Win2k nie znajduje samego siebie

Autor: Tomasz Minkiewicz <tomasz.minkiewicz_at_interia.pl>
Data: Fri 25 May 2007 - 09:50:25 MET DST
Message-ID: <pan.2007.05.25.07.50.21@tommink>
Content-Type: text/plain; charset=UTF-8

Witam,

Dość poważny problem mi właśnie powstał w komputerze.

Stał sobie spokojnie Windows 2000 na dysku 40GiB i było wszystko dobrze.
Niestety dysk zaczął padać, więc podpiąłem nowy 320GiB i przerzuciłem nań
Windowsa - najpierw normalnie stworzyłem partycję, potem brutalnie
(linuksowym dd) przelałem zawartość partycji na starym dysku do partycji
na nowym (na obu dyskach partycje windowsowe zaczynajÄ… siÄ™ od poczÄ…tku
dysku).
Troszeczkę straciłem, bo badsectorów się błyskawicznie pojawiło
kilkadziesiÄ…t, ale po przejechaniu systemu (tego na nowym dysku)
chkdskiem w konsoli ratunkowej, system działał stabilnie (przestał
widzieć kartę dźwiękową, ale to najmniejszy problem - przy sposobności
bym go przekonał).

Windows więc działał jakby nic się nie stało, tyle, że miałem na nowym
dysku niewykorzystane ponad 250GiB. Założyłem więc tam jeszcze jedną
partycję - linuksową. Na początek małą - ok. 50GiB, bo chwilowo
potrzebowałem tylko jedną rzecz tam zrzucić (oryginalny obraz partycji
windowsowej ze starego dysku - ot tak, na wszelki wypadek), a instalacja
Linuksa miała poczekać do wyjścia Fedory 7.
Niestety wczoraj znajomemu też zaczął padać dysk. Podpiąłem go u siebie
żeby zrobić szybką kopię zawartości, ale ponieważ na partycyjce
linuksowej miejsca nie było, założyłem jeszcze jedną - też linusową, ale
dużą (ponad 50% dysku, do samego końca) i zrzuciłem tam dane znajomego.

Po restarcie, Windows przywitał mnie radosnym niebieskim ekranem i
poinformował że jego boot device jest unaccessible. Już kiedyś miałem
problemy wynikające stąd, że Windows jakoś magicznie liczy partycje, więc
pomyślałem, że w sumie żaden problem - trzeba pewnie usunąć jedną z
linuksowych i wszystko wróci do normy. Przerzuciłem więc dane z małej
linuksowej na dużą linuksową, usunąłem małą, restart i... bez zmian!
Windows nadal nie wie gdzie stoi.

Tu mi brakło pomysłów i zrobiłem niestety błąd - odpaliłem z płyty
konsolę ratunkową i wykonałem fixboot (nie pytajcie dlaczego - ot,
uznałem, że na pewno nie zaszkodzi). Po restarcie - nie ma niebieskiego
ekranu, ale nie ma też windowsa. Jest tylko komunikat o zaginionym NTLDR.
Na razie się nie przejąłem - w ostateczności mam z czego odtworzyć
nie-bardzo-nieaktualny stan partycji windowsowej. Opaliłem znów linuksa
z płyty i dopiero wtedy się naprawdę zdenerwowałem - tablicy partycji nie
ma! Jest jakaÅ› bzdurna sieczka!

Odpaliłem jeszcze raz Windowsa z płyty, tylko tym razem dokładniej
przyglądając się, co też on tam pisze i okazało się, że dysk 320GiB widzi
jako bodaj 128GiB - nie wiem, czy to nie może być przyczyną mojej małej
katastrofy (ale przy adresowaniu LBA - w jaki sposób?). Wyguglałem, że
Win2k aż do SP3 miał problemy z dużymi dyskami, o czym wcześniej nic nie
wiedziałem. Mam wprawdzie SP4, ale tylko w zainstalowanym systemie -
płytka jest bez servicepacków.

Mam zatem na razie dwa pytania:

1. Co dokładnie zniszczył fixboot? Powinien chyba ograniczyć swój zakres
działania do partycji windowsowej, ale skoro pojechał po tablicy
partycji, to najwyraźniej tego nie wiedział, a teraz ja nie wiem, co
dokładnie odeszło w niepamięć. Jak sądzicie - czy jeśli po prostu założę
nowe partycje (pamiętam od którego cylindra zaczynała się linuksowa,
a windowsowa była od początku dysku - wprawdzie nie wiem do którego
cylindra, ale to mało przeszkadza, bo między nimi jest dziura na
kilkadziesiąt giga, więc chyba bezpiecznie mogę zaokrąglić w górę -
windowsowi nie przeszkadza, jeśli system plików nie zajmuje całej
partycji, prawda?).

2. Zakładając optymistycznie, że po doprowadzeniu tablicy partycji do
porządku Windows wróci do etapu niebieskiego ekranu, jak go przekonać,
żeby jednak działał? _Coś_ bardzo dawno temu wymuszałem w rejestrze, bo
ta instalacja Windows miała już kiedyś problemy z tożsamością po tym, jak
jako drugi podpiÄ…Å‚em dysk zawierajÄ…cy aktywnÄ… partycjÄ™ z zainstalowanym
windowsem. Nie bardzo pamiętam, co wtedy robiłem, ale sprawa jest dość
znana, bo na guglu od razu znalazłem wtedy opis jak sobie poradzić, więc
pewnie się domyślacie co mogłem zmienić.

Chwilowo nic więcej nie ruszam - czekam aż mi poradzicie, jak z tego
wyjść. Gdyby ktoś miał jakiś pomysł, byłbym wdzięczny za sugestie.
I szybciej, tym lepiej - mam tam jedną robótkę, którą muszę dziś do 16
przekazać dalej. :)

TIA

-- 
Tomasz.Minkiewicz@interia.pl
Received on Fri May 25 09:55:08 2007

To archiwum zosta³o wygenerowane przez hypermail 2.1.8 : Fri 25 May 2007 - 10:42:03 MET DST