Re: czy taki win xp jest legalny ?

Autor: knrdz <proemld_at_vagrevn.cy>
Data: Sat 09 Oct 2010 - 14:17:12 MET DST
Message-ID: <i8pmgh$6un$1@inews.gazeta.pl>
Content-Type: text/plain; charset=ISO-8859-2; format=flowed

Michal Kawecki pisze:

> innego oprogramowania na nowej płycie. Niemniej wiedza o tym, co różni
> oprogramowanie OEM od oprogramowania BOX jest raczej powszechna (każdy
> się tym interesuje przy zakupie, choćby z uwagi na dużą różnicę w
> cenie), dlatego dla mnie takie postępowanie użytkowników jest zwykłym

Powszechną wiedzą jest to, że system OEM jest tańszy, bo przeznaczony do
sprzedaży z nowym komputerem. I nawet jeśli ktoś zostanie uświadomiony,
że tego przenosić na inny komputer nie może, to jego interpretacja
zwrotu "inny komputer" może być diametralnie inna niż ta którą
zaproponował Microsoft na swoim FAQ. Posłużę się własnym przykładem: od
1997 roku mam jednego peceta stacjonarnego, ale po modyfikacjach na
przestrzeni tych 13 lat z pierwotnej konfiguracji została w nim stacja
dyskietek (z której i tak pewnie z 5 lat nie korzystałem więc nawet nie
wiem czy sprawna) i tuner telewizyjny. Nigdy nie wymieniałem w nim
więcej niż 2-3 elementy na raz, więc nigdy po takiej rekonfiguracji nie
nazwałbym go nawet wobec siebie "nowym komputerem", to był wciąż mój
stary komputer, tyle że unowocześniony. A to przypadek ekstremalny, bo
nikt jednego, nawet bardzo udanego OSa (jak powiedzmy XP) nie używałby
13 lat, jak się ma czuć człowiek któremu w trzyletnim komputerze spaliła
się płyta główna S754, dowiedział się że nie tylko takiej samej, ale i
innej kompatybilnej już nie kupi (chyba że używaną z drugiej ręki i to
za bajońską sumę), a kupić innej (z nowym procesorem i pamięciami do
kompletu) nie może bo mu Windows odmówi posłuszeństwa? Poczuje się
oszukany przez cwaniaków z Microsoft.

> cwaniactwem: "wiem, że postępuję wbrew licencji, ale mi nic nie
> udowodnią, a w razie problemów z aktywacją nakłamię panience na
> infolinii". I nie mów mi, że 99% ludzi tak nie zrobi, bo w naszym
> kochanym kraju lekceważenie konieczności przestrzegania zawieranych umów

To Twoja interpretacja. Skoro EULA, na którą zgodził się użytkownik nie
zawiera wyszczególnienia niedozwolonych z powodów licencyjnych
modyfikacji sprzętowych jego komputera (skoro nie zawiera, to nie bez
powodu, najwyraźniej Microsoft boi się napisać to wprost w licencji, bo
w razie sądownej porażki skończyłoby się aktywowanie po uważaniu raz na
zawsze) to cwaniactwem byłoby odmawianie mu aktywacji, bo zmienił "płytę
główną" i odsyłanie go do jakiegoś internetowego FAQ na którym jest to
wyjaśnione.

> jest nagminne. Tymczasem nowy system operacyjny to obecnie koszt
> niewielki, na poziomie kosztu dwóch obiadów w restauracji; na dodatek
> system kupuje się raz na wiele lat, a na obiady chodzi się trochę
> częściej. Przypomina mi to ostatni przypadek złapania w sklepie
> adwokata, który bez zapłaty wynosił skarpetki...

To też zależy od punktu siedzenia. Koszt nowego systemu operacyjnego to
dziś nie wiem 1/5 średniej krajowej pensji, albo 1/3 minimalnej
(oczywiście mowa o OEMie najuboższej wersji systemu). To także 1/4 ceny
nowego komputera.

> A tak na marginesie - nieznajomość prawa nie chroni przed
> konsekwencjami jego naruszenia, a w razie wątpliwości wszelkie niuanse
> licencji OEM można wyjaśnić z infolinią MS. Grupy dyskusyjne to naprawdę
> nie jest miejsce odpowiednie do interpretowania zamysłów ustawodawcy i
> licencjodawcy.

A tu powrót do meritum dyskusji: nie "prawa" tylko "licencji". Prawo
jest takie, że jeśli system jest oryginalny (tj. nie jest piracki, bez
certyfikatu autentyczności, albo z certyfikatem podrobionym) to łamanie
jakichś zapisów licencji jest obarczone wirtualnym skutkiem ewentualnego
procesu cywilnego, na którym Microsoft dowiedzie "nierzetelnemu
użytkownikowi" (ale na pewno nie piratowi) że na tym łamaniu licencji
stracił tyle a tyle i domaga się tych strat pokrycia. Nie wiem czy
czytałeś tytuł wątku ("czy taki win xp jest *legalny*", a nie "czy taka
sprzedaż win xp jest z licencją", chodzi o legalność, czyli zgodność z
prawem, a nie zgodność z microsoftową listą życzeń, czyli licencją). Nie
wiem też czy zauważyłeś, że Twoja odpowiedź jest diametralnie różna od
Twojego kolegi po fachu (inny MVP, drugi post w wątku), według którego
wystarczy wymagany przez EULA dowód posiadania licencji (certyfikat
autentyczności) i w przypadku gdy mogłyby istnieć wątpliwości co do
oryginalności certyfikatu podkładka na to, że nie jest on podrobiony
czyli faktura (która też przecież dowodem oryginalności nie jest, ale na
pewno dowodem na ewentualne paserstwo nieumyślne; w końcu prasa i
telewizje nie raz uświadamiały Polakom, że i w sklepie komputerowym da
się kupić np. Photoshopa podrobionego, za to z fakturą).

> I myślę, że na tym można by zamknąć tę dyskusję.

Jeśli nie masz nic więcej do dodania...
Received on Sat Oct 9 14:20:03 2010

To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.8 : Sat 09 Oct 2010 - 14:42:01 MET DST