Re: MAC co za i przeciw?

Autor: rs <no.address_at_no.spam.com>
Data: Mon 13 Jul 2009 - 23:40:56 MET DST
Message-ID: <oq3n555jo4scekbmqnnibg0q74at0one5s@4ax.com>
Content-Type: text/plain; charset=ISO-8859-2

On Mon, 13 Jul 2009 17:28:30 +0000 (UTC), MK <userneme@hostname.com>
wrote:

>Odniosłem się nie tyle do moich upodobań tylko do błędów w Twoim
>rozumowaniu i nieuzasadnionych wniosków, które wyciągasz.

nie. kombinujesz tutaj bez sensu i nie na temat. przywolales zypelnie
nieistotny w calej mysli opis i do niej sie odniosles pomijac glowny
temat. nie ma w tym wypadku wielkiej roznicy miedzy tym co zrobiles, a
wytknieciu bledu ortograficznego.
btw.to co napisalem nie wzielo sie znikad, a stad:
<twoje>
"Nie pisałem o AV, bo mnie to akurat nie interesuje, tylko o audio. "

>A co do marketingu to nie miałem na myśli wyłącznie Macbooka tylko w
>ogólności laptopy.

mowa byla o produktach apple w ogole.
<moje>
"no i wracamy do tego samego, ktory jest jedynym czynnikiem, ktory
kluje nie makowcow w oczy. cena. wiec po raz (n-1). nie twoje
pieniadze, nie towje zmarwienie. jedni kupuja toyoty, inni BMW, inni
bentleye."

>Ale sam zacząłeś temat kina domowego, a więc pośrednio także jakości w
>stereo i nieszczęsnych audiofili.

nie. porownalem tylko "calosciowosc" czesci wspolczesnego sprzetu
komputerowego z centralna jednostka w kinie domowym. nie przywolywalem
KD per se.

> A później stwierdzasz, że o tym "nie
>rozmawiamy"...

bo nie.

>Przede wszystkim o tym, że jest popyt na takie urządzenia. Tym samym
>przypuszczam, że dla wielu osób są one jednak lepsze jakościowo niż
>porównywalne amplitunery.

pieknie. skoro jest popyt na makbooki i inne mac pro, to dla tych
ludzi (parafrazujac to co napisales wyzej) dla wielu osób są one
jednak lepsze jakościowo niż porównywalne rozwiazania PCtowe

>Pisałeś o subiektywnym odbiorze dźwięku. Gdyby był on stuprocentowo
>subiektywny to wszystkie recenzje można by było między bajki włożyć.

znowu czarno-biale wnioskowanie. nie pisalem o stuprocentowym.

>Ano jak ktoś wstawia ogromne kolumny do małego pomieszczenia to może się
>zawieść.

wiec jak sie do tej sytuacji maja twoje recenzje i polecenia
madrzejszych kolegow?

>Tyle, że większość użytkowników wysokiej klasy hi-fi to jednak
>ludzie świadomi pewnych zasad.

akurat sporo czytam artykulow o sprzecie AV (w jest stereo) i jakos
nie przypominam sobie, zebym czesto czytal ze dayn sprzet bedzie
lepiej brzmiac w pomieszczeniu o takiej czyi nnego chrakterystyce.

>> nie. napisalem to co napisalem, az do ostatniej odpoweidzi
>> przywolujesz koszt sprzetu, ktory jak dla mnie jest argumentem
>> bezsensownym, bo jak pisalem to nie twoja kasa. pod drugie cena jest
>> podana we wszsyskim znanym formacie i jednostkach, wiec ta wiadomosc
>> jest dostepna dla twojego znajomego. i to nie jest zaden argument za
>> czy przeciw. jst to wylacznie do oceny samego zainteresowanago. tyle.
>> koniec.
>
>Tyle, że na całym świecie testy i recenzje rozmaitych urządzeń
>przeprowadza się właśnie w grupach cenowych. I zależność jakość/cena
>stanowi tam istotny parametr przy ocenie produktu. Ja rozumiem, że
>Jaśnie Panu się to nie podoba, ale takie są powszechnie przyjęte
>procedury.

akurat takie zestawienia pojawiaja sie najczesciej raz na rok/pol roku
w magazynach popularnych, kiedy nie ma o czym inym pisac. i sadze, ze
jest niewiele bardziej mylacych zestawien niz wlasnie takie.

>>>Do jej wyznaczenia konieczne byłoby dokładne rozpracowanie ludzkiego
>>>mózgu lub przynajmniej jakiegoś jego "podsystemu".
>>
>> a wiec jej zastoswoanie nie jet praktycznie mozliwe. przynajmniej
>> obecnie.
>Co masz na myśli pisząc "zastosowanie"?

ze sie nie da zastosowac. nei da sie wyznaczyc. nie da sie zebrac
zadnych danych, ktore by pomogly w rozwiazaniu problemu, o ktorym
mowa. innymi slowy nie istnieje.

>>>Jednak precyzyjne
>>>wyznaczenie czegoś nie jest warunkiem koniecznym do stwierdzenia, że
>>>takie coś w ogóle istnieje.
>>
>> ale nadal nie wiadomoc co to jest.
>
>Mistrzu... To podaj mi jednoznaczną, precyzyjną, molekularną definicję
>ludzkiej myśli. Tak na poziomie atomów w mózgu.

tu wlasnie powinienes sie zatrzymac i pomyslec, bo wlasnie z tego
samego powodu, dla ktorego ja ci nie podam, tego o co pytasz, tak ty
nie podasz o co ja pytam. dokaldnie z tego samego. wiec sam sobie
odpowiedziales. sadze, ze akurat ta czesc watku juz powinna byc
zamknieta.

>Czy jeśli nie będziesz w stanie tego zrobić to znaczy, że tego nie ma?
>I nie można o tym mówić?

nie. nawet jesli jest to nie wnosi to nic w rozwiazanie problmu.
rownie dobrze mozesz tutaj rozprawiac, ze duza jest czescia wspolna,
no bo niby wszyscy maja i mowic, ze skoro nie potrafie udowodnic jej
nieistnienia to znaczy, ze jej nie ma.

>Owszem dysponujemy tu pewnym modelem, oszacowaniem, ale to wystarczy,
>żeby wyciągnąć jakieś wnioski.

i jakie sa te wnioski? co one daja potencjalnemu kupujacemu? co np.
dajem bezsprzecznie czsc wspolna, ze dzwiek np. 1KHz jest potwornie
irytujacy?

>>>A czym jest? Jest pewną wspólną cechą zdrowych ludzi wynikającą z ich
>>>budowy ciała.
>>>Weźmy prosty przykład z szerszego pola: ludzie się od siebie różnią
>>>wyglądem, ale każdy zdrowy człowiek ma głowę, ręce i nogi. To jest
>>>właśnie przykład części wspólnej.
>>
>> zupelnie nie trafiony przyklad. taka wspolna czesc to 99.99 (jak nie
>> lepiej ludzkosci).
>
>Ty nie zrozumiałeś. Przykład jest dobry, bo właśnie to chciałem pokazać.
>Fakt, że istnieją części wspólne dla wszystkich zdrowych ludzi.

tia. to ze kazdy sie urodzil i ze kazdy umrze tez jest taka czescia
wspolna, zupelnie nic nie znaczaca w tej rozmowie. zuuuupelnie nic.
nic nei wnosi. powolanie sie na to co sie powolujesz, nie daje zadnej
interesujacej informacji kupujacemu. zadnej. a w tej rozmowie jest
jedynie rozwadnianiem teamtu.

