Re: Windows 8 beta

Autor: rs <no.address_at_no.spam.pl>
Data: Sun, 11 Mar 2012 20:52:44 -0400
Message-ID: <60gql79od43p53mlhen26ub94j0gamb0sn@4ax.com>
Content-Type: text/plain; charset=utf-8

On Sat, 10 Mar 2012 02:36:52 +0100, Przemysław Ryk
<przemyslaw.ryk_at_gmail.com> wrote:

>Dnia Tue, 06 Mar 2012 20:16:08 -0500, rs napisał(a):
>
>>>Widzisz - nie do końca się można z Tobą zgodzić. Dostajesz później wypociny
>>>takiego światłego umysłu. I tłuczesz łbem w ścianę mając to doprowadzić do
>>>stanu używalności - np. do publikacji w druku. Bo sobie światły umysł
>>>wymyślił wstawianie tytułów rozdziałów jako animowanych tekstów w Wordzie…
>>>Jeszcze lepsze są dziunie, pracujące jako obsługa sekretariatów czy jako
>>>asystentki. W CV „doskonała znajomość pakietu Office”, a dostaje do
>>>napisania proste pisemko, w którym jedna strona ma orientację portretową, a
>>>druga pejzażową i dziecko siedzi i płacze. Że o korespondencji seryjnej nie
>>>wspomnę.
>>
>> od tego swiatly umysl ma sekretarke, ktora wspolpracuje z redaktorem,
>> zeby ksiazke bezkolizyjnie opublikowac.
>
>Widzisz - problem polega na tym, że ta sekretarka, to wie jeszcze mniej…
>Uwierz na słowo - pracując jako operator DTP widziałem już takie kwiatki, że
>mózg uszami wypływał. W wykonaniu sekretarek, to jeszcze zniosę - bo osoba
>pracująca na tym stanowisku o wymaganiach odnośnie plików do druku pojęcia
>mieć nie musi. Choć jeżeli się upiera, że bezpośredniego kontaktu do grafika
>to mi nie da, wszystko ma załatwić i wszystko ma przejść przez nią.
>Jednocześnie nie mając pojęcia o czym piszę i nie przekazuje mojej prośby
>bezpośrednio i słowo w słowo do zorientowanej. Wtedy dziunia zostanie
>przećwiczona.

ja nie rozumiem. jesli ktos zatrudnia takiego osoby, placi im za
oferowana przez nich prace, trzyma je latami, to cos one musza robic
dobrze. nawet to, ze zawezwa ciebie do pomocy. moglaby nic nie
powiedziec tylko malowac pazury, a pod koniec miesiaca rozlozyc
ramiona i powiedziec: a bo mi sie komputer popsul.

>Numery tego typu w wykonaniu „grafików” - no tutaj już mnie szlag trafiał. A
>były to motywy nie jakieś skomplikowane - przykładowo masz zrobić rollup
>85cm szerokości. Potrzebujesz logotypu w wektorowej postaci (bo to sobie
>można skalować w tę, czy wewtę bez straty jakości). Gość Ci przysyła bitmapę
>5cm szerokości (przy 300dpi) wyeksportowaną do formatu EPS…

tez ci moge takich anegdot opowiedziec pewnie z setke, bo w tej branzy
pracowalem. jednak to sa marginalia, bo gdyby to byla norma to ten
przemysl by juz dawno ducha wyzionol, wiec nie ma co takich wypadkow
tutaj przytaczac bo one niczego nie dowodza, co najwyzej glupocie i
braku profesjonalizmu, albo lenistwie danej osoby.

>> znam ludzi, ktorzy do tej pory emaile pisza w quarku albo w excelu bo
>> niczego innego nie znaja, ale to margines marginesu.
Ja cały czas jestem pełen podziwu dla osób, które na widok maila, w
którego
>treści jest link:
>ftp://login:pass@adres/plik
>nagle dostają paniki. Słysząc propozycję, by 250 MB archiwum z plikami
>produkcyjnymi przepychać mailem, zaczynam się histerycznie śmiać. Ale to tak
>gwoli dygresji.

no wlasnie w tym widze problem, bo ty tu dygresujesz caly czas.

