Re: Nagrywarka DVD (P)ATA

Autor: Eneuel Leszek Ciszewski <prosze_at_czytac.fontem.lucida.console>
Data: Thu 05 Jun 2008 - 14:39:27 MET DST
Message-ID: <g28mq3$c98$1@flis.man.torun.pl>
Content-Type: text/plain; charset="iso-8859-2"

"Gotfryd Smolik news" Pine.WNT.4.64.0806050030220.3028@quad

> IMO zdecydowanie nie zniechęcali, tylko wskazywali na hak, na
> którym nieświadomy konsument może zawisnąć jak trafa na
> świadomego konsumenta.

+ ??świadomego sprzedawcę??

IMO właśnie starali się zawiesić czytelników na tym haku.

Jest to ciekawy chwyt -- podaje się jakiś wyrywek jakiegoś prawa
i liczy na nadmyślność (domyślność posuniętą zbyt daleko) odbiorcy.

Innym chwytem jest podanie prawa, które już nie obowiązuje.
Tak ze mną postąpiono przed laty w Warcie. :)

> ...do 6 miesięcy *przyjmuje się*, że przyczyną niesprawności
> jest wada która była w towarze w momencie zakupu.

I jakie to ma znaczenie dla reklamującego? :)

> Sprzedawca musi mieć łatwo sprawdzalne powody, aby się
> oprzeć i powiedzieć "pan w nią czymś ciężkim rąbnął, o tu
> są ślady".

Ślady na wypalonych płytach wykażą naturę wadliwości nagrywarki. :)
I tutaj nic nie pomaga bariera 6 miesięcy.

> Po 6 miesiącach jest NA ODWRÓT.
> I jeśli tego nie chcesz przyjąć do wiadomości, to ja ci tego
> nie wytłumaczę. Cel moich postów jest inny: aby czytający
> sobie przeczytali PO CO jest ten przepis o 6 miesiącach.
> I przemyśleli.

Dla kupującego jest obojętne, czy reklamuje po 6 miesiącach, czy
przed upływem tychże 6 miesięcy. A wszelakie wątpliwości powinien
rozwiać Rzecznik, którego wsparcie w takich sytuacjach jest zawsze
mile widziane, i który w tym własnie celu jest powołany, aby go
trudzić takimi problemami. :)

> > Ekspertyzy musi zlecić sąd. :)
>
> Dobra, akceptuję :)
> Do 6 miesięcy, jeśli sprzedawca chce aby sąd nie odrzucił z góry jego
> sprzeciwu zaakceptowania reklamacji, musi przedstawić wiarygodny
> powód że wada *nie* istniała w momencie sprzedaży.
> Na przykład przedstawić opinię, że urządzenie było zatopione, bo on
> znalazł ślady po wodzie. Sąd już coś z tym zrobi (na koszt
> przegrywającego).

Zawsze na koszt przegrywającego. :) I zawsze płaci najpierw powód,
nie pozwany. (może niekoniecznie zawsze, bo są szczególne przypadki
 -- na przykład zwolnienie z kosztów, gdy powód wykaże, że jest zbyt
biedny, a raczej pieniaczem nie jest)

> Po 6 miesiącach, jeśli kupujący nie chce narazić się na zarzut
> że nie wykazał niezgodności, musi przedstawić dowod że wada
> *już istniała* w momencie zakupu.

NIE MUSI. :)

> Bo inaczej sąd może coś z tym zrobić. Na koszt przegrywajacego :>
> "nie znaleziono przyczyny uszkodzenia"... (a już *nie* domniemuje
> się, że wada istniała przy zakupie!).

Kupujący musi jedynie wykazać, że nagrywarka jest niesprawna i ta niesprawność
jest jakaś istotna -- na przykład ;) nagrywarka nie nagrywa płyt lub nagrywa
tylko wybrane, powiedzmy nagrywa DVD+R, ale już nie nagrywa DVD-R lub nie
nagrywa CDR czy CDRW. Nie jest istotne, czy nagrywała tak źle w chwili
zakupu, czy też popsuła się później.

> > Ja kiedyś zleciłem ekspertyzę, za
> > którą zapłaciłem 200 złotych i sąd tej ekspertyzy nie uwzględnił. :)

> Dobra, ale czasem może być potrzeba przekonania sądu, że warto aby
> ów sąd zajął się konkretną analizą :(

Sąd powinien zlecić ekspertyzę.
I tu jest drobne nieporozumienie w prawie, bo z jednej strony muszę wiedzieć,
jaka jest wartość sporu, a z innej może tak się przytrafić, że na nic zda się
mi ekspertyza poczyniona przeze mnie, czy na moje zlecenie. U mnie sąd po
prostu stwierdził, że PZU nie kwestionował wartości sporu. :) Adwokat
proponował apelację, ale ja nie miałem ochoty na dłuższe ciągnięcie
sporu, gdyż uznałem spór za wygrany.

