Re: Spisek żarówkowy

Autor: rs <no.address_at_no.spam.pl>
Data: Sun 08 Jan 2012 - 21:29:38 MET
Message-ID: <lpqjg7letphj66fpun7t3efj7pe8u9nlp8@4ax.com>
Content-Type: text/plain; charset=ISO-8859-2

On Sun, 8 Jan 2012 09:15:06 +0000 (UTC), "Andre" <andy@andy.pl> wrote:

>Eneuel Leszek Ciszewski wrote:
>
>> A jeśli ktoś boi się bezrobocia -- dlaczego wyprodukował roboty i
>> automagi? Ludzie nie muszą sterczeć przy taśmach produkcyjnych --
>
>Kapitalizm...
>Zadza zysku, pomnazania pieniedzy itd.
>Ja z kolei zawsze zastanawialem sie, dlaczego ludzie, ktorych juz stac
>na luksusowe zycie dalej tak strasznie daza do zarabiania kolejnych
>milionow. Nawet juz nie maja na co i kiedy wydawac tych pieniedzy...

to nie chodzi o samo wydawanie pieniedzy. tu chodzi o panujacy juz od
ladnych kilku dziesiecioleci model zwiekszanego przyrostu. jesli np.
twoja firma nie przyniesie w danym kwartale wiecej zyskow niz w
poprzednim, zostaje uwazana za nieoplacalna do inwestowanie w nia.
niestety taki model, nie tylko w ekonomii, przemysle czy nawet rozwoju
populacji, nie ma przyszlosci i cos wczesniej czy pozniej musi tu
pieprznac. tego sie nie da utrzymac chocby z banalnej fizycznej
niemozliwosci/niewydolnosci zasobow. tylko nie za bardzo wiadomo czym
to zastapic. moze jakas uwspolczesniona wersja dystrybucjonizmu?

o wydawaniu to pomysl sobie tak. ty masz jakis naped DVDRx4 twoj
kumpel kupil sobie DVDRx6 (czy jakie sa tam teraz numerki) wczesniej
czy pozniej kupisz sobie DVDRx12 nawet nie po to, zeby byc lepszy od
kumpla, tylko po to, zeby mniej tracic czasu na nagranie. u nich
dziala ten sam mechanizm, tylko kasa jest pare rzedow wielkosci
wieksza, wiec zabawki ulatwiajace zycie sa inne. nastepny dom w
uroczym miejsu w Gwatemali, czy kolejny samolot, tym razem juz z
silnikami odrzutowymi.
jednak do tego dochodzi wladza, ktora jest wprost proporcjonalna do
posiadanych zasobow. to wykracza juz poza sama kwestie kupowania czy
fizycznego posiadania. sadze, ze nie bedac na ich miejscu nie bedziemy
w stanie tego zrozumiec.

z tym ze nie maja kiedy wydawac, to nie musi byc tak. jesli masz na
mysli tych najbogatrzych to oni juz nie pracuja jak mlode wilczki. oni
maja ludzi w pracy, w drodze do domu i w domu, ktorzy za nich odwalaja
wiekszosc rzeczy, z ktorymi my musimy sie borykac sami. to raczej my
mamy mniej czasu niz oni. oni musza raz na jakis czas podjac wazna
decyzje, od ktorej bedzie zalezec los firmy przez najblizsze pare
miesiecy, troche poczytac tego co z prasy branzowej wyselekcjonuje dla
nich sekretarka. obiady ze znajomymi po fachu i od czasu do czasu, byc
na spotkaniu w zarzadzie firmy, ktore w dzisiejszych czasach moga
robic ze swojego jachtu na bermudach.

jesli masz na mysli tych mlodych wilczkow, to faktycznie wielu z nich
zasuwa po 16-18 (i wiecej) godzin dziennie. mieszka bliskow pracy,
niekoniecznie w takich pieknych i drogich mieszkaniach, jak to widac
na filmach, jada szybko i zle w fastfoodach i wypala sie zanim jeszcze
dojdzie do trzydziestki. jesli maja jakis pomysl na siebie pozniej, i
nie wydali calej zarobionej kasy na dziwki, kokaine czy bezsensowne
extrawagancje, to jest szansa, ze zajma sie jakas pozyteczna
dzialalnoscia pozniej, ktora byc moze bedzie przynosic jakies zyski,
choc na pewno nie takie, jakie mieli pracujac wczesniej.