>>>W percepcji dźwięku też takowa istnieje. Jak duża to już inny problem,
>>>który pewnie jeszcze długo pozostanie bez precyzyjnego wyznaczenia.
>>>Natomiast sam fakt jej istnienia, stwierdzony chociażby empirycznie nie
>>>pozwala na twierdzenie, że wszystko w tym obszarze jest subiektywne
>>>względem konkretnej osoby.
>>
>> no wiec nie wiesz czym jest czesc wspolna. chcesz ja wyznaczyc w
>> sposob zupelnie niepraktyczy i nawet obecnie niemozliwy.
>
>Nie. Znowu wyciągasz zupełnie nieuprawnione wnioski. Ja nie chcę niczego
>wyznaczać.

wiec o czym chcesz mowic, skoro nie potrafisz nic na ten temat
powiedzic oprocz tego, ze ci sie wydaje, ze jest.

> Chcę pokazać, że coś takiego istnieje. Tyle.

jednobitowe wnioskowanie. czy ja pisalem, ze nie istnieje? przeciez
sam przywolalem przyklad z dzwiekiem sluchawki telefonicznej, ktorego
odbior generalnie jest wspolny dla wszystkich zdrowych ludzi (i nawet
dla wiekszosci chorych tez). to jednak w zaden spoosb nie pomaga
klientowi wybrac sprzet. jesli uwazasz, ze pomaga to zaproponuj w
jakis posob.

>> zrob sobie prosty przyklad. idz z kims na obiad do knajpy i wlacz
>> jakis magnetofonik, zeby rejestrowal o czym rozmawiacie. za pare dni
>> popros te druga osoba, zeby usiadla i spisala swoje wrazenia z tego
>> wieczoru. ty zrob to samo. masz ok. 80% szansy, ze postana dwie roznie
>> relacje. nawet ze rozmawailiscie o rozych rzeczach, bo dla tamtej soby
>> bylo wazne X, a dla ciebie Y, ktorej tamta w ogole nie paamietala.
>> w tym co piszesz, zapominasz zupelnie u guscie. jedni lubia basy,
>> drugie srednie, jedni sluchaja takiej muzyki i nni innej.
>
>No i??? Chłopie, masz poważne problemy z logicznym myśleniem.
>Ja nigdzie nie napisałem, że wszystkie wrażenia ludzi będą wspólne.

i ty mowisz, ze ja mam problemy z logicznym mysleniem? to ty masz
powazny problem z uzywaniem myslenia jednobotopwego. albo wszystko
albo nic. nie ma dla ciebie posrednich okreslen?
gdzie odpowiedz do fragmentu o gustach, ktory akurat jest istotny w
tej rozmowie dla subiektywnego odbioru dzwieku?

>>>Ale WSZYSCY wiedzą, że na czerwonym świetle samochód się musi zatrzymać.
>>
>> mylisz wraznie z prawem.
>
>Nie. Każdy zdrowy człowiek przed sygnalizatorem zatrzyma się właśnie na
>podstawie doznanego wrażenia.

jak pisalem wyzej. przed sygnalizatorem zatrzyma sie nawet pies i
daltonista. i zatrzymaja sie nie na zasadzie odbioru koloru, a na
zasadzie tego, ktore swiatlo w pionie, albo poziomie sie zapali. nawet
dobrze widzacy, czasami uzywaja tej metody jesli na sygnalizacje
swietlna musza patrzec pod swiatlo. zadnych kolrow moze w tej sytuacji
nie byc. poza tym przywolany jest przez ciebie przyklad jest
sprowadzeniem do zbyt uproszczonej sytuacji, ktora ma sie nijak do
tematu rozmowy.

>>>I żaden policjant ani sąd nie weźmie pod uwagę jeśli ZDROWY człowiek,
>>>będzie coś mówił o tym, że przejechał przez skrzyżowanie, bo światło
>>>było akurat dla niego "subiektywnie zielone"... albo podwójna ciągła
>>>była "subiektywnie przerywana".
>>
>> mylisz np. spektum kolorow i jego odbieranie z trzema priostymi
>> symbolami, ktore na dobra sprawe wcale nie musza byc kolorami.
>> daltonisci rowniez stosuja sie to prawa drogowego mimo, ze w bardzo
>> extremalnych wypadkach nie ma dla nich roznicy miedy zielonym a
>> czerwonym. psa tez mozna nauczyc rozrozniania.
>
>Przecież pisałem o zdrowych. Specjalnie dużymi literami... A Ty tu
>wyjeżdżasz z daltonizmem... Daltonizm to WADA WZROKU. Weź się chwilę
>zastanów zanim coś napiszesz.

nie to ty sie wez zastanow i nie przyczepiaj sie do wyrazu, ale staras
sie raczej pomyslec, dlaczego go wprowadzilem.
skoro nie rozumiesz tak skomplikowanej sytuacji jak subiektywny odbior
tak zlozonych wrazen, jak odbior koloru, to staram ci sie ja pokazac
na uproszczonej sytuacji, ze nawet w takiej sytuacji nie jest prawda
to co piszesz.

>>>Masz tutaj kolejny przykład "części wspólnej" dla wszystkich zdrowych
>>>ludzi. Być może nie chcesz tego dostrzec, bo wygodniej jest pisać, że
>>>"wszystko jest względne". Tyle, że to nieprawda.
>>
>> owszem to jest prawda. podaj mi dowolna, sytuacje a sadze, ze da sie
>> znalezc jej iterpretacje, ktora mowi, ze z jednego punku widzenia to
>> co sie stalo jest dobre, a z innego, ze zle.
>
>O czym Ty piszesz? Pisałem o części wspólnej w odbiorze bodźców przez
>mózg zdrowych ludzi. Przeczytaj jeszcze raz fragment, na który
>odpowiadałeś.

staram ci sie, na rozne sposoby, pokazac jak niezwykle subiektywne,
szare jest zycie i sytuacje, ktore sie na nie skaldaja, w
przeciwienstwo to tego co starasz sie tutaj opowiadac, o obiektywnosci
i czarno-bialego jego widzenia i argumentacji.

>>>Dlatego wrażenia są w pewnym stopniu wspólne dla wszystkich ludzi,
>>>jedynie z pewnym subiektywnym "odchyleniem", które jednak nie jest zbyt
>>>duże, chociażby z tej przyczyny, że uniemożliwiałoby funkcjonowanie
>>>społeczeństwa.
>>
>> nic wlasnie. funkcie spoleczne o ktorych mowisz, dzialaja z uzyciem
>> bardzo ograniczonego zbioru symboli, znakow, pojec, ktore zostaly tak
>> zaprojektowane, zeby dac minimalna mozliwosc subiektywnych
>> interpretacji. samo fukcjonowanie jednostek skladajacych sie na
>> spolecznenstwo jest nieskonczenie bardziej skomplikowane.
>
>Te "funkcje społeczne" działają w oparciu o konkretne bodźce docierające
>do mózgu.

konkretne a nie cale spektrum koloru czy dzwieku. zastanow sie jeszcze
raz co napisales, bo w tym kierunku pownienes podazyc.

> Całkowita dowolność w przetwarzaniu bodźców przez mózg
>uniemożliwiałaby ich istnienie.

calkowita dowlonosc = jednobitowe myslenie. sorry nie bede dalej
komentowal.

