Re: BootIT NG - znow problemy

Autor: Eneuel Leszek Ciszewski <prosze_at_czytac.fontem.lucida.console>
Data: Mon 10 Apr 2006 - 00:09:25 MET DST
Message-ID: <e1c0ms$f49$1@achot.icm.edu.pl>
Content-Type: text/plain; charset="iso-8859-2"

"Janusz Kornaga" op.s7rc8ngyai0wrd@li

> > jest jak jest.

> No dobra, nie jest idealnie, ale większość ludzi jakoś sobie
> radzi w nowych okolicznosciach.

Bo taka jest właśnie psychika (; mafiosów ;) z koziej wólki:

 -- Skoro mi płaciłeś tyle lat, to musisz płacić mi nadal!!!!
 -- No, ale inni nie płacą...
 -- Nie marudź, tylko płać!!!
    Ja za Twoje pieniądze czynię dobro.
    Ja się za ciebie modlę, a ty masz mi
    płacić!!!
 -- To się nie módl...
 -- To cię bandyci napadną! :) I pobiją...
    A dzieci z biednych rodzin umrą z głodu!
 -- Tu żadnych bandytów nie ma...
    Sami dobrzy ludzie...
    A dzieci nakarmię osobiście...
 -- Nie ma? No, to zobaczymy...

        i tłucze mnie mój adwersarz młotkiem w moją :) głowę, po czym mówi:

 -- A widzisz... Mówiłem, że cię bandyci pobiją...
    I warto było? A tak -- ja się modlę, ty płacisz,
    a ja za twoje pieniądze pomagam biednym dzieciom...
    I bandyci ciebie nie biją. :)

I to właśnie jest ,,charytatywność''. :)
Obok niej jest jałmużna. Wygląda niby podobnie,
ale >>krzesło elektrycznie<< też wyglądem przypomina >>krzesło zwykłe<<... ;)
I nawet siada się podobnie na te krzesła...

> Jezeli popadłes w tarapaty, to powinienes szukać pomocy, jest pomoc,
> opieka społeczna i oni są zobowiązani do udzielania pomocy.

No właśnie. :) Są zobowiązani. I to jest właśnie działalność Kościoła
rzymskokatolickiego w wydaniu świętego in spe Jana Pawła II:

 -- najpierw zdrowego człowieka pozbawia się pracy, aby dawał na ,,Kościół''
 -- następnie skazuje się go na ,,opiekę społeczną''. :)

       -- aby napędzał tę patologię -- bo teraz inni będą musieli
          płacić na ,,Kościół'', gdyż ów ,,Kościół'' mnie utrzymuje...

          problem w tym, że ,,Kościół'' zabiera 100 punktów, na swoje
          cele zabiera 95, 1 wydaje na mnie (4 gdzieś się ulatniają)
          i szczyci się pomocą najuboższym ;)

-==-

Co do tego, że

"Janusz Kornaga"> większość ludzi jakoś sobie radzi w nowych okolicznosciach.

Nie znasz dramatu całej masy ludzi, którzy sobie nie radzą.
Ponadto inni mają rodziny, a ja -- nie mam. I tu właśnie
jest mroczna strona wojtyłyzmu.

Gdyby Wojtyła nie umarł do dnia dzisiejszego, ale nadal prowadził swoją
politykę, zapewne umarłbym do tej pory ja. I gdyby jego następca nie
zrezygnował z drogi obranej przez Polaka -- też bym już nie żył. :)

Dwa razy w życiu nie wierzyłem własnemu szczęściu:

 -- raz, gdy nauczycielka (św. dzisiaj pamięci Łuksza) powiedziała,
    że zakwalifikowałem się do wojewódzkiego ,,szczebla'' olimpiady
    matematycznej, co skutkowało zwolnieniem mnie z egzaminów
    wstępnych do szkoły średniej

 -- no i ten drugi raz, gdy Ratzinger nazwał siebie nie Janem Pawłem III,
    ale Benedyktem XVI...

W jednej chwili wszystko uległo zmianom!!! Ale przez długi czas żyłem obawami:

 -- A jeśli on tylko z imienia Benedykt XVI, a naprawdę Jan Paweł III?

Ale minorowe nastroje ,,społeczeństwa duchownych'' dawały otuchę...
Pojmowałem, że to nie tylko koniec (przynajmniej na jakiś czas)
z katolicyzmem Jana Pawła II, ale że na dodatek zwrot w kierunku
Soboru Watykańskiego II, a wiedziałem dokładnie, co to miało oznaczać...

O soborze tym pisałem bardzo długo za życia polskiego papieża, który
bezmyślnie poparł mego prześladowcę -- dzisiejszego inkwizytora, :)
księdza Henryka Samula... Polscy duchowni udawali głuchych i głupich. :)

 -- Masz nam płacić i koniec!!!

Sam wybór kardynała Ratzingera na nową głowę kościoła rzymskokatolickiego
był oczywistością, do której przywykałem od wielu lat, dlatego wybór imienia
Benedykta XVI, zamiast Jana Pawała II -- po prostu mnie zaskoczył.

Aby było jasne: Imię wyznacza osobowość, czyli [tutaj] stawiane sobie
zadania, zamierzony/obrany kierunek rozwoju, kierunek polityki itd...

> Są gazety, telewizja, interwencje, często bardzo skuteczne.