>Moim zdaniem takich osobników powinno się dorwać, usadzić, przeszkolić,
>wręczyć instrukcję obsługi np. poczty w danej firmie i przyciąć na serwerze
>możliwość pchania załączników większych niż 10 MB. IMVHO zbyt często
>podejście wielu osób jest takie, że robią co chcą i jak chcą, a jakakolwiek
>próba uporządkowania tego spotyka się z odgórnym oporem. Przy jednoczesnym
>płaczu, ile się płaci za miejsce na backup serwera poczty, za transfer na
>łączach, za przepustowość na takowych.

przede wszytkim nie zatrudniac, a jak maja jakies zalety, to
faktycznie tak jak mowisz przeszkolic. nie wiem. to juz zalezy od
konkretnej firmy. jak by mi admin powiedzial, ze najwiekszy zalacznik
ma miec ponizej 10MB to bym sie natychmiast zwolnil z tej pozycji. od
lat nie ma u nas zadnych ograniczen, jest troche burdelu, ale to
burdel raczej tworczy i nikt nie narzeka, a jak trzeba cos znalezc to
sie szybko znajduje. stare rzeczy sa kasowane bez wiedzy wlascicieli
plikow, bo traktowane jako projekty przedawnione, laduja albo w
repozytorium, albo na tasmach albo na CD/DVD.

>> nie musisz mi takich historii opisywac. sam przechodzilem przez takie.
>> jednak powinienes im codziennie kwiaty przynosic i dziekowac, bo
>> dzieki takim dziuniom masz prace.
>
>Nie jestem helpdeskiem. Na szczęście. Pomagałem kilku osobom w różnych
>takich tematach. Bo chciałem, bo potrafiłem. Znajomym często i gęsto też
>pomagam z ich komputerami. De facto - niby - szkodząc sobie. Bo ja komuś
>znajomemu odpicuję blaszaka czy laptopa, dam kilka wskazówek i przykazań co
>i jak robić i okazuje się, że na dwa lata (przynajmniej) zapominam o
>jakichkolwiek problemach. W sumie - strzelanie sobie w stopę, c'nie? Zrobić
>coś tak, że user nie ma potrzeby wracać. Bez sęsu. ;D

podobna rzecz mi powiedzial jeden z szefow wacoma kiedys na targach
graficznych: wiec wacom to w zasadzie kiepska firma jesli chodzi o
model biznesowy. zdziwiony zaczalem dopytywac. a on: bo nasze rzeczy
tablety sie nie psuja. ludzie maja jeden tablet latami i od nas
wymagaja jedynie koncowcek do piorek po 2.90$ za 5. wiec jestes w
dobrym towarzystwie.

>Co do helpdesku, administracji siecią. IMVHO helpdesk czy admini mają tak
>skonfigurować środowisko, by użyszkodnik miał:
>- narzędzia, których potrzebuje
>- nie był za bardzo w stanie popsuć czegokolwiek
>- miał dostęp do zasobów, które mu są potrzebne / przydatne bez sięgania
>prawą ręką do lewej kieszeni

znowu to zalezy od profilu firmy. w niektorych jest wymagany rygor w
innych wrecz przeciwnie, tworczy chaor i rozpierducha. tak sie sklada,
ze w mojej firmie sa dwie podsieci, ktore prezentuja wlasie takie dwa
modele. niewielka ksiegowosc i reszta towarzystwa. niektorzy admini by
sie pukneli w glowe, na takie porzadki, ale to dziala bezkolizyjnie
juz 12 lat.

[...]

>Ale to moje wizje, jak to powinno wyglądać. :D

no wlasnie. firmy maja rozne profile, jest rozny przeplyw zadan i
danych. rozny maja do nich dostep ci i tamci. nie ma jednej recepty.
jest pewnie pare regul, ktorych sie zasadniczo nalezy trzymac i tyle.

>> wystawiasz rachunek za swoja robocizne. przygladajasz sie 14 godzin w
>> pasek zadan, jak program odzyskuje dane. a potem kolejne kwiaty dla
>> pani Basi.
>
>Fajna wizja pod warunkiem, że tylko to jest na Twojej głowie. Jeżeli to jest
>kolejny temat, a już masz sytuację, w której nie wiesz, w co najpierw ręce
>włożyć, to panią Basię masz ochotę udusić kablem od myszki. Niestety - w
>firmach, w których rzeczywiste umiejętności obsługi biurowego sprzętu
>(komputer z Office, faks, telefon) testuje się tak… jak się testuje,
>rzeczywistość wygląda dość ciekawie.

ok. bywa. i nastepnego dnia cieszysz sie, ze zyjesz, bo nie masz nic
do roboty i mozesz napisac dlugi post na usenet. takie jest zycie.
jesli nie zadajesz sie z jakimis kurwami, ktore rzucaja ci klody pod
nogi, to wiekszosc rzeczy daje sie na spokojnie (a nie jak to admini
czesto robia, nakazami i zakazami i ograniczeniami) obgadac.

