Re: Serwis gwarancyjny myszy - nietypowa wada

Autor: Rafal Jankowski <rafal.jankowski_at_wsisiz.edu.pl>
Data: Fri 06 Feb 2009 - 11:56:29 MET
Message-ID: <alpine.LFD.2.00.0902061123570.25269@oceanic.wsisiz.edu.pl>
Content-Type: MULTIPART/MIXED; BOUNDARY="-2016075476-332155249-1233917791=:25269"

On Fri, 6 Feb 2009, Habeck Colibretto wrote:

> Dnia 06.02.2009, o godzinie 10.32.23, na pl.comp.pecet, Tony napisał(a):
>
>> Witam, kupiłem, jak się wydawało, porządny zestaw mysz+klawiatura Logitech
>> LX-710. Wszystko było w porządku do czasu, gdy lewy przycisk myszy nie
>> zaczął być coraz trudniejszy do naciśnięcia. Po pewnym czasie do jego
>> naciśnięcia trzeba było użyć dosyć dużej siły.
>>
>> Odesłałem całość do serwisu, wróciło z adnotacją, iż nie stwierdzono wady
>> sprzętu.
>
> Czy napisałeś w opisie problemu, że problemem jest ciężko chodzący
> przycisk (a nie np. enigmatycznie "lewy przycisk nie działa jak
> należy")?

A co to za różnica jak napisał? Napisał, że lewy guzik. Nie działa to nie
działa. W sumie myszka jest na tyle prostym urządzeniem, że powinno
wystarczyć jakby napisał, że myszka nie działa.
Kontakt z serwisem zwykle wywołuje już wystarczająco dużo frustracji przez
sam fakt, że rzecz za którą się sporo zapłaciło przestaje działać jak
należy. A do tego w serwisach często pracują trepy sprawiające mieć
poczucie misji zrażenia do swojej firmy maksymalnej liczby klientów i
zachowują się jakby wiecznie mieli okres.
Kiedyś w dość drogim sklepie kupiłem buty, które rozpadły się po tygodniu.
Jeszcze do teraz mam gdzieś pismo od rzeczoznawcy, że to było spowodowane
"nietypową techniką stąpania" i zwrot kosztów się nie należy.
Dwa dni temu w innym wątku pisałem o myszy logitecha G5 (koszt ok. 200
PLN) w którym jeden guzik po kliknięciu trzeba jeszcze docisnąć żeby
zadziałał, a mysz kompletnie nowa, dopiero co kupiona w dellu. Jak
zgłosiłem problem to powiedzieli, że mi wyślą nową, nawet nie muszę
wysyłać "starej". Ale ich nie chwalę, bo dwa dni próbowałem się dodzwonić
i po wybraniu w menu języka angielskiego (kupowałem w Szwajcarii) baba
permanentnie rzucała słuchawką jak tylko się przedstawiałem po angielsku.
Dopiero jak się przedstawiłem po niemiecku to mi odpowiedziała i wtedy już
mogłem przejść na angielski - moja znajomość niemieckiego się kończy na
"Guten Tag, Ich heise....", a może nawet wcześniej, bo nawet nie wiem czy
to właściwa forma dla rozmów telefonicznych.

Generalnie to chyba trzeba przyjąć że warto odpuścić walkę z serwisem
kiedy poziom frustracji przekroczy wartość zepsutego przedmiotu. W końcu
czasem lepiej kupić drugą myszkę niż wydać 3x tyle na nerwosol i
psychiatrę.
Acha, no i jak nie masz wstrętu do brania do ręki lutownicy i śrubokręta
to możesz rozważyć tak jak ktoś poradził w "moim" wątku wymianę
mikroswitcha z innej myszy. Ja się uważam za humanistę i lutownicą czy
śrubokrętem potrafię co najwyżej komuś dziurę w oku zrobić.
Received on Fri Feb 6 12:00:09 2009

To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.8 : Fri 06 Feb 2009 - 12:51:02 MET