nie chciały widzieć
połowy hardware najpopularniejszego chipsetu do PC. Żałosne.
Chodzi o to "prawie", i zasadniczo nie chodziło o podzespoły będące
elementami kompa
Wręcz przeciwnie, własnie te podstawowe elementy, czyli najczęsciej
chipset VIA, pokazywało jak daleko w dupie jest MS ze swoim supportem
dla userów. Tam gdzie linux mógł co najwyżej marudzić o kartę graficzną
to Windows po instalacji wymagał pieprzenia się w jakieś tajemnicze
setupy "do chipsetu" , "dodatkwoe INFy" itd itp które, bywało,
wypierniczały instalację windowsa w kosmos. Oczywiście po latach każdy z
nas pamieta że windows to był taki super stabilny, zarąbisty system
gdzie wszystko działało OOTB. Tak mają ludzie starzy. Ja pamiętam jednak
jak było na prawdę, dzięki tym tysiącom godzin spędzoanych na
zastanawianiu się co się jeszcza, k...., nie chciało zainstalować w
następnej instalacji winxp, dlaczego dyski chodzą w PIO, co to jest
"nieznane urządzenie" bez ID, dlaczego sterownik czegoś ma konflikt
czymś jeszcze bardziej tajemnicznym itd itp.
Musisz mieć system aktualny. Bredzenia o tym że XP wystarcza
nasłuchałem się masę. Nie, nie wystarcza. XP nie jest bezpieczny. Xp w
ogóle zdefiniował bezpieczeństwo dokładnie odwrotnie niż teoretycy
OSów. Bo kto bogatemu zabroni ...
Oj, tutaj pozwolę się nie zgodzić z Tobą, - jechałem na XP do połowy
2019. Miałem na dysku także 10kę, jednak XP mimo wszystko jakoś
bardziej mi leżał.
Mowa o *bezpieczeństwie* a nie o wygodzie. Jedno z drugim nie idą w
parze, bywa że są przeciwieństwami.
Bezpieczeństwo XP to był raczej kiepski numer do powiatowego kabaretu.
|