>To jest istotne w kontekście tej dyskusji. Rozważania na temat znaków i
>symboli zostaw sobie na inną okazję.

tylko proste znaki i symbole, moga byc rozpoznawane jako element
zrozumialy przez zwiekszosc spoleczenstwa. i tylko na to mozesz si
epowolywac jesli chcesz rozmawiac o prostej, codziennje kotroli
spolecznej, ktora ty przywolales, nie ja.

>> uzywanie arguemntow ad extremum nie jest specjalnei konstruktywne.
>> bylo wiele wypadkow, ze krytyk winny, dal sie nabrac kiedy mu do
>> butelki z winem za np. 300$ nalali wina za 30$. wino za 300$ bylo
>> natychmiast "lepsze", nagle ukazywalo mase cech bukietu, ktorych wino
>> za 30$ wczesniej nie mialo. obydwa wina byly bardzo zacne i z tego
>> samego gatunku.
>
>Działała siła sugestii i obawy przed ewentualnym ośmieszeniem się.

owszem.tylko tym ludziom sie palci za ich zdanie. tak samo jak sie
placi tym, ktorzy recenzuja sprzet audio. skoro robia takie myki, to
jak im mozna wierzyc?

>To dodatkowy czynnik w odbiorze, a nie kwestia czystych wrażeń
>zmysłowych. Dlatego w rzetelnych degustacjach nie powinno być żadnych
>naklejek.

powiesz to samo o ocenie sprzetu audio. ze wjezdza na sale przykryty
szmata i nikt nie wie co to jest? kolumny rowniez? albo sluchaja przez
sciane? moze i tak powinno byc, tylko jest to praktycznie
niewykonalne i niepraktykowane. to raz.
dwa: o czym pisalem wyzej. sluchasz takie sprzetu (albo kupujesz na
zasadzie czytania recenzji) , kupujesz i okazuje sie, ze w twoim
pokoju brzmi potwornie. podobnie jak wino. pijac solo moze byc ok. ale
kiedy podade do posilku okazuje sie wielka pomylka i wino i danie
traci sporo ze swoich walorow.

>Jeśli nie będzie szerszej. Ale pisałem Ci, że ta część wspólna z
>pewnością nie jest maksymalna, bo można podać też inne przykłady.

jak na razie nie podales zadnego przekonuwujacego.

>> niech bedzie, ze "czescia wspolna" bedzie to standard hi-fi, ktory
>> okresla pewne parametry dzwieku. czesc ludzi nie bedzie slyszec np.
>> calego pasma. czesc ludzi nie bedzie nawet chciala slyszec np.
>> glebokich basow. inni znowu beda slyszeli wiecej niz okreslaja
>> parametry tego standardu.
>
>Znów próbujesz coś definiować, a nie o to chodzi.

tyle, ze to ja cie prosilem o zdefiniowanie, bo jak widac poslugujesz
sie czym, czego nie jestes w stanie okreslic. skoro ty nie potrafisz
to staram ci sie pomoc, zrozumiec, ze to co starasz sie tutaj dowiesc
nie dziala.

> Nigdzie nie pisałem,
>że jakiś "standard" jest częścią wspólną. Niesłyszenie skraju pasma to
>dolegliwość czysto medyczna, a nie subiektywne wrażenie.

blad. to jest wlasnie odczuwanie subiektywne. masa ludzi nie slyszy
powyzej np. 20kHz, masa tez nie slyszy nawet powyzej 16kHz. i poza
szczegolnymi wypadkami, nie jest to wcale dolegliwosc medyczna.to
nawet nie jest dolegliwosc.

> Na starość
>ludzie słyszą mniej i ma to związek z budową ciała, nie z upodobaniem.

nie widzisz, ze wlasnie strzelasz sobie gola. to c piszesz wyraznie
swiadczy o subiektywnosci odbioru i oceny wrazen dzwiekowych?
poza tym, bo widze, ze juz ci sie to w ogole wymknelo. odbior dzwieku
nie jest odlaczny od upodobania sluchania pewnych dzwiekow. te dwa
zjawiska pracuja razem podczas wyboru sprzetu. jedno i drugie oraz oba
razem sa odczuciami subiektywnymi, ktorych nawet nie jestes w stanie
zrozumiec, jesli nie jestes np. w wieku osoby powiedzmy 50-60. chociaz
nie wszystkie osoby traca slyszalnosc wysokich czestoliwosci wraz z
wiekiem.

>>>Nie ma sensu się wykłócać jak szerokie jest to pole i jak dalej dzieli
>>>się na mniejsze (bo dalej istnieją *grupy* ludzi, które mają swoje
>>>cechy charakterystyczne dla całego podzbioru). Chciałem tylko pokazać,
>>>że odbiór dźwięku i tym samym ocena hi-fi nie jest w całości zależna od
>>>parametrów charakterystycznych tylko dla jednej konkretnej jednostki i
>>>dlatego wszelkie recenzje, porównania i opinie mają sens.
>>
>> jeszcze raz. jak najbardziej maja sens i nie twierdzilem, ze nie maja.
>> maja jednak sen i powinny miec, w poczatkowym etapie dobierania
>> sprzetu. po przeczytaniu 999 recenzji wybieram 4 modele. ide, slucham.
>> najbardziej podoba mi sie model nr.2 super, ale moze sie rowniez
>> zdazyc i tak, ze nie bedzie mi sie podobal zaden. wtedy cala twoja
>> teoria o srednich, wspolnych, podzbiorach bierze w leb. bo ja np. nie
>> powiem, ze ach lubie ten sprzet bo go polecal pan heniek, krytyk z
>> pisma the audiophile.
>
>Nic co napisałem w tym przypadku nie bierze w łeb. Obawiam się, że znów,
>po raz kolejny dopowiadasz sobie coś czego wcale nie pisałem. A to
>utrudnia jakąkolwiek rozmowę. Przestań czytać między wierszami.

ok. zrobmy probe. jak sadzisz, o co biega w powyzszych cytatach i w
ktorym miejscu sadzisz, ze sie rozjechalem i ciebie nie zrozumialem?

>>>> pewne klasy wzmacniaczy istanily juz od lat 20tych zeszlego wieku i
>>>> prawie sie nie zmianialy. nie rozwija sie technologii lamp
>>>> elektronowych, nie rozwija sie tez ukladow, w ktorych one pracuja. to
>>>> przeszla technologia, ktora ma swoich zwolennikow. podobnie np. z
>>>> plytami winylowymi. nadal sie je tloczy. to na okolo definicja
>>>> niewspolczesnosci.
>>>
>>>Ale wpadłeś w pewną pułapkę, bo sama technologia lamp elektronowych nie
>>>określa jednoznacznie jakości wzmacniacza.
>>
>> tak ci si ewydaje? pokaz mi miejsce, w ktorym napisalem, ze okresla.
>
>Napisałeś, że klasy wzmacniaczy się nie zmieniały. Projekty całych
>urządzeń ewoluowały, więc co miałeś na myśli?

to, ze nadal sa rozwiazania bazujace na starych rozwiazaniach klas
wzmacniaczy lampowych. skoro lampy sa technologia nierozwijalna, to te
klasy wzmacniaczy sie rowniez nie zmienily. co sie zmienilo, to uklady
wspomagajace np. przedwzmacniacze oparte na technologi tranzystorowej
i ot tez nei zawsze.

> Używasz określenia
>"technologia" w odniesieniu do konkretnych części. IMO to niezbyt
>trafne.

technologia jest zasadna wlasciwie tylko w przypadku konkternych
czesci. dlatego mowi sie np. o technologii lampowej, tranzystorowej,
ukladow scalowych w tym konkretnych wypadku. nei mowie si eo
technologii wzmacniaczy mocy, czy technlogii innych projektow.