>>>Stary - ale jakich zdolności? Moje miejsce pracy w domu:
>>>- stanowisko ustawione tak, że w pogodny dzień światło słoneczne ma jak
>>>najbardziej się da utrudnioną drogę do padania na ekrany
>>>- monitory z regulacją wysokości
>>>- matryce: 24" z 1920×1200 + 17" z 1280×1024
>>>- odległość oczu od matrycy w granicach 60-70 cm
>>>- wygodny fotel, blat biurka na takiej wysokości, by pozycja przy pracy była
>>>jak najbardziej wygodna, monitory na właściwej wysokości tak, by nie męczyć
>>>karku, barków
>>>- pełnowymiarowa klawiatura, wygodna mysz
>>>Moje miejsce pracy w firmie:
>>>- laptop z na szczęście matową matrycą. Padające światło słoneczne przez
>>>dwie / trzy godziny (na razie - zacząłem w tej firmie pracować 17 lutego)
>>>wali mi prosto w oczy
>>>- fotel regulację wysokości ma, oparcie zdezelowane tak, że nie można
>>>ustawić stałego kąta pochylenia - walnięta sprężyna najprawdopodobniej. Więc
>>>albo półleżysz, albo oparcie Ci w plecy napiera mocno
>>>- laptop matrycę ma 14" z rozdzielczością 1440x900
>>>- żeby Cię ów fotel do szału nie doprowadził - półleżysz. Matrycę masz w
>>>odległości metra. Pozycja rąk względem ciała urąga wszelkim zasadom
>>>ergonomii.
>>>- podniesiesz się - jak pisałem, w plecy rąbie Ci oparcie. Wobec czego sam,
>>>napięciem własnych mięśni regulujesz kąt nachylenia. Pozycja rąk już się
>>>robi bardziej przyjemna, ale… non stop masz mocno pochyloną głowę, bo
>>>przecież w laptopie regulacji położenia monitora w pionie nie ma.
>>
>> no wlasnie o tych zdolnosciach mowie, a raczej ich braku, ktory nie
>> pozwala wam pracowac w dowolnych warunkach. dziekuje, to jest argument
>> potwierdzajacy to co pisalem.
>
>Wybacz, ale jeżeli kombinuję, jak się ustawić z laptopem by:
>- ramiona i kark nie napieprzały zdrowo
>- oczy nie kwiliły od wpatrywania się w matrycę, na której odbija się górne,
>jarzeniowe oświetlenie

i powiesz, ze laptop byl przybity gwozdziami do blatu.

>- ręce nie dostawały kwika od laptopowej klawiatury
>oceniasz jako brak elastyczności pracownika, to… to sobie jeszcze
>podyskutujemy.

urazu miesni szyji i carpal tunnel nabawilem sie jak przez 4 lata
pracowalem na stacji zlozonej z blaszakow i stacjonarnego maka. nie
znam przypadku, zeby komus laptop jakas krzywde zrobil. musisz
wiedziec, ze przez wiele dziesiatkow lat ludzie pisali na maszynach do
pisania bez elektycznego wspomagania i sie nie mazgaili. mieli urazy
zawodowe tak jak to jest w prawie kazdej dziedzinie. ja o tym
wspominalem. wiele osob tez w tym watku. nie pasuje klawiatura?
podlaczyc inna. jesta masa fajnych ergonomicznych. jak kupujesz
kopmputer to uwyzasz tego trupa, ktory za darmop przyszedl z tym
egzemplarzem? na pewno nie. kupujesz jakas fajnejsza. monitor tez
dobierasz.
tak. oceniam to jako brak elastycznosci pracownika. marudzenie
ksiezniczki na ziarnku grochu.

>Tyle tylko, że ja wychodzę z prostego założenia: mam -2,5 dioptrii na oczach
>i nie chcę wady pogłębiać. Stanowisko pracy nie spełnia wymogów ergonomii i
>BHP - przykro mi bardzo, ale ja się nie będę katować.

jesli nie spelnia wymogow BHP to idziesz do szefa i nadajesz. uzalanie
sie na sytuacje, poza gabinetem zwierzchnika, rowniez uwazam za brak
elastycznosci i w zasadzie zrozumienia pracy w srodowisku
hierarchicznym, albo po prostu leku.

