Re: [nieco OT] IRQ Not Less Or Equal.

Autor: PureNick <ibozaurCTRL+X_at_zax.pl>
Data: Sun 27 Nov 2011 - 13:20:45 MET
Message-ID: <jat9u0$bqd$1@inews.gazeta.pl>
Content-Type: text/plain; charset="iso-8859-2"; format=flowed

kolejny zacny uzyszkodnik jenternetu o wdziecznym pseudonimie Araneus
Diadematus raczyl(a) zaszczycic towarzystwo temi oto slowy:
> Użytkownik "PureNick" <ibozaurCTRL+X@zax.pl> napisał w wiadomości
> news:jaqtvt$eii$1@inews.gazeta.pl...
>> Zazwyczaj nie rozumiem połowy twoich wywodów
>> (choć staram się uparcie czytać wszystko od dechy do dechy,
>> a nuż przejdzie i na mmnie trochę mądrości...)

> No, tego żałuję, że niestety, talentu do wypowiedzi nie mam...
> Aj, obrywało mi się z tego powodu przy tablicy, będąc wezwanym do odpowiedzi
> :))

To się akurat "tyczy występów ustnych na żywo", natomiast jeśli chodzi
o wypowiedzi pisane, to powiedziałbym że wręcz przeciwnie,
chciałbym tak przystępnie jak ty przekazywać swoją wiedzę...

> Zależy jak podpowiada przeczucie - czasem się myli. Ale chociaż można potem z
> czystym sumieniem powiedzieć - spróbowło się wszystkiego możliwego. Trochę
> niekiedy, jak lekarz, który wobec braku zgody pacjenta na amputację gnijącej
> nogi, usiłuje naokoło zaradzić coś, by uratować pacjenta...

Ja niestety mam tak, że po iluś próbach, które od pewnegp pułąpu
są już właściwie "nie dla mnie", wstaję od komputera z obłędem
w oczach i zacieram wszelkie ślady swojej nieudolności (no, może
trochę koloryzuję, bo przypomniało mi się któreś tam prawo Murphy'ego:
"Jeśli nie udało ci się za pierwszym razem, zatrzyj wszelkie ślady,
że w ogóle próbowałeś")

>> [*] no offence ;)

> Spoko :)
> Ja to nazywam czasem dłubaniną, robótką, a niekiedy nawet pier... się z tym
> j...ym komputerem :))
> Tak mi się teraz skojarzył inżynier Jacek Kwiatkowski, Ojciec z Rodziny
> Zastępczej, co to czasem niezbyt udolnie grzebał przy samochodzie, jak i
> równie "udolnie" przy sprzętach domowych :) Komedia czysta, jak potem w całym
> domu wysiada światło :) Apropo niego - ile się kiedyś nabujałem, by wyczaić,
> czemu silnik pralki tak głośno gwiżdże, po chwili buczy i kręci ledwo-ledwo,
> a także nie przestaje, gdy programator jest na zero :) Banał, przepalantowana
> spirala w grzałce, wysadziła osłonę i zwierała do masy, i dawała fałszywy
> potencjał (no, masę przez resztkę spirali) na układ... Najlepsze, że jak
> podmieniłem grzałkę na sprawną, to się okazało, że w bębnie jest dziura,
> przez którą kapało może po kropelce na minutę, szło więc prać i wycierać. Ale
> dziura lekko trącona okazała się grubości palca, na samej rdzy się trzymała,
> tu się można zniecierpliwić :)) Albo wq...ć, jak się mawia "po męsku" :))

No i właśnie, okazuje się, że nie tylko software i hardware
cię nie przeraża, ale nawet elektryk złota rączka z ciebie jest.
(Oczywiście połowy tłumaczenia o pralce ja ani w ząb, ale od jakiegoś
czasu już nie męczy mnie chęć udowadniania całemu światu, że jestem
kimś więcej i umiem/wiem lepiej niż w rzeczywistości - chyba najwyższy
czas, bo w tym roku stuknęły mi cztery dychy)

Pozdruffka
i powodzenia w robótkach ;)

-- 
~~PP~~SF~~
http://ibozaur.w.zax.pl/
Received on Sun Nov 27 13:25:02 2011

To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.8 : Sun 27 Nov 2011 - 13:42:01 MET