>>>Na tym polu postęp JEST i
>>>wzmacniacze współczesne są jakościowo lepsze od tych sprzed
>>>kilkudziesięciu lat.
>>
>> idz na grupe o pl.rec.audio. tam sie znajdzie paru, ktorzy cie
>> zakrzycza jak wyglosisz taki poglad.
>> pod jakim wzgledem lepsze? ktore wzmaacniacze? w jakiej technologii?
>> czy porownujesz w tej samej czy w roznych?
>
>pl.rec.audio właściwie skończyło się parę ładnych lat temu, gdy ludzie,
>którzy mieli jakieś pojęcie przeszli na fora www.

ok. masz te swobode, idz na jakies sensowne forum www i zrob to o co
prosilem.

> A to o wzmacniaczach
>to nie jest jakiś mój odosobniony pogląd.

moze i nie jest, ale jest co najwyzej tak dobry jak moj, wiec jesli
chcesz mnie przekonac lub cos udowodnic, samo stwierdzenie, "ze to
twoj poglad" to stanowczo za malo. mozesz sie np. powolac na kogos,
kto poprze (jakis mniejszy lub wiekszy autorytet w dziedzinie) to co
napisales, wtedy moze to odosobniony nabralo by wiekszego znaczniea,
jakies powszechnie dostepne opracowanie tematu, statystyke.

>>>Nie możesz mówić o technologii urządzenia tylko i
>>>wyłącznie w kontekście technologii wybranych podzespołów.
>>
>> no i? jakie podzespoly masz w prostym wzmacniaczu lampowym? lampy,
>> rezystory, kondensatory, cewki, transformatory, montaz podzespolow do
>> kupy lutowanymi drucikami, czesto w ogole bez plytek drukowanych. no i
>> co chcesz udowodnic?
>
>Że uparcie pomijasz sam projekt urządzenia.

bo rozmawiamy o technologii. projekt urzadzenia moze co najwyzej
wykorzystywac pewna technologie (lub kilka) projekt urzadzenia nie
jest technologia.

>> a owszem. na razie jeszcze maja. jednak ten rynek sie stopniowo
>> kurczy. dzieciaki w coraz wiekszej ilosci szkol, sa naklaniane do
>> przynoszenia swoich laptopow do szkoly i traktowania ich jako zeszyty.
>> w niektorych znanych mi szkolach to juz jest norma. na studiach prawie
>> wszedzie.
>> i powiedz teraz rodzicom taakiego dziaciaka, zeby mu kupili i PC i
>> laptopa.
>
>Ale już laptopa i konsolę z dużym telewizorem to mogliby kupić, tak?

wiesz cos na ten temat, czy zmyslasz. jestem pewien, ze nie podeprzesz
tego niczym konkretnym. zastanow sie, gdzie on w akademiku duzy
telewizor wstawi?

>Bo chyba nie przepowiadałeś upadku tych urządzeń.

gierki beda sie pewnie zawsze mialy swietnie.

>> powiedz takimu studentowi, ktory mieszka w akademiku, w
>> pokoju 2x2, zeby mial i laptop i PC. to tylko jeden przyklad.
>Akademiki to inna bajka. Zresztą studenci, których znam i mieszkają w
>akademikach albo mają stacjonarne, albo laptopa, a stacjonarny w domu.

ty mowisz tutaj o znajomych, ja mowie o trendzie jaki wystepuje w
pokaznej grupie konsumentow, ktorymi sa uczniowie i studenci.to
bynajmniej nie sa moi znajomi, ale akurat mam znajomych ktorzy pracuja
jako nauczyciele i wykladaja.

>>>>>>>> charakterystyka rozwoju technologii nie jest liniowa, ale wykladnicza.
>>>>>>>
>>>>>>>Ale tak jest raczej w kontekście całej cywilizacji.
>>>>>>
>>>>>> dlaczego? np. moralnosc ludzka nie zmieniala sie prawie nic od
>>>>>> tysiacleci. o ile w ogole cos.
>>>>>
>>>>>Pisałem o rozwoju cywilizacji, nie o moralności.
>>>>
>>>> akurat tworzenie moralnych jest tym co jest charakterystyczne dla
>>>> cywilizacji. akurat bez tego zadana cywilizacja nie istnieje.
>>>
>>>Ale jak sam zauważyłeś nie zmienia się prawie nic. A ja pisałem o
>>>*rozwoju*.
>>
>> istnienie, takiego czy innego kodexu moralnego jest obowiazkowe aby
>> istniala dana cywilizacja. nie jest on jednak wymagany do jej rozwoju.
>> np. normy moralne w dogmie judeo-chrzescianskiej maja sie dobrze juz
>> od ponad paru tysiecy lat lat. jakos nic specjalnie wplywalo na rozwoj
>> naszych dokonan jako cywilizacji zachodniej. mialo cos wspolnego z
>> rewolucja przemyslowa? z rewolucja informatyczna? z rozwojem medycyny?
>> z podbojem kosmosu? nie. jesli juz to czasami wrecz przeciwny.
>
>Człowieku ja pisałem o charakterystyce *rozwoju* cywilizacji.

a tobie sie wydaje, ze do czego odnosi sie to co napisalem?
potrafisz mi przekazac w jaki sposob zrozumiales powyzszy akapit?

> Nawet
>jeśli przyjmujesz, że istnienie jakichś norm moralnych jest warunkiem
>koniecznym to jak sam zauważyłeś nie wpływa na rodzaj krzywej.

sorry, ale to akurat jest tylko belkotem. nie potrafisz wyznaczyc
kryzwej rozwoju cywilizacji. nie ma takiej mozliwosci. rozwoj
cywilizacji jest pojeciem zbyt ogolnym, dlatego podalem konkretne
przyklady.

>Nie wiem co chcesz udowodnić.

to ze bledem jest twierdzic, ze powtanie i obecnosc kodu moralnego
danej cywilizacji wplywa na jej rozwoj np. technologiczny.
a twoj blad jest zawarty np. w tym zdaniu:
"Ale jak sam zauważyłeś nie zmienia się prawie nic. A ja pisałem o
*rozwoju*."

>Jednak co do samych zmian w takim kodeksie możesz nie mieć racji - normy
>moralne w pewien sposób się istotnie zmieniły i nie są tylko efektem
>jakiejś religii. Sprzeciw wobec kary śmierci,

zle przyklady:
tutaj "nie zabijaj"?

> tortur w więzieniach, kar cielesnych, prawa człowieka,

tutaj: chrzescianski koncept milosci i poszanowania blizniego.

>To nie jest "dogma judeo-chrześcijańska".

jak widzisz wyzej, akurat jest.

>>>>>Ale to już istnieje... Branże muzyczna i filmowa przez powszechność
>>>>>komputerów i Internetu podobno tracą jakieś miliardy. A przynajmniej tak
>>>>>twierdzą.
>>>> domyslam sie, ze mnie podpuszczasz wiec nie skomentuje.
>>>Nie, nie podpuszczam.
>>
>> to dobrze, bo to jest kolejny ogromny temat i nawet nie ma jak go
>> zaczac od tak przedstawionej kwestii.
>To jest przykład na to, że potężna grupa hiperwpływowych osób nie musi
>wcale wyznaczać kierunku dla ludzkości.

pass.
  