> Jak sprzedawca powie (przed 6 miesiącem): "podejrzewam, że kupujący
> urządzeniem przywalił w podłogę, a może zalał, a może podłączył
> do za wysokiego napięcia, ale żadnego powodu moich podejrzeń
> wskazać nie mogę", to obawiam się iż sąd go wyśmieje.

Obawiam się, że wyśmieje każdego jasnowidzącego amatorsko. ;)
Co innego, gdy spotka jasnowidza profesjonalnego. ;)
Ale taki jasnowidz przedstawi powody swego jasnego
widzenia -- na przykład ślady po przywaleniu i efekty na płytach. :)

> Więc musi mieć jakiś argument... najlepiej rzeczowy.

> I to samo po 6 miesiącu dotyczy klienta.

Zawsze musisz mieć dowody swoich słów. Nie jest istotne, czy
jesteś kupującym, czy sprzedającym, czy kimkolwiek innym. Nie
możesz skutecznie zareklamować sprawnej nagrywarki tylko dlatego,
że nie minęło jeszcze 6 miesięcy od chwili jej zakupu. I możesz
skutecznie zareklamować, gdy minęło ponad 6 miesięcy, ale nie minęły 2 lata.

W obu przypadkach (i przed upływem 6 miesięcy, i po upływie) wada
(lub brak wady) musi być jakoś wykazana (wykazany) przez kogoś dla
sądu wiarygodnego.

Dla kupującego nie ma znaczenia, czy towar był
wadliwy w chwili zakupu, czy był wówczas sprawny. :)

-=============================================================-

"Artur M. Piwko" slrng42ffu.58e.milusi.pysiaczek@buziaczek.pl

E> > Po co konsumentowi gwarancja dwuletnia, skoro ma ustawę
E> > dającą mu więcej niż taka gwarancja?

> Bo im później od daty sprzedaży, tym trudniej się na nią powołać.

Zniechęca czy nie? Czy nie pisze, że jednak egzekwowanie
ustawy może być kłopotliwsze niż gwarancji?

"Mariusz Kruk" slrng42ljn.lol.Mariusz.Kruk@epsilon.rdc.pl

E> >Po co konsumentowi gwarancja dwuletnia, skoro ma ustawę
E> >dającą mu więcej niż taka gwarancja?

> Bo im później, tym trudniej dowodzić, że usterka była w momencie sprzedaży.

Czy nie sugeruje, że ustawa chroni **tylko wówczas**,
gdy towar był zepsuty w chwili zakupu?

Sugeruje -- czyli mówi coś, co za jakiś czas może ,,wytłumaczyć''. :)
Mówi coś, co odbiorca ma jakoś zinterpretować, ale w razie wpadki
potrafi sprostować swoją wypowiedź. :)

"Mariusz Kruk" slrng43jv0.lol.Mariusz.Kruk@epsilon.rdc.pl

> Moment. Jakaś nowela była? W wersji, którą mam pod ręką stoi wyraźnie:
> Art. 4. 1. Sprzedawca odpowiada wobec kupującego, jeżeli towar
> konsumpcyjny w chwili jego wydania jest niezgodny z umową; w przypadku
> stwierdzenia niezgodności przed upływem sześciu miesięcy od wydania
> towaru domniemywa się, że istniała ona w chwili wydania.

I co z tego, że domniemywa się cośtam, gdy cośtam2, skoro to cośtam2
trzeba dopiero wykazać. :) I kto to ma wykazać? Kupujący? Sprzedający?
Sąd? Czy rzeczoznawca lub biegły sadowy?

Tak czy siak trzeba wykazać niesprawność. A czy to wykazanie sprawi,
iż [zgodnie] uznamy, że towar był niesprawny już w chwili kupowania
czy też nie sprawi -- nie jest istotne dla kupującego, gdyż w obu
przypadkach przysługują kupującemu te same prawa. :)

-=-

Matactwo obu panów polega na sugerowaniu czytelnikom, jakoby **tylko wówczas**
można było powołać się skutecznie na tę ustawę, gdy wykaże się, że towar był
niesprawny już w chwili kupowania. Sugerowaniu, czyli takim pisaniu, z którego
w razie czego (w razie kontaktu z kimś mocniejszym) można było tak po prostu
się wykręcić/wywinąć nieporozumieniem. :)

--
   .`'.-.         ._.                               .-.
   .'O`-'     ., ; o.'    leszekc@@alpha.net.pl    '.O_'
   `-:`-'.'.  '`\.'`.'    ~'~'~'~'~'~'~'~'~'~'~    o.`.,
  o'\:/.d`|'.;. p \ ;'. . ;,,. ; . ,.. ; ;, .;. . .;\|/....
Received on Thu Jun 5 14:40:15 2008

To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.8 : Thu 05 Jun 2008 - 14:51:01 MET DST