Re: SATA + U-ATA

Autor: Eneuel Leszek <prosze_at_czytac.fontem.lucida.console9>
Data: Sun 22 Oct 2006 - 16:43:56 MET DST
Message-ID: <ehg0n2$3d6$1@news.task.gda.pl>
Content-Type: text/plain; charset="iso-8859-2"

"at"@" <"453ade69$1@news.home.net.pl

> Pewnie. Co najwyżej z kompa może pójść dym po 150 restartach ;).

To tak -- ale już Ci napisałem, że Cię czytałem nieuważnie i że
zasugerowałem się podpowiedzą Kaweckiego, z której wynikało (dla
mnie przynajmniej tak wynikało) że nie o restart chodzi, a o zwis.

Mnie włosy na głowie dęba stają już po kilku restartach. :)
Ale w istocie najgorsze jest stygnięcie dysków, gdyż wówczas
zasysane jest powietrze. :) Szoki związane ze startowaniem
silnika nie są aż takie straszne -- zważ, że głowica stale
startuje, a nawet zmienia kierunek ruchu i niczym złym to
nie skutkuje dla silnika, a co najwyżej dla mocowania
tejże głowicy. :) (dyski SCSI mają czasami wzmocnione to mocowanie)

W ogóle nie wyłączam komputera. Tak pracował z W9x i tak pracuje z WXP. :)
Są oczywiście wyjątki -- upały i czas, gdy boli mnie głowa, bo choć
wentylatory pracują na 5 woltach, po kilku latach są już całkiem głośne.
No i przez jakiś czas miałem nieswoją kartę grafiki z głośnym wentylatorem,
więc też wyłączałem. Poza tym komputer pracuje na okrągło, a zazwyczaj gdy
mnie przy nim nie ma -- zlecam mu :) coś dyskochłonnego. (defragmentację,
skanowanie antywirusowe, przesuwanie partycji itp.)

> > Pytałem wielokrotnie i nie otrzymałem odpowiedzi, chyba że domyślną:
> > Nie ma, bo gdyby była taka możliwość, to byś podłączył ten dysk
> > w czasie pracy systemu, :) który to system by startował bez tego
> > dysku SATA II.

> Też się nad tym zastanawiałem. Nie mam pojęcia, czy można, ale nie
> wydaje mi się żeby mogło to być zdrowe dla płyty głównej.

Jeśli jest dopuszczalne -- to jest i zdrowe.

> > No i pytanie zadane z ciekawości:
> >
> > Dlaczego nie używasz dysku SATA I jako systemowego? Jest znacznie szybszy od UATA. :)

> Owszem, jest to szybszy interfejs. Kupiłem jednak nowy UATA i stary SATA
> poszedł w odstawkę. Dwa lata przy mojej eksploatacji starczą staruszkowi

Dyski mają żywotność równą MTBFowi. :) Tak więc po dwóch latach ten dysk
(o ile nie był bity) niewiele różni się od nowego. :) Teorie spiskowe,
mówiące o tym, iż dyski rozpadają się jak substancje promieniotwórcze -- upadły. :)
(może też te teorie rozpadały się jak substancje promieniotwórcze)

Nie wiem, jaki był w tym udział mój (i wykresów, które kilkakrotnie pokazywałem)
a jaki ludzi kompetentnych po prostu, którzy zajmują się odzyskiem danych lub
w ogóle wiedzą co to jest MTBF, albowiem termin nie pochodzi od dysków, ale
dotyczy urządzeń w ogóle. :) Pamiętam na przykład drukarki igłowe z MTBFem
4 kilogodzinnym. :) Urządzenie niekomputerowe też mają MTBF. :)

Innymi słowy -- z miliona (?pół miliona?) godzin Twój dysk nie wypracował
nawet 10 procent, bo dwa lata to z 15 tysięcy godzin. :) I moim zdaniem jest
lepszy niż UATA, choć zapewne bardziej kapryśny z uwagi na początki tegoż
interfejsu, jednak gdy się go ujarzmi (znajdzie sterowniki) jest na pewno
lepszy od UATA. :)

Mój ex-szef wyśmiewał się ze mnie i tego, co mówiłem mu o MTBFie.
Z pomocą przyszli mu experci z czasopisma Komputer świat Expert
i grupowicze, a ja -- cieszyłem się, albowiem wiedziałem, że dzięki
temu mój ex-szef będzie głośniej i śmielej się ze mnie wyśmiewał,
dzięki czemu za jakiś czas ja będę wymowniej :) triumfował, jako
że MTBF -- to MTBF i żadne modły tego nie zmienią. :) (matka szefa
chyba jest mocna w modłach, czyli mąceniu ludziom w umysłach)

Chyba to, co pisała na swych stronach słynna Ibas :) rozpoczęło rozpad
teorii spiskowych dotyczących MTBFu HDD. :) I aby było jasne -- nie
tylko oni znali definicję i znaczenie MTBFu, ale jakoś tak wyszło, że
ich cytowałem najchętniej.