ale jesli chodzi o szefow bankow, kaste managerska i personel
wyzszego-sredniego szczebla. oni faktycznie sa przeplacani i to sporo,
a tlumaczenie dlaczego tak jest, jest dla mnie idiotyczne. ich praca
nie jest tyle warta, niezaleznie od punktu widzenia (oczywiscie z
wyjatkiem ich wlasnego), a na pewno nie byl wart ten przewal swiatowy
jaki wykonalli w 2007, a jeszcze rozdali sobie spore premie, bo to
byla latwa kasa pochodzaca z kieszeni podatnikow.
podobnie sprawa ma sie z celebrytami. tez dostaja niemoralne
pieniadze, ale to my ich chcemy ogladac, to my sie slinimy jak sa na
ekranie, to my kupujemy gazety z artykulami w ktorych sa fotki,
jakiejs tam panny z majkach koloru takiego czy smakiego. wiec nie
dziwie sie, ze ich agenci potrafia wynegocjowac takie stawki, od
wszystkich z kim rozmawiaja.

jak tam nie mam nic przeciwko temu, jesli ludzie zarabiaja gigantyczne
pieniadze. potrafili sie tak ustawic, na zdrowie im, ale niech to sie
nie odbywa kosztem klasy sredniej i biedoty, co wlasnie obecnie
obserwujemy. jeszcze nie bylo czegos takiego w historii ekonomii, zeby
np. szef firmy zarabial 400-500 razy wiecej niz np. sprzataczka w tej
firmie i taka sytuacja nie jest zdrowa dla rozwoju spoleczenstwa czy
kraju.

a jesli o sam film chodzi, to jest to smutna prawda.
sezonowanie/starzenie czesci w sprzecie elektronicznym jest juz na
porzadku dziennym. byl wspomniany chyba GE, ktory mial proces z tego
powodu. bylo tez pare innych firm, ktore w latach 90tych przylapano na
podobnych praktykach. tego sie juz wiecej nie robi. jakos przymykamy
na to oko, my konsumenci ale i takze organizacje konsumenckie, ktore
powinny bronic ich praw.
kiedys myslalem, ze sprzet drogi powinien byc dlugotrwaly. dlatego jak
cos kupowalem, to powtarzalem sobie: "ludzi biednych nie stac na
kupowanie rzeczy tanich". teraz nawet jak sie kupi sprzet z wyzszej
sredniej lub nawet czasami wyszej polki, nie ma juz tej pewnosci, ze
przetrwa te kilka lat. a jak przetrwa to i tak zabije go technologia.
zyjemy w czasach gdzie panuje gigantyczna nadprodukcja, i wiekszosc
rzeczy ktore produkujemy, w ciagu roku idzie na smietnik, wiec
normalnym jest, ze producentom nie zalezy na tym, aby sprzet byl
twaly. bo po co? nas interesuja swiatelka, zeby sie bluscalo, zeby
bylo szybkie przez rok. za rok bedzie cos co sie bedzie bardziej
blyscalo, i bedzie jeszcze szybsze itd. to tak jak z moda u niektorych
kobiet.
nie mam sie w co ubrac (mimo, ze szafa pelna).
a dlaczego nie zalozysz tego?
czys ty zwariowal, przeciez ten kolor juz nie jest modny od zeszlego
lata.
bardzo ciekawie wyklada to Zygmunt Bauman i rozszerza ten mechanizm
nie tylko do produktow, ale i edukacji i przydatnosci ludzi w ogole.

dalej mam w domu kaseciak, magnetowidy, gramofon i pare wzmacniaczy z
konca lat 70 i poczatku 80 i wszystko gra i chyba nie ma szans, zeby
sie kiedykolwiek popsulo. raczej tylko z sentymentu tego nie wyrzucam.
kupowane w ostatniej dekadzie amplitunery, odtwarzacze CD i DVD nie
mowiac juz o sprzecie przenosnym (chociaz na telefon nie moge
narzekac, choc go wlasnie w zeszlym tygodniu wymienilem, bo sie ludzie
patrzyli na mnie dziwnie na ulicy) juz pare razy zostaly wymienione,
bo zwyczajnie padly. czesc staralem sie reperowac sam, ale czesci juz
sie zwyczajnie nie oplacalo, bo za cene sprowadzanych czesci i
robocizny moglem miec sprzet porownywalnej jakosci plus dodatkowo pare
fajerwerkow technologicznych. czesci juz sie zwyczajnie nie da
naprawic. jak na razie z popularnego sprzetu AV sprawdzaja sie u mnie
modele top of the line JVC. na sony, panasonic, pieneer juz nawet nie
chce patrzec. kiedy sie jeszcze sam zajmowalem reperowaniem sprzetu
znajomym, to sony bylo na przedzie firm starzejacych czesci. byli dla
mnie w tym mistrzami swiata. ja rozumiem, ze potrzeba sporego talentu,
zeby zrobic dobry, zgrabny, ekonimiczny sprzet audio/video ale zeby
zrobic taki, ktory sie popsuje w dokladnie tydzien czy dwa po
wygasnieciu gwarancji, to juz potrzeba geniuszu. <rs>
Received on Sun Jan 8 21:30:02 2012

To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.8 : Sun 08 Jan 2012 - 21:51:01 MET