Tematyka trochę taka... handlowa, ale może ktoś mi pomoże, bo aktualnie
szukam laptopa dla siostry w granicach 3.5kPLN, co z jednej strony nie
jest dużą kwotą ale też i nie małą, i nie chciałbym wtopić.
Ale o co biega..
Kupiony został przez znajomego u nich laptop Lenovo z dyskiem SSD. Pod
spodem znalazłem wielką naklejkę x-kom uniemożliwiająca otworzenie
klapki. Ok.
Ale znowu zastałem kupiony tam laptop Dell (też nie ja), znowu z dyskiem
SSD + HDD. Okazuje się, że wybrany model Dell występuje w wersji HDD,
więc dysk jest wyciągany, wsadzany do taniej obudowy USB 2.0 (co pisze,
że wsadzają w obudowę, ale nie nie że to tańszej 2.0), wsadzany jest w
jego miejsce SSD (niestety nie pisze jaki, więc pewnie jak się trafi) i
znowu wielka nakleja x-kom uniemożliwiająca otwarcie klapki (akurat nie
ma ten Dell M.2).
Dalej. Z tego co podpytałem kupca tego Della, to dostał info w sklepie,
że gdyby nie ten nieszczęsny SSD była by gwarancja Della z naprawą w
domu a tak ma wysyłkę do sklepu a oni mają extra umowę z Dell i
respektują takie zmiany. No okej...
Ale powiedzmy pada komp w niedzielę (a tak 2 tygodni temu Lenovo
zastrajkowało przed wylotem porannym na południowy kontynent), dane są
potrzebne na JUŻ, trzeba wytargać dysk do zewnętrznej obudowy aby
przegrać ostatnie pliki, a tu zajebista nakleja...
zrywam i .. po gwarancji?
No właśnie
Ktoś ćwiczył to w x-kom? jest to dobra wola tylko, czy jak?
Bo może lepiej kupić gdzie indziej w standardzie i wsadzić samemu dysk
SSD i ma się normalną gwarancję?
zdrówka wszystkim życzę i stalowych nerwów przy szukaniu prezentów ;)
--
Irokez
|