Re: jak to jest panowie sprzedawcy? - długie

Autor: macminer <macminer-junkout_at_polbox.com>
Data: Mon 19 Mar 2007 - 10:15:31 MET
Message-ID: <etlkjf$g1p$1@nemesis.news.tpi.pl>
Content-Type: text/plain; charset=ISO-8859-2; format=flowed

Michal AKA Miki wrote:
> Zauwaz, ze sa tez sytuacje, w ktorych sprzedawca POWINIEN otworzyc sprzet i
> zademonstrowac go klientowi. Wyobraz sobie chocby notebooki - mnie nie stac
> na wydanie nowego notebooka albo zastepcznego, dlatego KAZDY taki sprzet
> jest otwierany i testowany u nas, demonstrujemy tez klientowi,

Jak najbardziej - i to również ujęte jest w ustawie. Ale co innego
otworzyć i uruchomić urządzenie w obecności klienta (ustawa mówi o
możliwości sprawdzenia działania przez samego klienta), a co innego
grzebać wcześniej w danym urządzeniu/komponencie. Jeśli widzę np., że
kupuję laptopa albo pendrive'a, na który już ktoś wcześniej kopiował
sobie jakieś zdjęcia (dokładnie to mi się zdarzyło), to mam mieszane
uczucia odnośnie uczciwości sprzedawcy.

> Wlasne stickery naklejam z prostej przyczyny - to jest boolowskie
> oznaczenie, czy towar jest moj, czy nie moj... Jesli nie ma naklejki - bede
> wymagal od klienta dodatkowych dokumentow, ktore udowodnia, ze sprzet
> pochodzi ode mnie (zawsze wystawiam gwarancje na towar i paragon/fakture).

Ale co za problem wpisać na gwarancji numer fabryczny? Jeśli na
gwarancji znajduje się pieczątka sklepu, numer fabryczny części i jest
on zgodny z oznaczeniem na samej części, to jest to dokładnie tak samo
skuteczny sposób sprawdzenia jak sticker.

Kilka najbliższych mi geograficznie sklepów (w Gliwicach) tak właśnie
robi, nie bawią się w żadne stickery.

-- 
macminer
Received on Mon Mar 19 10:20:06 2007

To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.8 : Mon 19 Mar 2007 - 10:51:20 MET