Mój ex-szef (pracowałem na uczelni państwowej) nie jest informatykiem wysokich
lotów, ani nawet niskich. Piętnaście lat temu zdefraudował masę pieniędzy, mając
dookoła siebie ludzi, którzy mu mogli doradzić za freeko, w tym i mnie (bez
formalnego wykształcenia) i profesorów wyższych od niego rangą. :) Ja, znając
pewne sprawy, gotów jestem stwierdzić, iż nie była to tylko defraudacja nieświadoma,
ale że robił brudne interesy, o czym świadczą jego późniejsze zakupy w dziale
wydawnictw, :) gdzie (jak sam mi mówił) był odpowiedzialny za zakupy co najmniej
problematyczne, choć już nie bezwartościowe, jakich dopuścił się na swoim
wydziale -- kupił tam ponad ćwierć setki ,,komputerów'' zbudowanych ze...
...złomu. :) Złożono uszkodzone płyty główne (z uszkodzonym interfejsem IDE)
i uszkodzone karty rozszerzeń ISA ze sprawnym interfejsem IDE, ale z innymi
uszkodzeniami) w ,,całość'' i sprzedano to za duże pieniądze uczelni.
Można było za te pieniądze kupić bardzo dobre Acery, ALRy, Hundaje -- Acery
i ALRy znałem, a o Hundajach wypowiadano się dobrze w wiarygodnych kręgach.
Część komputerów w okresie gwarancyjnym miała nie być eksploatowana przez
wiele miesięcy. :) Mnie (z nieznanych powodów) ominął los innych pracowników
wydziału i zakupiono mi zupełnie inny komputer. :) Gdybym to ja sprzedał
uczelni te komputery (a wówczas handlowałem komputerami z uczelnią) za te
same pieniądze sprzedałbym rzeczone Acery i zarobiłbym na tym tyle pieniędzy,
że mógłbym w tamtym czasie kupić za to mieszkanie lub nawet malutki domek. :)
Ceny zakupów ,,komputerów'' znałem z faktur, nie z pomówień.

Jakiś czas później mój ex-szef stanął mi na drodze do powrotu do pracy,
tym samym skazując mnie na spokojne umieranie, gdyż odchodząc z pracy na
przysłowiową chwilę -- nie zabrałem stosownych dokumentów, o które dziś
raczej trudno się starać. :) Ciekawe, czy zaznawał dzięki temu przeszkadzaniu
rozkoszy paraseksualnych -- chyba tak, :) bo chyba w przeciwnym wypadku by tego
nie czynił z taką konsekwencją, :) jako że tylko ten popęd daje takie smutne
konsekwencje. :)

W swym przeszkadzaniu znalazł sojuszników w duchownych rzymskokatolickich,
którzy (za sprawą kilku mądrych_inaczej księży, w tym i mego ex-proboszcza,
honorowego prałata papieskiego z ambicjami biznesmena-złodzieja -- wystawiał
na przykład (na moich oczach) lewe zaświadczenia o darowiznach) postanowili
ze mnie uczynić swoją dojną krowę. Niestety po latach płacenia, gdy dosięgnęła
mnie nędza i głód, :) płacić nie miałem z czego. Innym sojusznikiem mego
ex-przełożonego był/jest ksiądz Józef Świetlicki, opiekujący się duchowo ;)
komputerową firmą Komserwis Sp. z oo, której przeszkadzałem w interesach
niekorzystnych z punktu widzenia uczelni, na której pracowałem. A przeszkadzałem
już wówczas, gdy sam nie handlowałem z uczelnią. :) (czyli nie chodziło tu o mój
interes)

> . Teraz chciałem go dać na emeryturę, żeby potrzymał trochę plików
> muzycznych i innych dupereli.