>> ja tam jak bym chcial kupic, znalazbym znacznie wiecej nizbym chcial,
>> i z prawdopodobienstwem rzedu pewnoesci bylbym z tego zadowlolony, no
>> chyba zeby mial jakas wade ukryta. zadna z osob, ktorej przez lata
>> polecalem komputery (przez ostatnie 3 lata tylko laptopy) nie
>> narzekala.
>> jesli ty chcesz laptoppa ktory bedzie mial wszystko, no to sorry, ale
>> life is brutal i takiego pewnie nie znajdziesz. ale musisz miec
>> swiadomosc, ze to jest cos jakbys chcial samochodu, ktory jest szybki,
>> wielki, dla calej rodziny i malo palil. to sadze, jest przyczyna
>> twojego problemu.
>
>Domyślałem się, że padnie to demagogiczne porównanie do samochodów...

nazywaj je sobei jak chcesz. tyle, ze akurat jest trafne.

>W przypadku takiego laptopa często wystarczyłoby proste zmontowanie
>kilku elementów z różnych konstrukcji. Coś co z powodzeniem ludzie
>wykonują w komputerach stacjonarnych.

jak moze zauwazyles laptop to nie PC. chociaz tu sie chyba wyjasnia,
dlaczego do problemu kupna laptopa zabierasz tak jak do skladania PC.
zycze powodzenia w poszukiwaniach idealu.

>>>Ja nie wiem jakie Ty kokosy zbijasz, ale to jest polska grupa
>>>dyskusyjna, a w tym kraju jakoś większość konsumentów niestety
>>>"uczepia się" ceny zwłaszcza jeśli ta jest bez porównania wyższa
>>>od konkurencji i wynosi kilka średnich krajowych. Ośmielę się zauważyć,
>>>że z tego względu Mac Pro jest u nas produktem bardzo niepopularnym,
>>>stąd większa uwaga grupowiczów koncentruje się na tańszych modelach
>>>nierozbudowywalnych. Czy to takie dziwne?
>>
>> niemniej jest to nadal manipulacja, bo rozmawialismy o
>> ROZBUDOWYWALNOSCI systemow komputerowych spod znaku apple i PC.
>> dlatego, niezaleznie jak drogie konstukcje macowe by nie byly, jesli
>> chcesz byc fair w dyskusji, to nie mozesz uwzgledniac tylko czesci
>> linni applowskich roduktow i porownywac wzgledem ceny. do tego moze
>> byc oddzielny topik i oddzielna rozmowa.
>> co bys powiedzial jakbym w rozmowie o laptopach makowych i PC.
>> przywolal tylk np. dell'a adamo (ktory nawet wygladem do macbookow
>> jest podobny) oraz jakies np. toughbooki, ktore cena sa porownywalne z
>> macbookami, a nawet je przewyzszaja. to by byla taka sama manipulacja
>> w dyskusji, ew zly argument, co ci sie staram wytlumaczyc.
>
>Dell Adamo to margines względem wszystkich PC. Macbook, mini, i iMac to
>trzon i najpopularniejsza dla użytkowników indywidualnych część oferty
>Apple.

a toughbooki? toughbooki sa trzonem wyposazenia znanych mi organizacji
jak policja i straz pozarna. sluzby techniczne poczawszy od
konserwacji drog, przez naprawe telefonow miejskich, po monitorowanie
zatrucia powietrza, wody i gleby. to w duzym kraju jest ogromny rynek.
>Owszem, jeżeli wnoszą one istotne zmiany jakościowe albo przynajmniej
>rokują takie nadzieje. Dlatego promuję Linuksa.

OSX to tez tak jakby linux z interfacem graficznym. no moze unix.
wiec?
powidz mi od kiedy te linuxy rokuja nadzieje? jakos sie niewiele
zmienia w tej kwestii.

>> to zalezy jakie to beda standardy i do czego beda zmuszac
>> uzytkownikow.
>Standardy nie zmuszają użytkowników tylko producentów. Użytkownik
>właśnie dzięki takim standardom ma wybór.

przez jakis czas owszem. co potem? bylo juz o tym w rownoleglnym
watku.

>>>Ale tu mówiłem o sytuacji, kiedy części nie są dostępne dla detalicznego
>>>odbiorcy.
>>
>> no wlasnie o tym tez pisze. w tym wypadku. MZ, jest to zupelnie
>> zbedne.
>Nie jest zbędne dla ludzi, których interesują części niepobłogosławione
>przez producenta.

jest zbedne, bo maja produkt danej firmy i czesci rozprowadzane przez
kanal dystrybucyjny tej firmy, dla swoich klinetow. to jest np. czesci
promocji danego produktu.

>OK, znaczna część w moim otoczeniu.

teraz nalezalo by porownac kto ma wiecej znajomych z jakim
sprzetemitp. wiec sadze, ze spokojnie mozemy to zostawic jak jest.

>> ja tez nie tylko. co prawda jedna z nich jest arnell (jedna z
>> wiekszych firm robiacych elementy graficzne do kampanii reklamowych
>> firm jak pepsi-corp donna karan) i tam co prawda jest oboz
>> koncentracyjny i nikt z wlasnym laptopme sie nie podlaczy, nawet na
>> biurku go polozyc nie moze. sa same stacjonalren maci. w dziale
>> graficznycm dokladnie polowa to imaci. w reszcie firm jest przeroznie.
>> ale zawsze znalazl sie ktos, ktor przychodzil z wlasnym laptopem
>> (akurat tak sie sklada, ze to byly prawie wszystko makowki) i dizergal
>> na nim w pracy. po podlaczeniu do wiekszego monitora. ale nie zawsze.
>>
>>>które stosują sobie profesjonalne rozwiązania.
>>
>> profesjonalne rozwiazania to sa takie, ktore pozwalaja ci zarabiac
>> pieniadze. nie ma nic szczegolnego w profesjonalnych rozwiazaniach.
>> kolejny chwyt marketingowy w przypadku opisu produktu.
>
>Wiem, ale przyjęło się (niestety) pewne znaczenie tego słowa.

to ze, ze sie przyjmuje zle znaczenie, to nie znaczy, ze nalezy je
powtarzac. juz niedlugo o ile nie juz na "elegancka kobiete" bedzie
sie mowic powszechnie niezla dupa.

> Nie widzę
>jednak małej firmy z wielkim mainfraimem.

a jak ja wygram w totolotka i sobie zakupie jakiego big blue i bede
tylko gral z nim w szachy to ten bydlak bedzie sprzetem
profesjonalnym? nie.

>>> Jest mnóstwo małych zakładów czy wręcz
>>>użytkowników domowych, którzy potrzebują dużej wydajności. Znacznie
>>>większej niż ta, którą oferują laptopy (projektowane przede wszystkim
>>>pod kątem mobilności, a nie wydajności).
>>
>> ale przeczytaj jeszcze raz jak opisalem, jak widze przyszlosc. podalem
>> kilka mozliwych rozwian, i uzycie laptopow nie jest jedynym.
>> poza tym. tak naprawde jakiego poweru obliczeniowego potrzeba nawet do
>> pracy w zaawansowanej grafice 2D? owszem duzo, ale juz nie tyle, zeby
>> przecietny przyzwoity wspolczesny laptop nie pociagnal. od biedy na
>> wlasnym ekranie. przy jeszcze bardziej zaawansowanyh projektach
>> owszem, np. lepszy ekran by sie przydal, ktorergo podlaczenie nie jest
>> zadnym problemem.
>
>Czy przyzwoity współczesny laptop będzie wydajny w przetwarzaniu rawów,
>zaawansowanej obróbce zdjęć o dużych rozdzielczościach, wizualizacjach
>3D, najnowszych grach, kompresji filmów z kamery cyfrowej full hd...

bedzie wydajny i jest wydajny. oczywiscie, ze zawsze bedziesz w stanie
zbudowac albo kupic stacje robocza przewyzszajaca parametrami kazdego
laptopa, ale nie tak dlugo dojdziemy do granicy, gdzie wystarcajaco
duzy power bedzie dostepny i dla laptopow. niemniej to wszystko co
wyzej da sie robic (na temat gierek sie nie wypowiadam).
reszte odpowiedzi masz juz wyzej.

