Odp: Afera w inecie, nie afera Plotkarza

Autor: Rafal Kasterski (kancpraw.nospam_at_medianet.pl)
Data: Thu 26 Aug 1999 - 20:16:12 MET DST


Użytkownik Maciej Lopacinski <M.Lopacinski_at_gazeta.pl> w wiadomooci do grup
dyskusyjnych napisał:37C56E65.4927576A_at_gazeta.pl...

> Niestety, ale wspolczesne prawo nie nadaje sie do stosowania w przypadku
> internetu. Internet jest medium globalnym, a prawnicy i poitycy tego
> jeszcze nie sa w stanie zrozumiec.
> Dla przykladu osoba ktora umiescila dane na serwerze moze mieszkac w
> kraju A, serwer byc fizycznie zlokalizowany w kraju B, zarejestrowany w
> domenie kraju C, jego administrator moze mieszkac w kraju D, a czytelnik
> w kraju E. Jesli na tym serwerze bedzie strona poswiecona marihuarnie to
> jest to legalne zgodnie z prawem holenderskim, zakazane w prawie
> polskim, a wedlug prawa Bangladeszu winnego nalezy powiesic !!! Jesli
> zaczniemy stosowac prawo wg miejsca zamieszkania czytelnika to
> doprowadzimy do absurdu - mozna zamknac polowe adminow za tresci
> niezgodne z wartosciami jakiejs religii, za reklame piwa itp. Zawsze
> znajdzie sie czytelnik mieszkajacy w kraju o dostatecznie
> rygorystycznych przepisach. Jesli bedziemy stosowac prawo wg kraju w
> ktorym zlokalizowany jest serwer, to zawsze znajdziemy kraj w ktorym
> mozna publikowac to czego u nas nie wolno - wowczas zakazy z naszego
> prawa stana sie martwym prawem.

Wniosek: W internecie wolno wszystko. Mysle, ze raczej niedlugo tak bedzie
(cala historia Inetu to raptem mgnienie oka z punktu widzenia rozwoju prawa,
tak, ze okres 5 czy nawet 15 lat to wciaz jest jeszcze "niedlugo"). Nie
zmieni tego kreowanie swoistej filozofii internetu. Dokladnie tak samo mogli
myslec kiedys tworcy telefonu albo radia - i okazuje sie, ze z uplywem czasu
rozwiazano (pewnie, ze nie w pelni) problemy telekomunikacji i transmisji
transgranicznych. W pewnym momencie okazac sie moze, ze intenet nie jest
wcale "niczyj" - tylko kazdy jego fragment stanowi czyjas wlasnosc.
Dodajmy - wlasnosc na tyle wartosciowa, ze nie warto ryzykowac jej utraty w
imie obrony swobody np. pornografow dzieciecych. Zauwazcie, ze ich produkcji
raczej nie emituje sie np. via satelita - a przeciez wlasciciel
transpondera moglby powiedziec dokladnie to samo co dyrektor ICM - nie ma
mozliwosci kontroli, nie jest cenzorem, jest swoboda wypowiedzi a telewizja
to medium globalne. A ze dzis sady amerykanskie mowia, ze internet to co
innego - poczekajmy 20 lat. Moze zmienia zdanie w stosunku do tv, a moze w
stosunku do internetu. Ale z cala pewnoscia nie beda wywodzic, ze istnieje
pomiedzy tymi mediami istotna roznica.

Rafal



To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.7 : Wed 19 May 2004 - 16:24:05 MET DST