Re: Zasilanie PoE na dużej odległości - większy zasilacz?

Autor: Animka <animka_at_to.nieja.wp.pl>
Data: Mon 26 Apr 2010 - 01:05:04 MET DST
Message-ID: <hr2ha3$nql$1@node1.news.atman.pl>
Content-Type: text/plain; charset=ISO-8859-2; format=flowed

W dniu 2010-04-25 23:57, JoteR pisze:

> kogoś ani nie udzielił mu podobnej rady. Bo nie każdy ma tak leniwy prąd jak
> jedna z naszych grupowych koleżanek, co to musi 2 minuty odczekać zanim prąd
> dopłynie z kuchni do listwy w pokoju.

Sprawdziłam i już jest ok. Być może w tym drugim komputerze zasilacz
wysiadał.
Teraz zaufałam Wam i jak przychodzę do domu to włączam wtyczkę
przedłużacza od listwy do gniazdka w kuchni, potem idę do pokoju i
włączam przycisk listwy oraz od razu włączam komputer. Bramka, router i
komputer włączaja się od razu i bezproblemowo.
Tak szczerze mówiąc dlatego jestem ostrożna (bo wyłączam kabel z
gniazdka jak wychodz z domu) dlatego, że miałam strasznie zalane
mieszkanie przez pijaka z piętra wyżej, nawet musiała przyjechać policja
i mu zakręcić krany pod zlewozmywakiem, który miał zapchany i specjalnie
zalewał i pił w tym czasie ze swoim towarzystwem wódkę. Policjanci
niemal wykopali mu drzwi, bo nie chciał otworzyć. Ściek lał się na moją
kuchenkę gazową, szafki, stół itd. Kuchenkę miałam zalaną, potem
zamknęłam pokrywę kuchenki, bo dalej się lało. Przeszłam koszmar (
brzydziłam się wejść do własnej kuchni!) i teraz jak wychodzimy z domu
to zawsze przykrywam kuchenkę klapą i wyłączam kabel z kontaktu. Listwę,
którą mam na regale przy telewizorze, do której jest też podłączona
wieża, magnetowid i odtrarzacz dvd także wyłączam, żeby odciąć prąd w
czasie naszej nieobecności.
Za wiele już przeszłam z tym zalewaniem mojego mieszkania, więc nigdy
nie wiadomo co będzie dzisiaj, co będzie jutro. Juz raz miałam wybuch w
puszcze w ścianie w przedpokoju, ściana była czarna, ale ten korek,
którym jest wyłożona nie ucierpiał i dało się umyć. Jak przedtem
wzywałam elektryków z administracji to oni sobie żartowali, brali się za
kostke przy żyrandolu w kuchni i jeszcze pogorszali wszystko, bo światło
gorzej migało. Jeszcze patałachy domagali się pieniędzy na piwo.
Wiedziałam, że coś jest nie tak i ich pognałam, a zawsze uczciwym
ludziom i fachowcom pieniędzy nie żałowałam. Co jakiś czas coś
strzelało, ale nie nie mogłam zlokalizować gdzie, aż któregos dnia
nastąpił wybuch. Potem inspektor od elektryków mnie przepraszał i
przysłał innego elektryka, żeby od innej puszki doprowadził mi prąd.
No i tak Wam mówię: ten się śmieje, który śmieje się ostatni! Nikogo z
Was pewnie takie nieszczęścia nie spotykały, nie macie sąsiada pijaka
demolującego swojej byłej żony mieszkania, a zarazem mojego- piętro niżej.

-- 
animka
Received on Mon Apr 26 01:10:02 2010

To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.8 : Mon 26 Apr 2010 - 01:51:02 MET DST