>A takich zastosowań wymagających wydajności jest więcej. I wraz ze
>wzrostem wydajności obliczeniowej sprzętu rośnie również zapotrzebowanie
>na tą wydajność przez niektóre oprogramowanie.

nic wlasnie. mowisz tak. jakbys np. nie zauwazyl, ze wyscic z iloscia
pixeli w matryc powszechnie uzywanych cyfrowych aparatow zatrzymal sie
juz jakis czas temu. koniecznosc obrobki ogromnych obrazkow, ktorej
nie pociagnalby dobry laptop, poza jakimis szczegolnymi projektami
przemija.
obrobka HD video, wcale nie wymaga takiego poweru, bo wiekszosc duzych
projektow robi sie na zasadzie materalu proxy, o znacznie gorszej
jakosci/wielkosci, ktory podmienia sie w koncowym renderingu. tylko co
bardziej wymagajace sekwencje robi sie w pelnej rozdzielczosci.
w 3D pewnie zawsze bedzie pogon za moca obliczneiowa, ale to glownie w
procesie renderingu. authoring juz jest na tym etapie, ze moze byc
wykonany na relatywnie slabszych domowych maszynach. w tym laptopach,
choc wygoda pracy jest zalezna tez od samego projektu.

>>>Zrób na ulicy zdjęcie mojej znajomej. W wakacyjnym, skromnym ubranku
>>>spacerującej gdzieś przy drodze. Napisz pod nim artykuł o ulicznej
>>>prostytucji i umieść w jakimś wysokonakładowym dzienniku. Oj, jednak
>>>miałbyś problem.
>>
>> ale kto mowi o publikacji drukiem? napisalem wyraznie. umieszcze to na
>> portalu i zdjecie i artykul bedzie mialo pewnie znacznie wieksza
>> ogladalnosc niz wprasie i niech mi ktos, cos zrobi.
>
>No to umieść na portalu. Przypadków zdjęcia materiałów na samym YouTube
>było, że ho ho...

a owszem byly, ale takie stwierdzenie nie ma zadnego znaczenia jesli
nie podasz w jakich przypadkach bylo to dokonane, zeby mozna bylo
porownac.
ok. daj mi zdjecie swojej znajomej. umieszcze, na YT napisze notke w
temacie jaki zaproponowales i ci udowodnie, ze w tym wypadku tak nie
bedzie, chocbys stanal na glowie.

>> to jest znowu bardzo szeroki temat i jego analiza wymaga rozpatrzenia
>> wielu czynnikow. jak dokladnie zostalo podpisane to zdjecie, czy byly
>> uzyte dane teej osoby, czy byly i jakie odnosniki w texcie do tego
>> obrazkaa i twojej znajomej. przy dobrych ukladach nawet, gdyby zdjecie
>> twojej znajomej bylo wykorzystane tak jak opisales, nie mialbym
>> zadnych problemow.
>
>Podpis zdjęcia i użyte dane to jeszcze inna sprawa. Rozmawiamy o
>publikacji wizerunku.

pisze wyraznie. "to jest bardzo szeroki temat" opisuje go na kilka
roznych sposobow. co ty robisz? ano oczywiscie wybierasz tylko jeden z
nich i go wytykasz, ze nei jest na temat. wiec rozmawiamy o wizerunku.
cala reszta tego akapitu, ktora pominales jest o wizerunku. nie chesz
dalej romzwac to powiedz, ale jesli jzu rozmawiasz, to staraj sie
traktowac to w miare powaznie.

>> w innych krajach wyglada to np. tak. ide do pracy, na mojej ulicy
>> czesto kreca filmy. wchodze w nia, stoi panna z wielka plansza na
>> ktorej jest napisane, ze kreca film i ze jesli mnie sfotografuja, to
>> czytajac to co czytam, jednoczesnie zrzekam sie praw do swojego
>> wizerunku, w tym i tym dniu, na tej i na tej ulicy na korzysc tego kto
>> robi ten film. mniej wiecej tak. i co? i ja nie mam z tym
>> najmniejszego problemu. nawet bez tej planszy tez nie mam.
>
>Jak jest plansza to jak najbardziej OK. Bez takiej informacji to jest
>degradacja człowieka.

ze niby cos mu sie stalo. ze za dwa lata zobaczyl swoja twarz w filmie
za np. nicole kidman? no straaaaszna degradacja. jak on moze zyc
potem.

>>>>>Po drugie istnieje jednak podział
>>>>>na przestrzeń prywatną i publiczną.
>>>>
>>>> moze istnieje, ale powiedz to np. gwiazddkom filmu i paparazzim.
>>>
>>>Ale co mam powiedzieć? Jak taki paparazzo włamie się do mieszkania
>>>"gwiazdki" to odpowie za włamanie.
>>
>> no widzisz nie jest to tak oczywiste. sa wypadki, ze to uchodzilo na
>> sucho a zdjecie bylo nawet nagradzane. nie o sama gwiazdke chodzilo,
>> ale troche inna rzecz, niemniej idea jest podobna. byl wlam, bylo
>> zdjecie.
>
>Pewnie zależy od przepisów w danym państwie i tego czy komuś chciało
>się protestować.

a chcialo sie protestowac, chcialo. i proces sadowy ciagnie sie juz
ponad dwa lata.

>>>>>A po trzecie ludzie po pewnym amoku
>>>>>zaczynają już dostrzegać pewne zagrożenia i stąd np. protesty przeciwko
>>>>>Google Street czy jak to się tam nazywa.
>>>>
>>>> gdzie protestuja tam protestuja.
>>>> http://www.streetwithaview.com/scenes.html
>>>W Polsce ponoć mają być zdjęcia z "usuniętą" twarzą, co też nie jest
>>>idealną ochroną, ale lepsze to niż nic.
>> jak dla mnie te protesty to nic innego jak histeria.
>A jak dla mnie wreszcie przejaw myślenia.

tia. bo chlopi zablokuja droge, zeby im google kawalka brudnego plota
nie sfotografowal. daj ty spokoj, bo to po prostu smieszne.
skoro wystepujes za tym, to powiedz mi czego sie obawiaja ci, ktorzy
protestuja? na czym polega ta degradacja, o ktorej wspomniales
wczesniej. czyzbys wyznawal prymitywne wierzenia, ze zrobienie zdjecia
zabiera dusze, albo islamskie prawo w tej kwestii?

>>>> wiesz. z jednej strony ludzkosc powinna czuc sie wolna, z drugiej
>>>> jednak powinna byc trzymana za morde, zeby w szkode nie poszla.
>>>> dlatego dobrzy politycy sa w cenie.
>>>Politycy są w cenie?
>> czytaj uwaznie. napisalem dobrzy politycy. zawsze byli, a teraz tym
>> bardziej.
>>
>
>Nie. Teraz to czy ktoś jest faktycznie dobrym politykiem ma znaczenie
>niewielkie. Wybory wygrywają spin doctorzy, PR-owcy i przychylne media.
>To oni są w cenie.

to jest twoj prywatny problem, ze takich wybierasz. mnie nic do tego.

