Re: Przełączniki w XP

Autor: Eneuel Leszek Ciszewski <prosze_at_czytac.fontem.lucida.console>
Data: Mon 24 Apr 2006 - 01:55:20 MET DST
Message-ID: <e2h4lq$i00$1@flis.man.torun.pl>
Content-Type: text/plain; charset="iso-8859-2"

"Konrad Kosmowski" e2gujq$roq$3@nemesis.news.tpi.pl

> Generalnie można mówić (bo chyba do tego piejesz) o dwóch stylach
> nomenklatury tychże. Stylu BSD i GNU. Oba są ujednolicone. :)

Akurat nie do tych. Do tych, w których stosowano RADIX50 (50 ósemkowo)
dzięki któremu zapisywano trzy (wydzielone) litery na dwóch bajtach,
a każdy taki ,,przełącznik'' był dwubajtowy i był poprzedzony slashem.

Po ,,przełącznikach'' chyba bywał dozwolony dwukropek
i liczba /li:2 -- chyba, bo już słabo pamiętam. No
i starano się o to, aby w każdym programie dany
,,przełącznik'' znaczył to samo, o ile w ogóle
było to możliwe. Kopiowanie zawierało znak
równości, dzięki któremu unikało się niejasności; na przykład:

PIP TT3:=DK0:[200,125]ula.txt;6 oznaczało coś na kształt wylistowania
zawartości pliku 'ula.txt;6' z konta [200,125] (nie było drzewiastej
struktury plików) i dysku 0. :)

PIP DK0:[200,125]ula.txt;6 /DE oznaczało kasowanie.
Podobnie SRD DK0:[200,125]ula.txt;6 /DE, przy czym
program SRD nie pozwalał na kopiowanie, a jedynie na
kasowanie, wyświetlanie zawartości katalogu itp.

Były jednak wyjątki -- ba przykład program służący jedynie
do nagrywania i czytania tasiemek magnetycznych -- BRU. :)
(może jeszcze innych tasiemek, na przykład perforowanych -- nie pamiętam)

> A tak naprawdę to ujednolicenie tych interfejsów właściwie nie daje
> *nic*, poza tym dyskusja, który jest "lepszy" to dyskusja z tych o
> wyższości świąt. :)

Niestety ;) tak. W celu jakim zaśmiecać głowę znajomością kluczy,
syntaktyki itd., skoro można po prostu porobić notatki, a pewne
ciągi znaków po prostu zapamiętuje się nie po literach, ale po
układzie klawiatury. :)

> Jedyna sytuacja w jakiej możesz to ujednolicić (tzn. masz pewność,
> że wszystko jest ujednolicone) to totalnie zamknięty system, w którym
> wszystkie programy pochodzą od jednego dostawcy, a programów od innego

Tak kiedyś właśnie było. Co więcej -- producentem oprogramowania był
producent sprzętu. Dopiero po jakimś czasie poczęto rozdzielać producentów
sprzętu od producentów oprogramowania. No i oczywiście w tym układzie trudno
szukać winnego, w sytuacji niestabilności jakiegoś programu. :)

> dostawcy (potencjalnie nieujednoliconego) uruchomić nie możesz.

W tamtych czasach raczej nowy producent podporządkowywał się temu, co zastał. :)

Zauważ, że cała masa programów w Windows ma podobny układ
'Plik, Edycja itd.' oraz podobny graficznie i znaczeniowo
układ '_[]X' itp. ,,rzeczy''. :)

> To (wolność) jakby ciut zbyt duża cena za ujednolicenie.

Ale gdy był tylko jeden producent -- oprogramowania i sprzętu -- wiadomo
było, kto ponosił odpowiedzialność za pad komputera. :)

> > Były to systemy niegraficzne i zazwyczaj nieinteraktywne, ale wsasdowe.

> Systemy wsadowe? :)))

No. :) Ładowało się coś w rodzaju skryptu, czy algorytmu postępowania
i ósz, to znaczy czekało się na ciąg dalszy, praktycznie bez możliwości
ingerowania bądź z niewielkim polem popisu na poletku ingerowania.

Coś w rodzaju:

montuj dysk jakiś jako jakiśinny
kasuj zawartość dysku jakiśinny
sprawdź cośtam
.
.
uruchom program jakiśtam
itd...
drukuj wyniki na drukarce jakiejśtam

> > Teraz powoli do łask powraca wsadówka.

> IMHO zawsze było to u łask. W końcu rolą komputera jest automatyzowanie
> i wykonywanie zadań.

E, tam... Niektórzy pogardzają takimi interfejsami.
Inni znowu mówią, że jak nie widzą cyferek i literek, to głupieją.
Moim zdaniem dobre jest połączenie grafiki i literkocyfrowania.

Jeden mówi, że tylko graficzny interfejs dla partycjonera,
a inni,że tylko programy typu Ranish Partition Manager. :)
(mam nadzieję, że nadal nie ma tam grafiki)

Dla mnie bieganie po okienkach, ptaszenie i odptaszanie :)
przypomina bieganie (przepraszam) małpy po drzewach. :)
Jeszcze jak program ma jedną tabelkę ptaszową ;) -- pół
biedy, ale bywają programy z drzewiastymi :) tabelkami
ptaszowania ;) -- i dla mnie to makabra...

> Owszem ostatnimi czasy zostało to bardzo
> uproszczone i dla większości nietechnicznych osób komputer to narzędzie
> takie samo jak powiedzmy żelazko. Ale dla tych bardziej technicznych
> automatyzacja czy wykluczanie obsługi powtarzalnych zadań to nadal
> chleb powszedni. :)

Były nawet kiedyś komputery bez terminali monitorowych i ładowało się
informacje za pomocą kart perforowanych. Do dziś mam kawałek takiej karty. :)
(z zapisanym tam numerem telefonu)

Nigdy nie pojmę, dlaczego można było perforować kartę i czytać
ją w stosownym czytniku, ale nie można było podłączyć po prostu
klaweiatury do reszty. :)

E.
Received on Mon Apr 24 02:05:07 2006

To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.8 : Mon 24 Apr 2006 - 02:42:05 MET DST