Re: XP OEM po wymianie Mobo

Autor: Mariusz Kruk <Mariusz.Kruk_at_epsilon.eu.org>
Data: Mon 31 Dec 2007 - 10:58:39 MET
Message-ID: <slrnfnhfaf.pds.Mariusz.Kruk@epsilon.rdc.pl>
Content-Type: text/plain; charset=ISO-8859-2

epsilon$ while read LINE; do echo "$LINE"; done < "Wojciech "Spook" Sura"
>> epsilon$ while read LINE; do echo "$LINE"; done < "Wojciech "Spook"
>> Sura"
>Błąd parsowania ;)

Dywersant :-P

>> W obecnych uwarunkowaniach prawnych - niestety tak. Co nie znaczy, że
>> ta sytuacja jest zdrowa.
>Ależ ja nie przeczę, że sytuacja jest zdrowa (nawet o tym napisałem w tym
>wątku). Tylko że fakt iż uważam, że nie jest zdrowa, nie oznacza, że mogę ją
>sobie zmieniać i dopasowywać do moich potrzeb, żeby stała się - według
>mojego uznania - zdrowa. Takie zachowanie prowadziłoby prostą ścieżką do
>anarchii. Trzeba umieć uznać prawa, o których decydują ludzie odpowiedzialni
>za rządzeniem tym krajem (których sami wybraliśmy).

Trochę tak, trochę nie. Niestety, konsument ma dużo mniejsze możliwości
wpływania na kształt regulacji prawnych niż duży producent, dlatego
sytuacja jest tu cokolwiek niesymetryczna.

>
>>> Kluczowy element polega na tym, że to nie Ty napisałeś ten system i
>>> to nie Ty ustalasz na jakich warunkach użytkownicy mogą go używać.
>>> Postanowienia licencji można chyba znaleźć w internecie, więc nie ma
>>> mowy o kupowaniu kota w worku.
>> No popatrz. Nie piszę sobie także książek i piosenek, a jednak nie
>> wolno dyktować użytkownikowi dowolnych warunków.
>Bo do czytania książek i słuchania piosenek nie musisz podpisywać żadnej
>umowy i zgadzać się z jej postanowieniami (pozostając jedynie w zgodzie z
>postanowieniami dotyczącymi prawa autorskiego).

Ano właśnie.

>> Z oprogramowaniem jest paranoja. Z jednej strony usiłuje się je
>> chronić jak utwory, nie dając jednocześnie użytkownikom uprawnień
>> równoważnych do tych, które mają w wypadku innych utworów (dozwolony
>> użytek), z drugiej zaś traktuje niemalże jak przedmiot (zakaz
>> kopiowania), nie dając równocześnie praw wynikających z własności
>> przedmiotu.
>Tak się dzieje, ponieważ ktoś zauważył, że napisanie programu ciągnie za
>sobą znacznie więcej wysiłku i pracy wielu osób niż napisanie książki,
>nagranie piosenki czy wyprodukowanie sprzętu (na przykład notebooka). Stąd
>uznano, że oprogramowanie - jako bardziej wartościowe (w sensie włożonej w
>nie pracy) powinno być bardziej chronione.

No, z tym, że wymaga więcej wysiłku niż wyprodukowanie jakiegoś
skomplikowanego materialnego produktu, to się nie zgodzę. (dolicz koszta
inwestycji w fabrykę).

>I z tym się zgadzam. Natomiast nie zgadzam się z ludźmi, którzy chcą chronić
>oprogramowanie paranoidalnie, zezwalając użytkownikom na używanie go "w
>piątki o trzynastej". Takie podejście - jak zauważyłeś - jest chore i
>powinno być tępione.

Tyle, że tu jest problem ze zrównoważeniem konsumenta i producenta.

>Najbardziej dziwi mnie to, że niewielu producentów oprogramowania wie, jak
>skutecznie walczyć z piractwem - a dziwi mnie tym bardziej, że równie prosty
>co skuteczny pomysł zna chyba każdy internauta:
>
>1. Znieść zabezpieczenia związane z przywiązaniem produktu do płyty CD/DVD
>(gry). W chwili obecnej, przy umiejętnościach piratów jest to tylko i
>wyłącznie utrudnienie dla legalnych użytkowników (żeby nie wspomnieć o
>sytuacji, gdy kupiona kilka godzin wcześniej w Empiku gra - Tomb Raider:
>Legend - prosiła o włożenie oryginalnej płyty po uruchomieniu).

To już w ogóle paranoja. Pierwszą rzeczą, której się szuka po kupnie gry
jest no-cd-patch. :-/

>2. Wypuścić wersje edukacyjne z ograniczonymi możliwościami oraz zamknięciem
>możliwości wykorzystania komercyjnego, wzamian za radykalne obniżenie ceny.
>Na przykład przypuszczam, że 95% posiadaczy pirackiego 3ds max używa go
>tylko hobbystycznie, prezentując swoje prace na różnych forach czy galeriach
>internetowych. Gdyby okrojona wersja kosztowała w granicach 100-200 zł, to
>przypuszczam, że 50% z tych 95% by ją kupiło - a to już radykalny spadek
>piractwa. Podobnie sprytnie postąpił Microsoft - wydając Office 2007 w
>wersji edukacyjnej - Adobe - wydając Photoshop Elements - Borland - wydając
>Turbo Delphi Explorer i wcześniej wersje Personal Edition, a jeszcze
>wcześniej - wersję Standard i kilka innych sprytnych firm. W ten sposób
>Microsoft "wygrał" ze mną, bo kupiłem jego produkt, natomiast Adobe - gdy
>jeszcze nie było Photoshop Elements - "przegrał", bo używam GIMPa.

I tak, i nie. Z jednej strony - wiele osób nie potrzebuje
funkcjonalności dużej części oprogramowania, które mają, z drugiej zaś,
nie bardzo mogą zadowolić się "słabszym" konkurentem, ponieważ brak
kompatybilności między różnymi programami. Niestety, taka specyfika
rynku, która w pewien sposób wymusza monopolizację. A monopol, jak
doskonale wiemy, jest mocno szkodliwy dla konsumenta.

>3. Ograniczyć "paranoidalne", budzące mnóstwo sporów licencje typu OEM.
>Dobrym pomysłem jest - moim zdaniem - Usunięcie licencji OEM i uśrednienie
>ceny OEM i BOX.

Nie wiem czy nie należałoby przemyśleć regulacji możliwych zapisów umów
konsumenckich na oprogramowanie (rzecz jasna, oprogramowanie tworzone od
podstaw na zamówienie powinno się rządzić trochę innymi regułami) na
bardziej ustandaryzowane. Z drugiej jednak strony - co począć wówczas z
takimi "potworkami", jak wszelkie wolne licencje?

-- 
\.\.\.\.\.\.\.\.\.\.\.\.\.\ Najprostsza droga jest zawsze zaminowana
.\.Kruk@epsilon.eu.org.\.\. 
\.http://epsilon.eu.org/\.\ 
.\.\.\.\.\.\.\.\.\.\.\.\.\. 
Received on Mon Dec 31 11:00:09 2007

To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.8 : Mon 31 Dec 2007 - 11:42:04 MET