Może się broni przed emeryturą? ;)

-=-

Mój ex-przełożony jest ex-dziekanem (nie pamiętam, aby cokolwiek dobrego uczynił
dla wydziału) ex-rektorem (też nie pamiętam żadnej jego decyzji, dzięki której
uczelnia by coś extra zyskała) oraz ex-posłem na Sejm RP (i tu także nie znam
nic ciekawego, co mogłoby tego człowieka stawiać w dobrym świetle, ale może się
po prostu nie znam na polityce i gospodarce) i zdecydowanym ateistą, kwestionującym
nawet :) Pismo Święte. :) Z jego wypowiedzi:

   Chrystus mówił 'poznacie prawdę a prawda was wyzwoli' a jest to bardzo
   niebezpieczne stwierdzenie, gdyż nie wiadomo, co to jest prawda, jako
   że są jej różne definicje i to, co z punktu widzenia jednego człowieka
   jest prawdą, z punktu widzenia innego człowieka prawdą być nie musi.

Zmarły nasz papież uważał ponoć to zdanie (poznacie prawdę a prawda was wyzwoli)
za najważniejsze w całym Piśmie Świętym. :) Ja zdania co do ważności zdań ;) tego
Pisma nie mam, a raczej uważam, że wszystkie są ważne, ale biblistą nie jestem,
a naszego papieża nie lubię, ale nie z tego powodu. :) I aby było jasne -- nikogo
nie namawiam do tego, aby nie lubił lub lubił naszego wielkiego rodaka. :)

W 2004 roku, starając się zająć czymś mych opiekunów ;) -- pisałem na pl.rec.ascii-art
o moim szefie, o duchownych, którzy jeszcze byli pewni tego, iż modłami zmuszą mnie do
kapitulacji i w ogóle o swojej drodze ku wlności. Na przykład tu:

  From: "Eneuel Leszek Ciszewski" <prosze@czytac.fontem.lucida.console>
  Newsgroups: pl.rec.ascii-art
  Lines: 176
  Message-ID: c9flon$bhb$1@inews.gazeta.pl

W tamtym czasie umierał właśnie (umarł nagle, bez zapowiedzi -- niemal w czasie
sprawowanej przez siebie mszy) mój ex-proboszcz, żył jeszcze nasz papież święty
in spe, a makabryczna pielgrzymka, w której w expresowym tempie kilkanaście osób
stawiło się przed oblicze Matki Boskiej -- nikomu nie przychodziła do głowy...
Jan Paweł II nie został jeszcze wówczas upokorzony przed figurą Matki Boskiej
na oczach całego świata, a białostocka fara (cudem ocalała z pożogi wojennej
i cudem zbudowana w czasie zaborów) nie przeciekała...

W tamtym czasie kołysałem ludźmi dzięki temu, co pisałem i wygrywałem na całej
linii, ale odwoływałem się do emocji (niemal jak sam papież -- który też lubił
grać na emocjach słuchaczy i czytelników). Drogę tę zarzuciłem latem tamtego
roku i podjąłem próbę odwołania się do Rozumu, co przypłaciłem wielokrotnie
niemal śmiercią. Na szczęście świat jest autoreperowalny i jakoś przeżyłem,
choć nie powinienem był przeżyć. :) Za każdy, razem, gdy byłem u kresu swych
sił -- ktoś z wielkich i ważnych ludzi umierał... Moi opiekunowie ;) (zakonnice,
zakonnicy i księża oraz inne osoby jedzące z tej miski) w końcu pojęli, że chyba ;)
tej walki (ze mną) nie wygrają, choć wygrali z komunistami, i z masą innych ludzi. :)

Moim zdaniem nie mogą ze mną wygrać, albowiem dużo im płaciłem **dobrowolnie**,
przez co stali się moimi dłużnikami a ja ich wierzycielem. :) Mogą nadal iść
drogą śmierci (mnie ze śmiercią jest całkiem przyjemnie -- nie boję się jej)
lub skapitulować i wybrać drogę życia, drogę zalecaną mi ich ustami (w czasie
spowiedzi) przez samego Boga. Wybór należy do nich. :) A za ich głupotę płacę
i ja, i masa innych ludzi -- częstokroć nieświadomych celu, jakiemu służą. :)

A spisuję to potomnym. Dyskusje z Usenetu mają być archiwizowane po kres
istnienia ludzkości. :) Wydaje się to nieprawdopodobne, ale jak na razie
ceny dysków spadają, ich pojemności rosną (nadal co roku mamy dyski dwa
razy większe) i pojawiają się nośniki optyczne o oszałamiających
pojemnościach -- jeden taki mógłby pomieścić cały Usenet, a mimo
tego zapisany zostałby w niewielkim procencie...

E.
Received on Sun Oct 22 16:55:07 2006

To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.8 : Sun 22 Oct 2006 - 17:51:19 MET DST