>>> Gdzie Ty żyjesz?
>
>> tam gdzie dobrzy politycy sa w cenie i sie ich docenia, a innym malych
>> (i nie tylko takich malych) cwaniaczkow, w miare mozliwosci tepi i
>> usuwa.
>
>US jak widzę... No tak, tam w cenie jeszcze do niedawna był niejaki
>George W. Bush... Zaprawdę został bardzo "doceniony" za swoje
>"wspaniałe" działania i teraz wszyscy go wysławiają...

GWB byl jednym z tych smutnych wypadkow w historii tego kraju, ktory
mial niezwykle potezne zaplecze. teraz powoli zaczynaja sie dobierac i
zaczeli od chenneya. jakos nawet i za kadencji busha kolesie okolo
bushowi byli zmuszani do odejscia.
taki mamy system jaki mamy i bez politykow on nie dziala i nie bedzie
dzialac. chcesz wybieraj cwaniakow, nie chcesz wybierac w ogole,
pozwalasz innym wybierac cwaniakow. masz jeszcze pare innych wyjsc jak
ci sytuacja nie pasuje.

>No i wybrano następcę, o którym na świecie wiedzą głównie to, że jest
>sympatycznym gościem i zabił muchę w telewizji.
>
>>> U nas polityk to zło konieczne.
>> u was moze tak.
>Oj, nie tylko u nas.

o jakich innych "nie unas" chesz rozmawiac? jak na razie operujesz
stereotypem polityk = zlo

>>>BTW - w takim razie miłego bycia trzymanym za mordę.
>> a dziekuje. pod tym wzgledem nie mam co specjalnie narzekac.
>No tak... Zwierzęta w klatkach właściwe też nie narzekają. Mają
>jedzenie, picie, może nawet jakąś rozrywkę, a że to jednak niewola to co
>tam...

radzilbym ci sie zastanowic co piszesz, bo nagle bardzo znizyles
poziom, ktorego nie chce nawet tykac dlugim patykiem.

>>>> jestesmy za cwani juz na jawne narzucenie, a ci narzucajacy za cwani
>>>> zeby o tym nie wiedziec. bedzie to na zasadzie: "osla i marchewki" jak
>>>> wiele rzeczy w przeszlosci.
>>>To będzie po cichu, pod przykrywką rzekomego "bezpieczeństwa" i
>>>"wygody". I wcale nie musimy się na to nabrać.
>> spoko. nabierzemy sie. prawie za kazdym razem sie nabieralismy.
>> trenujemy takie nabieranie juz od czasow nerona.
>
>Jakieś niewolnicze przekonania...

poczytaj troche historii. od historii rzymu, poprzez dwie wojny
swiatowe, po wydarzenia po 11 wrzesnia 2001.

>Powtarzam - nie musi tak być -

ok. co proponujesz?

>Irlandczycy nie dali się nabrać na Traktat Lizboński mimo ogromnych
>wręcz nacisków i przeinaczeń.

i co? czym sie roznia od kazdego innego kraju teraz? moze obecny
kryzys ich ominal? oni zyja w prozni ekonomicznej?

>>>>>>>Tak, taki scenariusz niestety również jest możliwy, to właśnie miałem na
>>>>>>>myśli mówią o morderstwie komputerów osobistych.
>>>>>> laptop jest rowniez komputerem osobistym.
>>>>>W tej koszmarnej wizji zdaje się też nie było laptopów tylko terminale...
>>>> ale bylo kilka wizji.
>>>To było do tej najczarniejszej.
>>
>> dla mnie wszystkie sa dosc jasne i optymistyczne.
>
>No cóż... słyszałem już nawet o ludziach, którzy specjalnie chcą iść do
>więzienia, więc nawet takie przypadki mnie nie zdziwią.

chyba pokretnosc i niezasadnosc twojej argumetacji mnie juz nie
powinna dziwic. a jednak.
sadze, ze zbyt malo wiesz o tak extremalnych sytuacjach, zeby sobie
nawet zarty z tego robic.

>> a kto mowi, ze tylko? a na czym np. polega ergonomia stanowiska pracy?
>> miedzy innymi na wygodzie. na czym polega bezpiecznestwo miejsc pracy?
>> miedzy innymi na wygodzie pracujacego. projektowanie miejsc
>> publicznych, domow, mieszkan?
>
>To się jeszcze trzeba zastanowić co się oddaje na rzecz takiej bardzo
>dyskusyjnej zresztą "wygody".

no to zastanow sie. slucham. ciekawi mnie rozniez co jest dyskusyjne
np. w ergonomii miejsca pracy.

>>>> ma nawet spory potencjal do rozwijania czlowieka chlonnego wiedzy.
>>>Jaki znowu potencjał?
>>
>> do rozwijania wiedzy. google. wikipedia, subskrybcje magazynow
>> on-linie, wymiana infoaccji na zasadzie share i P2P.
>Ale tu obecny komputer stacjonarny świetnie spełnia swoje zadanie.

a laptop nie?

>>>>>>>Pozostaje jednak mieć nadzieję, że ludzkość nie okaże się totalnymi
>>>>>>>idiotami i nie podpisze z uśmiechem na ustach wyroku śmierci na własnej
>>>>>>>wolności.
>>>>>>
>>>>>> wiekszosc ludzkosci jest od dawna (o ile nie od zawsze) niewolnikami,
>>>>>> a obecnie nawet na wlasna prosbe. nasza wolnosc jest jedynie zluda.
>>>>>> kazda poranna walka z budzikiem powinna o tym przypominac.
>>>>>I to podobno ja popadam w skrajności...
>>>>
>>>> alez to nie jest skrajnosc. to jest nasze zycie codzienne wiekszosci z
>>>> nas.
>>>
>>>Rozumujesz na zasadzie - nie jest dobrze, więc co za różnica, że będzie
>>>jeszcze gorzej.
>>
>> w ktorym momencie to wyczytales? nie. to ty znowu poslugujesz sie
>> jednobitowym wnioskowaniem.,
>
>No tak, bo Ty przecież lubisz być trzymany za mordę... Wybacz, że nie
>wziąłem tego pod uwagę.

szkoda, ze nie zrozumiales ironii. trudno.

>>>Zresztą to codzienne życie i rutyna nie jest typowym
>>>niewolnictwem - w każdej chwili mogę rzucić wszystko i pojechać w
>>>Bieszczady.
>>
>> ty byc moze tak. koles, ktory ma na utrzymaniu rodzine, do splacenia
>> raty za dom i samochot raczej nie pojedzie.
>
>Raczej? Mało to było ucieczek, kiedy kogoś odnajdywali po latach za
>granicą?

a duzo w skali kraju? kolejny nietrafiony przyklad.

