Re: KiB o Internecie

Autor: Jaroslaw Rafa (RAJ_at_inf.wsp.krakow.pl)
Data: Tue 13 Dec 1994 - 13:35:13 MET


> Date sent: Tue, 13 Dec 94 12:53:55 +0100
> Send reply to: polip_at_zsku.p.lodz.pl
> From: motreba_at_lnx1.ict.pwr.wroc.pl (Maciej Otreba)
> To: sfrafa_at_cyf-kr.edu.pl
> Subject: Re: KiB o Internecie
> Organization: Uniwersytet Mikolaja Kopernika

> Jesli ktos ma jakies watpliwosci co do sytuacji, to prosze sobie przeczytac
> cennik NASK. Zwykly szary obywatel nie zwiazany z instytucja podlaczona do
> Internetu musi zaplacic 2,5 mln zl/mies za konto dial up. Ten sam obywatel
> funduje z placonych przez siebie podatkow Internet szkolom wyzszym i
> instytucjom badawczym. Czy maja one prawo udostepniac Internet trzecim
> instytucjom? Zwlaszcza komercyjnym?
>
Zaraz, zaraz! Za *dostep* do Internetu jako taki Gazeta Wyborcza placi. Tak
jak inni uzytkownicy komercyjni w Krakowie. Wiec o czym ta dyskusja?
Cyfronet tylko dal miejsce na swoim gopherze dla umieszczania tam GW. Takie
to strasznie naganne?

> Co do zasobow informacyjnych Internetu: wiekszosc z nich stanowia
> informacje rozpowszechniane nieodplatnie lub oprogramowanie
> shareware/public domain. Za mozliwosc opublikowania tych informacji nie
> trzeba placic, z wiekszosci z nich nie plyna pieniezne korzysci. Stad nie
> ma obawy o "wyczyszczenie" Internetu z zasobow.
>
Czyzby ktos kazal Ci placic za mozliwosc czytania elektronicznego wydania GW
w gopherze? To w takim razie spotkales wyjatkowo sprytnego oszusta... ;-)
Ale na powaznie: przeciez elektroniczne wydanie GW tez jest rozpowszechniane
*nieodplatnie*. Wiec jeszcze raz - o czym ta dyskusja?

Cala ta dyskusja na temat GW wyglada mi na jakies pieniactwo. O co wy sie
ludzie tak strzepicie? Ktos tu juz slusznie zauwazyl, ze sprawe mozna by
postawic odwrotnie - czy ktokolwiek placi GW za darmowe udostepnianie
informacji, ktora normalnie sie sprzedaje w gazecie za pieniadze? Tylko ze i
jedno i drugie pytanie jest bez sensu.
Wezmy taki przyklad: jestem administratorem serwera ftp (a jestem
rzeczywiscie). Przychodzi do mnie facet, ktory mowi, ze napisal niezwykle
interesujaca ksiazke, ktora wlasnie ukazala sie w takim-a-takim wydawnictwie,
ale on chcialby rownoczesnie udostepnic ja przez Internet. Ogladam tekst i
rzeczywiscie wydaje mi sie na tyle interesujacy, ze wart wstawienia do ftp.
No wiec wstawiam. I co, jakas zbrodnie przez to popelnilem, ja albo ten
czlowiek, ktory mi przyniosl te ksiazke? Uwazam, ze raczej obydwaj zrobilismy
troche dobrej roboty. I to jak najbardziej w duchu Internetu - darmowego
udostepniania informacji dla wszystkich.
Ktos tu zdaje sie dostaje paranoi na punkcie tego co panstwowe i co prywatne.
I jak widzi te dwa slowa wystepujace obok siebie to juz zdolnosc myslenia mu
odbiera. Przepraszam za ostre slowa ale cholera mnie bierze na tego rodzaju
"dyskusje". Przypomina mi to klotnie starych dziadkow w tramwaju czy lepiej
bylo za komuny, czy za sanacji, czy za cara, czy za Niemcow.

Pozdrowienia,
   Jaroslaw Rafa
   sfrafa_at_cyf-kr.edu.pl, raj_at_inf.wsp.krakow.pl



To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.7 : Wed 19 May 2004 - 15:47:22 MET DST