Re: Jak to jest z gwarancją dla Acerów?

Autor: Eneuel Leszek Ciszewski <prosze_at_czytac.fontem.lucida.console>
Data: Sat 02 Oct 2010 - 18:49:41 MET DST
Message-ID: <i87nr9$s5o$1@inews.gazeta.pl>
Content-Type: text/plain; format=flowed; charset="iso-8859-2"; reply-type=response

"boxfish" i8431h$cf0$1@inews.gazeta.pl

> Gwarancja jest acera ale to gwarancja, a ty ew. chcesz reklamowac na niezgodność z umową a to chyba się rękojmia nazywa i tu
> kierujesz się do sprzedawcy

Chyba nie nazywa się tak. I ja bym na tę ustawową ochronę nie liczył. :)

Ustawa (na mocy której klient może żądać wymiany albo naprawy) chroni
urzędników -- dając im zatrudnienie. Drobny sprzedawca butów może się
przestraszyć, ale wielki sprzedawca wie o tym, że w razie konfliktu
sklep kontra klient -- ustawa jest bezwartościowa.

Urzędnik jest utrzymywany ze społecznych pieniędzy (inspekcja z państwowych,
rzecznik z lokalnych) i powinien dbać o tego, kto mu płaci, czyli o klienta
sklepu (na dodatek każdy :) z nas jest klientem -- sprzedawca też, gdyż też
coś kupuje -- i to, co właśnie sprzedaje, i wiele innych dóbr) ale niestety
uważa, że pracuje za darmo (pensji nie liczy -- bo i dlaczego miałby liczyć
pensję do zarobków) i musi dbać (jak już wyżej napisałem) o tego kogoś, kto
mu płaci...

Nawet banalny problem, łatwy do rozwiązania bez ruszania się z miejsca
(drwiący stosunek sklepu do klienta okazany na odpowiedzi sklepu) jest
trudny do rozwiązania. :) Urzędnik przyznaje mi rację, lecz proponuje,
abym zostawił sklep w spokoju. :)

Czyli:

 -- Urzędnik pilnujący tej ustawy etat chce mieć, pensję chcę brać,
    ale pracować nie chce. :)

Ustawa chroni kupującego, ale rykoszetem także chroni sprzedawcę.
A jeśli chroni i kupującego, i sprzedawcę, kogoś nie chroni. Kogo?
Nie chroni producenta bubli! Nie chroni nieuczciwości!

W zamiarze swym rzecz jasna, bo w praktyce chroni zarobków
urzędników zajmujących się tą ustawą. :)

Policjant wie o tym, ż ma chronić ludzi. Wie, że dostaje pieniądze za to
chronienie. A urzędnik -- nie wie tego, co jest jego obowiązkiem, i nie
wie tego, ze dostaje zapłatę. :)

Ale chyba nie warto mi wierzyć na słowo. Warto samemu przekonać się. :)
Warto zajść do urzędnika i zapytać o koszt udzielenia pomocy prawnej.
Urzędnik nie odpowiada: ,,płaci pani/pan podatkami'', ale: ,,za moją
pracę pani/pan nie płaci -- ja pracuję za darmo''. :) I taka nauka
(o rzekomo bezpłatnej pracy) niewiele kosztuje -- płaci się straconym
czasem, zyskując wiedzę dotyczącą funkcjonowania polskiego państwa.
Można jednak pójść dalej i spróbować zażądać wymiany wadliwego urządzenia...
I wówczas okazuje się, że ustawa chroni bublarzy, krzywdząc uczciwych ludzi.

-- 
 ^  750        .               .  nw  25  27     . 749   ^c 440        440
 |  740  . .1213 .     .    2021 .iy           .   739  F|l 430    .   425
 |  730   11      15              en24  26    29   729  E|i 420   29 . 419
P|l 720 wrzesień'10 16  1819       i        28  30 719  V|t 410 28     413
E|/ 710               17        22mk               709   |r 400        400
F|m 700 10      14                au               699  1|y 390     30 391 
Received on Sat Oct 2 18:50:02 2010

To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.8 : Sat 02 Oct 2010 - 18:51:01 MET DST