Re: Potepiam programistow peceta!

Autor: Jacek Osiecki (joshua2_at_ciapek.uci.agh.edu.pl)
Data: Thu 16 Oct 1997 - 23:04:32 MET DST


Dnia Wed, 15 Oct 1997 14:03:58 GMT, Jaroslaw Zabiello napisał(a):
>On 15 Oct 1997 12:13:30, joshua2_at_ciapek.uci.agh.edu.pl (Jacek Osiecki) wrote:

>>On Wed, 15 Oct 1997 11:36:43 GMT, Jaroslaw Zabiello <zbiru_at_silesia.pik-net.pl> wrote:
>>>On 14 Oct 1997 12:31:40, joshua2_at_ciapek.uci.agh.edu.pl (Jacek Osiecki) wrote:

>>Jakie to mile, ze ten macintosh jest madrzejszy ode mnie - ja mam pudelko z
>>hiper-pewnymi dyskietkami ktore mnie nigdy nie zawiodly... kopiuje na nie
>>wlasnie wielowolumenowe RAR-y...

>Kwestia doswiadczenia. Po ilus tam kopiach padaja nawet najlepsze
>hiper-dyskietki. Na razie posilkuje sie wstepnym formatowaniem

Ja jestem leniwy i po prostu ufam tym dyskietkom... jeszcze żadna nie padła,
ale może za miesiąc... zobaczymy...
Ale przede wszystkim chodzi mi o fakt, że w Macintoshu nie można tego
sprawdzania wyłączyć - w końcu, jak kopiuję np. 30 dyskietek a mam mało
czasu, to wolę ew. następnego dnia skopiować ponownie te 2-3 padnięte...

>>Jak nawet jest zwalone, to zwykle RAR odzyska (kompresuje z "-rr")...
>>natomiast jesli mu sie to nie uda, to ten fragment zbioru gdzie padlo (ten i
>>tylko ten fragment) sciagam sobie w pare minut przez modem i jest ok.

>Po pierwsze, RAR jest 4PC-only. Mam dojscie do kablowego lacza z

RAR jest pod Linuxa - wprawdzie binarka, ale w końcu unrar jest dostępny w
wersji źródłowej...

>masz np. 15MB-owy plik instalacyjny Netszkapy4.03 czy Explodera4 to ci
>takie odzyskiwanie nic nie da. Po trzecie, ciagniecie takiego molocha

Czemu nic? Z reguły przenoszę w ten sposób ogromniaste pliki...

>przez lacze komutowane jest bez sensu.

Przecież napisałem: przez modem dociągam tylko padnięty fragment. Czyli jak
przy kopiowaniu arch.r11 okaże się, że pierwsze sektory są be, to kopiuję
ten plik do końca, ucinam pierwsze 5%, łączę się modemem, przez ftp ciągnę
te 5%, łączę dd i jest ok...

>>A poza tym, to to kopiowanie ze sprawdzaniem trwa na macintoshu duzo dluzej
>>niz analogiczna operacja na pececie.

>Nie zauwazylem. Moze chodzi Ci o dyskietki PC-DOS wkladane do floppa
>Maca? Tu bym sie zgodzil, lecz na formatowanych na Maca chodzi
>wszystko jak burza.

Też racja - w końcu to nie jest natywny standard macintosha... DOS, zdaje
się, w ogóle nie radzi sobie z dyskietkami MAC-a...

>>>Pomijam juz idiotyzm w stylu kopiowanie przez peceta danych i
>>>niepowodzenie po paru minutach z powodu tego, ze zabraklo... 2 KB.

>>Czego Ty uzywasz? NC? Trudno sie mowi...

>Nie. Uzywam Winzgrozy95 OSR2 oraz Windows NT Server 4.0.

Jak się używa takich narzędzi, to trzeba cierpieć... ;)

>>>Mac po prostu zanim zacznie kopiowac sprawdza czy sie zmiesci. Taka

>>DN tez...

>Tylko, ze ten zakichany DN nie potrafi wyjsc poza ograniczenie
>dlugosci nazw plikow 8.3. Zupelnie nieprzydatny. do tego co robie.

DN odpalany pod DOSemu nie pokazuje długich nazw, za to je kopiuje
prawidłowo, nawet między partycjami/dyskami z różnymi fs... Co więcej,
kopiuje bez problemów unixowe atrybuty... Chociaż to wszystko to jest zaleta
nie tyle DN, co DOSemu...

>>Na przyklad "Program (nieznany) zakonczyl prace, poniewaz wystapil blad 1"?
>>:)

>Srednio Winzgroza95 wymaga regularnego reinstalacji raz w miesiacu.

Zgadza się - ja się tylko przyczepiłem do tego komunikatu, bo dość często
się pokazywał i wyrył mi się w pamięci... ;)

>Prawie wszystkie programy pchaja tyle swoich kretynskich DLL, ze potem

Typowe bałaganiarstwo windozy - windoza sama nie wie, co robi, i wrzuca np.
kilka razy ten sam wpis do registry... A potem nawet tego ręcznie nie można
poprawić bez pomocy regedit-a, bo oczywiście rejestr jest binarny...
Na linuxie (RH) rpm robi to, co instalator G95, tylko nie pokazuje ikonek -
za to działa prawidłowo :)

>nie wiadomo, ktore mozna usunac. Na Macu wszystko jest przejrzyste,
>wiadomo gdzie co sie znajduje.

Tu się nie będę wypowiadał, bo na MAC-u niczego nie instalowałem ani nie
odinstalowywałem.

>>Wiem, windoza odstawia lepsze numery... tylko co mnie obchodza numery
>>windozy? :)

>A co masz postawione na blaszaku do uzytku domowego? Linuxa? Emulator
>Amigi? :)

Linuxa - do windozy nerwy mi się skończyły... Mam oczywiście zainstalowane
DOSemu i na wszelki wypadek wabi...

>>I dlaczego kasowanie plikow trwa kilka razy dluzej niz na pececie?

>Na jakim modelu to widziales? BTW, sprobuj wyrzucic do kosza pusty
>katalog na pececie, a zobaczysz... guzik.

A nie wiem, na jakim... chyba LC II czy jakoś tak... a to wyrzucanie do
kosza: biorę pusty katalog, przenoszę do kosza, zaglądam do kosza... a on
tam jest! Jest tylko jedna sprawa: używam KDE :)

>BTW, mam konstruktywna propozycje. Moze warto byloby zebrac wszystkie
>udogodnienia i niedociagniecia MacOS i Win95,98 i zebrac w formie
>jakiejs listy, ktora by sie podeslalo do tworcow oprogramowania
>systemowego. W koncu chodzi o to, aby na komputerze pracowalo sie
>prosto i przyjemnie bez wzgledu na to, co ma pod blacha.

Panowie od MAC-a pewnie by się tym zajęli, ale panowie (i panie) z M$
prawdopodobnie nie zwróciliby na to najmniejszej uwagi :)

Pozdrawiam,

-- 
/---------------------------------------------------------------------------\
| Jacek Osiecki, ul. K.Jagiellonczyka 12, 31-704 Krakow 60 tel. (012)6455787|
|joshua_at_student.uci.agh.edu.pl     http://linux.uci.agh.edu.pl/~joshua2/    |
\---------------------------------------------------------------------------/


To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.7 : Tue 18 May 2004 - 16:27:55 MET DST