"Chris" napisał:
.
Przyznam szczerze że ja nie kupiłbym nic na Allegro powyżej 100zł.
Mając do wyboru: kupić [*] coś nawet za pięć złotych na (za przeproszeniem)
Allegro czy dać tego piątaka osiedlowemu menelowi - wybrałbym to drugie.
Efekt taki sam, a przynajmniej ten osiedlowy zacząłby mi się kłaniać.
[*] kupić - w przypadku (za przeproszeniem) Allegro oznacza to wysłanie w
ciemno nieznemu dreśkowi "pieniążków" i pokorne czekanie, aż jaśnie
wielmożny pan handlarz "zaksienguje je na kącie" i będzie akurat przechodził
koło poczty (wszak zgodnie z prawem ma on 30 dni na sfinalizowanie
"tranzakcji"). Przy dużej dozie szczęścia mamy szansę otrzymać nawet coś, co
w ogólnych zarysach przypomina towar z oferty. Jakby co - powyższa definicja
powstała na podstawie blisko siedmioletniej lektury a.p.a., czyli zacni
handlarze mieli w tym swój znaczący udział ;->
.I oczywiście nie mam tu na myśli kupowania od firm, gdzie Allegro
jest tylko pośrednikiem. Co mi po takim prawie skoro zareklamowany
towar wróci do mnie z powrotem, z adnotacją "adresat nieznany"?
A to firmy tak szybko się składają ?
Ale czego nie zrozumiałeś w zdaniu:
"I oczywiście nie mam tu na myśli kupowania od firm"?
JoteR
|