>Bo to jest moje
>zdrowie. Tego mi nikt nie zwróci. Niech się to nazywa, że nie jestem
>elastyczny. Odpowiem tak: nie będę sobie elastycznie zdrowia niszczył.

dziekuje. wlasnie mi o to caly czas chodzi.

>>>Mówisz, że zmiana krzesła wszystko załatwi? Zmiana krzesła nic nie pomoże na
>>>brak regulacji wysokości położenia ekranu, na małe gabaryty piksela.
>>>Rozdzielczość? Ile się czasami na Alt+Tabuję czy naprzewijam, to moje. U
>>>siebie rozkładam sobie co potrzeba na dużym obszarze.
>> oj mamo. ty to masz same problemu. jak nie z dziuniami to z laptopem,
>> to z krzeslem. stasznie sie meczysz.
>Owszem. Męczę się. Przyzwyczaiłem się do rozwiązań, które są o niebo
>wygodniejsze. Zdziwiony?

nie. wcale nie zdziwiony. ale to jakby caly czas potwierdza brak
elastycznosci i rowniez barak umiejetnosci wyegzekwowania swoich praw
jesli sprawa sie rozbija o lamanie przepisow BHP i ergonomii. jak na
razie jescze polska nie jest (oficjaalnie przynajmniej) traktowana
jako trzeci swiat gdzie pracodawca moze z pracownikami robic co mu sie
podoba.

>>>> z kreatywnym myslenie moze i nie jest najlepiej, ale to tez zalezy gdzie
>>>> sie spojrzysz. zeby nie odbiegac daleko od temetu grupy, jak sie przygladam
>>>> jakie cacka ludzie wymyslaja w appach na iphona czy droida. nie wspominam o
>>>> nauce bo tam sie juz dzieje prawdziwa magia.
>>>To teraz popatrz na rankingi najpopularniejszych aplikacji na smartfony. ;D
>> i co? nie widzisz tam kreatywnosci? niby co dokladnie chciales
>> powiedziec.
>Tia. Kreatywność. Np. dość popularnej aplikacji "I'm rich". Kreatywność na
>poziomie takim, że szczęka opada. :D

mnie za kazdym razem szczeka opada jak wchodze na android market. nie
miowiac o tym, co mi kumple pokazuja na plaszczakach applea.

>>>Zanika zwykła, moim zdaniem wręcz elementarna umiejętność sformułowania
>>>problemu oraz przycięcia kryterium zapytania wyszukiwarki o dany problem.
>>>Ile razy spotkałeś się z tekstem „szukałem w Google, ale nic nie znalazłem”,
>>>kiedy można było uzyskać doskonałe wyniki jednym, ale bardziej przemyślanym
>>>zapytaniem?
>> nie wszystkie problemy daja sie latwo sformulowac. czasami jest
>> niezbedny dlugi opis, konkretnej sytuacji.
>Skoro tak twierdzisz… Niech i tak będzie. :D Ja tylko powiem, że często i
>gęsto osoby przyciśnięte konkretnie tak, by sformułowały problem, potrafią
>go sformułować. Ale najczęściej im się nie chce.

czest i tak jest, ale to nie jest regula.

>>>Myślę, że Radkowi chodziło o coś innego. Raczej o coś takiego, jak w
>>>matematyce czy fizyce: nie znasz na daną rzecz konkretnego wzoru. Ale znasz
>>>podstawy. Składając jedno z drugim jesteś w stanie od podstaw wzór na dane
>>>obliczenia sobie wyprowadzić.
>> jesli to sa jakies "banalne" rownania to zapewne mozna. co innego
>> jesli to sa skomplikowane rzeczy, ktorych wyprowadzenie zajmuje kilka
>> godzin pisania. <rs>
>Nie przesadzajmy - w codziennym życiu z ilu korzystasaz wzorów, których
>wyprowadzenie czy obliczenia wymagających kilku godzin kombinowania?

zalezy od tego, gdzie to codzienne zycie prowadzisz. te wzory z
ktorych obecnie czasami korzystam, to nawet bym sie nie odwazyl,
myslec o zaczynaniu ich wyprowadzania. <rs>
Received on Mon 12 Mar 2012 - 01:55:02 MET

To archiwum zostao wygenerowane przez hypermail 2.2.0 : Mon 12 Mar 2012 - 02:42:01 MET