Często -- o ile w grę nie wchodzi konflikt z ,,Kościołem'', a tutaj wchodzi. :)

Gdybym Ci napisał, jak wysoko zasiadają ludzie,którzy jeszcze przed kilku
laty rozgłaszali niemal publicznie, że jestem ich przyjacielem -- wysłałbyś
mnie zapewne do czubków tak zwanych. :) I NIKT z nich nie ruszył palcem
w mojej sprawie! Zadowolili się modlitwą :) i to tylko do czasu, gdy święty
in spe papież żył. Później w ogóle o mnie ,,zapomnieli'', a po ostatnich
wyborach -- chyba zapomnieli o mnie naprawdę. Na szczęście pamięć im
odświeża niepewna sytuacja polityczna :) i widmo ;) ponownych, czy
raczej przedterminowych wyborów parlamentarnych. :)

> Nie masz bliskiej rodziny?

Mam. Są bogaci i bardzo bogaci, nawet jedna z kuzynek (może i niejedna) ma
własną szkołę i wcześniej żyła zdecydowanie ponad stan za pieniądze samotnej
siostry męża -- notariuszki, bo ani owa kuzynka nie zarabiała wiele, choć była
dziennikarką, :) ani jej małżonek, a żyć się chciało. Mam majętną rodzinę w USA
(nie widziałem owej rodziny ponad ćwierć wieku) i mam bogatą matkę chrzestną
(ojciec chrzestny też był bogaty, ale zmarł przed laty, a wcześniej był długo
sparaliżowany)...

> Oni mogliby skutecznie pomóc.

No właśnie nie. :)

> Ludzie co pare lat kupuja nowe meble, pozbywają sie poprzednich, mozna
> miec za niewielką sumę, albo całkiem za darmo. Dlaczego nie potrafisz?

Bo zacząłem zarabiać pieniądze, gdy liczyłem sobie **kilka lat** i raczej
koncentrowałem się nie na wyciąganiu rąk po pomoc, ale na zarobkowej pracy. :)
I od niepamiętnych czasów hojnie rozdawałem pieniądze i nie tylko pieniądze,
a nie uczyłem się jęczenia i ,,wymadlania''. :)

> Podaj może adres, to prześlę przekazem, dojdą do Ciebie, czy ktoś po
> drodze przechwyci?

Meble czy pieniądze? :)

List polecony z Urzędu Miasta nie dotarł do moich rąk.
Naczelniczka (czy dyrektorka) poczty oznajmiła mi, że
listy będzie przekazywała nie adresatowi, ale temu,
komu jej będzie wygodnie. :)

   BTW -- list oznajmiał o formalnym wykreśleniu z ewidencji
   Urzędu Miejskiego firmy, która jest sprawczynią moich kłopotów. :)

   No i może ;) dlatego ;) nie trafił do moich rąk, choć był poleconym
   listem, :) poprawnie zaadresowanym do mnie. :) Został odebrany nie
   przeze mnie, ale przez mego ojca, który zgodnie z ,,prawem pocztowym''
   nie miał prawa do odebrania tego listu w moim imieniu, jako że nie był
   adresatem listu i nie był zameldowany pod adresem, na który list został
   wysłany. Natomiast był zainteresowany tym, abym jak najdłużej owego listu
   nie otrzymał. :)

Miałem w tej sprawie iść ze skargą do jej przełożonego, ale tego dnia
było za późno, to znaczy przełożony (w innym budynku -- w innej części
miasta) skończył pracę (było po 15, gdy tam dotarłem) później były
jakieś urlopy, aż w końcu mi przeszło. :)

Ostatecznie i tak wiedziałem o tym, że Urząd ma wysłać list (bo wysłał
niejako na moją prośbę) a na przyszłość dostałem nauczkę -- poczta
w Polsce kieruje się ,,swoimi'' prawami. :) Urzędniczka proponowała
mi, abym osobiście odebrał ów list z uwagi na ,,pewne ;) uwarunkowania''.

> ale ja sam problemu nie rozwiążę,

Dokładnie. :)

Chyba, że jesteś wpływową osobą w Polsce i zapytasz głupio ;) stosowne
osoby o to, dlaczego do dnia dzisiejszego mnie nie zatrudniono... :)

Wpływowe takowe osoby poprzestały swego czasu na modlitwach w mojej
sprawie. W rzeczywistości po prostu nie była im na rękę moja praca
na uczelni, ale moja własna firma, której by oczywiście ,,od serca''
(od serca aż do ;) portfela) pomogli. :)

Niestety ja mam ochotę powrócić do pracy na uczelni. :)
I jest to konkretna ochota, nie zachcianka. :)

No -- i jest jeszcze jedna osoba, która mogłaby mi skutecznie dopomóc,
ale ani ja tej osoby nie znam osobiście, ani ona mnie, chyba że mnie
zna, a ja o tym nie wiem. :) No i gdyby ta osoba o mnie wydała dobrą
opinię -- to by mnie przywrócono do łask tak zwanych... (i pewnie bym
wówczas mógł kupić nie tylko meble, ale i nowy samochód -- na przykład
Suzuki)

Przed niemal dziesięciu laty -- to ja bym miał tej osobie wystawić opinię. :)

> potrzebna jest aktywność wielu ludzi no i Twoja.

Wystarczyłaby niewielka aktywność którejś czy któregoś z dziekanów ;)
lub któregoś z właścicieli prywatnych szkół. :)

> Pozdrawiam. Janusz.

Zdrowia nigdy dosyć -- też więc pozdrawiam. :)

E. :)
Received on Mon Apr 10 00:10:08 2006

To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.8 : Mon 10 Apr 2006 - 00:42:01 MET DST