W dniu 2016-12-13 o 20:33, Sebastian Biały pisze:
Więc drukarki cz-b i kolorowe są mniej tonerożerne niż drukarki
tuszożerne w przeliczeniu na zł. Czasem dramatycznie jak w przypadku
starszych modeli laserów bez zabezpieczeń.
Domyślam się, że marketing już dopilnuje tego by drukarki współczesne
ciągnęły kasę.
Myślałem o firmach napełniających tonery a nie o producencie drukarek :)
Za późno. Kiedy kupowałem drukarkę laserową podstawowym parametrem była
osiągalność tonerów i ich cena. Żadna nowa sie nie łapie ekonomicznie.
Pech. Aczkolwiek powiem Ci, że analizowałem jak wyglądają ceny tonerów
do drukarek o model starszych, czyli całkiem świeżych. To, gdzie ja
obecnie muszę wydać 1800zł kosztuje w innych 30% wartości a na Ebay
znalazłem refile za 180zł za komplet w przeliczeniu. Muszę zaczekać ze 3
miesiące aż marketing odpuści by szacować realne koszty eksploatacji.
Ja nie narzekam na moją 3800 i drukowałem z niej zdjęcia. Wychodzą
ciemniejsze niż na ekranie, ale poza tym są ok.
Wina braku kalibracji - to tak na marginesie.
Czy ja wiem, to ciężko ocenić. Widziałem laser znacznie lepszy od
mojego, "profesjonalny". Miał więcej kaset z tonerem, zakładam że miał
więcej kolorów. Jakoś wydruku powala pod warunkiem że obok nie trzymasz
wydruku porzadnej drukarki atrametowaej który jest ... inny. Może lepszy
może nie. Ale komuś może się podobać bardziej.
Kryterium jakości jest jedno: wierność reprodukcji. Zazwyczaj drukarki
atramentowe i laserowe wymiękają na tzw gamucie oraz na przejściach
tonalnych. Większość tych rzeczy gołym okiem widać i w zasadzie to dla
mnie jest jedynym kryterium. Głównie kolor czerwony jest newralgiczny
zauważyłem. Gdy go ściemniamy, to przestaje być czerwonym a zaczyna być
losowym. Przypomina breję a nie konkretny kolor. Z kolei jasne obszary
stają się na kiepskich drukarkach albo "kropkowane" albo wręcz białe.
Detale znikają. Trzeba też zwrócić uwagę czy w ciemnych obszarach są
rozróżnialne przedmioty. To taki szybki test "organoleptycznej" oceny
jakości.
Dla bardziej wnikliwych polecam jeszcze analizę rozpiętości tonalnej
mierzonej w ev (zmiana +1ev = 2x jaśniej). Na najlepszych papierach foto
osiągam dynamikę zaledwie 4ev. Czyli najjaśniejszy punkt jest tylko 16x
bardziej jasny od najciemniejszego. Zdjęcia z dobrych aparatów
fotograficznych mają rozpiętość 12ev (choć to naciągane jest bo liniowy
zakres to zaledwie 7ev zwykle).
Raz wydrukowałem fakturę która do mnie przyszła w pdf. Miała kolorowe
logo. Miła pani z pewnej firmy powiedziała mi że faktura jest fałszywa
bo u nich zawsze wychodzą czarne te napisy. Może więc nie warto ze
wzgledów innych niż techniczne...
hahahaa Dobre! :-D
Zmierzam do tego że kupowanie lasera do drukowania zdjęć jest bez sensu.
Z tym się zgadzam w całej rozciągłości.
Zaś zakup nowego lasera też jest bez sensu bo wydruki będa drogie.
I właśnie o nie pytałem w wątku otwierającym. 40zł za stronę A4 (co
prawda zdjęcia) wydaje mi się nie tyle co "drogie", co "wywalone w
kosmos". To już maksymalne przegięcie.
Optymalnie jest kupić stary laser + nową plujkę, jesli chodzi o
ekonomie. Te kilka osób w rodzinie które męczą człowieka o wydrukowanie
"Michałką jak sobie buzie ubrudził" da się zrealizować na atramencie i
nie płakać że się kończy po tygodniu.
Co do zdjęć, to oczywiście plujki wielokertridżowe (>6). Pod każdym
względem są lepsze od lasera z wyjątkiem drukowania na byle czym. Plujka
wymaga odpowiedniego papieru i kalibracji sprzętowej do każdego nośnika
i atramentu. Zwykły papier "ksero" nie nadaje się do wydruków.
--
Pozdrawiam,
Marek
|