>>>>>>>>>>>To właśnie jest koszmar "firmowości". A gdyby był standard i dostępne
>>>>>>>>>>>części to można by złożyć (albo zlecić złożenie) takiego jaki pasuje i
>>>>>>>>>>>najlepiej odpowiada wymaganiom.
>>>>>>>>>>
>>>>>>>>>> ale wiekszosci jednak pasuje to co kupuje.
>>>>>>>>>
>>>>>>>>>Czasem po paru tygodniach dopiero zaczynają się narzekania... A to jakaś
>>>>>>>>>gra nie pójdzie, a to matryca jednak nie taka dobra itp.
>>>>>>>>
>>>>>>>> czasami to rowniesz sie zdarza, ze sprzet przychodzi uszkodzony bo
>>>>>>>> nieszczesliwie spadl z ciezarowki w czasie transportu.
>>>>>>>
>>>>>>>No i?
>>>>>>
>>>>>> ze to sa wypadki marginalne.
>>>>>
>>>>>Ale jak sprzęt przyjdzie uszkodzony to mi wymienią na sprawny albo będę
>>>>>się kłócił i zrobię czarny PR na całą sieć... Jakoś nie widzę analogii.
>>>> ja tez nie.
>>>Więc po co to pisałeś?
>>
>> zeby ci powiedziec, ze to wypadki marginalne.
>
>Ale jest między nimi na tyle istotna różnica, że stawianie ich obok
>siebie nie ma sensu.

udowodnij, ze nie ma.

>> kazdy producent, niezaleznie ile towaru sprzedaje chcialby sprzedawac
>> wiecej. chyba tutaj to nawet nie ma wyjatkow od reguly. no moze z
>> wyjatkiem umow antytrustowych.
>>
>>>Niektóre produkty mają swoją
>>>wąską grupę odbiorców i mimo tego producent zarabia. To że coś jest
>>>ofercie wcale nie znaczy, że zaleje rynek i stanie się super popularnym
>>>towarem wyznaczającym jakiś ogólny kierunek rozwoju.
>>
>> a kto mowi od razu o zalewaniu rynku? dlaczego znowu ad extremum?
>
>Bo rozmowa dotyczy kierunków rozwoju.

kierunku rozwoju, a nie "potopu"

> A bajery sprzedawane w marginalnej
>ilości, nawet jeśli przynoszą zysk producentowi to takiego kierunku nie
>wytyczają. To, że coś "się sprzedaje" w jakiejś tam opłacalnej dla
>producenta skali nie oznacza, że będzie wyznaczać jakiś trend.

a musi?

>>>>>> zlecaja tworzenie. np. plyt glownych. na pewno dell. sami juz chyba
>>>>>> nic nie robia.
>>>>>No to chociaż to. Bo czym właściwie miałby się różnić sprzęt o tych
>>>>>samych komponentach złożony przez "dobrą" i "złą" firmę?
>>>>
>>>> hmmm. niechlujnoscia zlozenia. niedokreceniem srubek. nie wcisnieciem
>>>> wtyczek. nie posmarowaniem pasta procka, a na koncu pirackim system
>>>> operacyjnym
>>>A które to popularne składające firmy instalowały piracki system?
>>
>> co znaczy popularne? gdzie sie dopatrzyles, ze pisalem o popularnych
>> firmach. zapytales o dobra i zla firme. to ci odpowiedzialem.
>
>Pytałem o Twoje kryterium markowości. Skoro duże, popularne firmy
>uznałeś za "bezmarkowe",

a ja pytam, co rozumiesz przez "popularne".
"duze"i "popularne" firmy to sa tylko twoje urojenia i to z nimi tutaj
rozmawiasz.

> a jako wadę tych bezmarkowych wymieniłeś
>m. in. piracki system to oczekiwałem przykładów.

oczekiwales, ze przywolam "popularne" firmy. wiec pytam co to zanczy.

>>>A co do tych małych firm to też zaobserwowałem takie zjawisko.
>>>Ale IMO spowodowała to trochę, przynajmniej w Polsce, ogromna ekspansja
>>>hipermarketów. Teraz typowy Kowalski tam kupuje sprzęt, więc sporo
>>>małych sklepików padło.
>>
>> i teraz powiedz mi. to dobrze czy zle? i dla akogo?
>
>Dla mojego państwa i moich rodaków:
>Pozornie dobrze, bo ludzie kupią parę złotych taniej; faktycznie źle,
>bo kapitał jest wyprowadzany za granicę i to przez firmy, które oferują
>pracę głównie na stanowisku ekspedientki czy ochroniarza.
>Dla prezesów tych firm i ich kolegów - dobrze, bo będą mogli sobie kupić
>kolejnego Maybacha albo willę na Lazurowym Wybrzeżu.

i jak ty mozesz zyc w takim "rozkroku"? mozesz cos zrobic? robisz cos?
a o tym, ze skoro firma sprzedaje dobrze, to sie tez rozwija i w ten
sposob tworzy nowe miejsca pracy, ktore moga zajac twoi rodacy? to juz
kadra menadzerska musi dojezdzac z niemiec czy francji, bo nie ma
polskich specjalistow? zastanow sie.

>>>>>A "bezmarkowe" to IMO kiepskie określenie. Bo w tym przypadku "marka"
>>>>>określałaby jedynie naklejkę na obudowie i inne mało znaczące drobiazgi.
>>>>
>>>> zalezy jaka to jest marka. poza tym okreslenie "markowy produkt"
>>>> przyjelo si erozumiec jako produkt dobry.
>>>
>>>Tu jednak nie jest tak prosto, bo poszczególne podzespoły mogą być
>>>markowe i bardzo dobre, dlatego określenie "bezmarkowe" mające dość
>>>negatywne zabarwienie jest w tym kontekście trochę mylące.
>>
>> na razie staramy sie zdefiniowac pojecie "markowy".
>> wszystki emarkowe rzeczy, byly kiedys nie-markowe, dopuki marka nie
>> zaczela byc znana i uznana.
>
>Ale pojęcie "markowy" jest związane z dobrą jakością. Jakość komputera
>jest zależna przede wszystkim od jakości jego podzespołów, a nie firmy,
>która je zmontuje i przyklei naklejkę, bo to żadna wielka sztuka.

bo dobra firma to grabiami zagarnia do swoich produktow to co jej
popadnie. an tym wlasnie polega markowosc firmy, ze selekcjonuje
instalowane elementy pod wzgledem jakosci. "markowosc" w moim
rozumieniu nie konczy sie na naklejeniu nalepki. chyba to wyraznie
dobitnie napisalem.

>Dlatego uważam, że w kontekście komputerów tak rozumiane kryterium
>markowiści jest mylące.

to zle uwazasz. a wystarczajacy argument masz wyzej.

>> pisalem juz o tym wyzej.
>> na mase rzeczy. np. na niepodlaczenie panelu przedniego z wyjsciami
>> USB i audio. na niepodpiecie wiatrakow. na zamocowanie zasilacza na
>> dwie sruby. praktycznie na wszysko, co by zrobil pierszy lepszy koles,
>> ktory nie przywiazuje uwagi do szczegolow podczas swojej pracy. o tych
>> mi co mi znajomi opowiedzieli. akurat te, to niby nic i dali sobie
>> rade sami. ale kobitka, na wpol niewidoma, ktora musiala sobie
>> podlaczyc headset do niepodlaczonego przedniego panela, byla niezle
>> wkurzona. <rs>
>
>Ale takie firmy składające w ten sposób zarabiają... Dlaczego miałyby
>robić sobie złą opinię partacząc taką w sumie dość prostą rzecz.

dlatego, ze od jej marki zalezy m.in. przyszly poziom sprzedazy. jesli
sie rozniesie, ze dana firma produkuje buble, to firma moze miec
powazne problemy.

> Ja
>osobiście nigdy się ,wśród znajomych, którzy taki sprzęt kupowali, z
>podobnymi przypadkami nie spotkałem.

wiec? jaki z tego wysuniesz wniosek? <rs>

-- 
"My God is nicer than yours". Thomas Krupski
Received on Mon Jul 13 23:45:16 2009

To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.8 : Mon 13 Jul 2009 - 23:51:05 MET DST