Win95 a wirusy

Autor: Daniel Janczak (jayo_at_zeus.polsl.gliwice.pl)
Data: Thu 07 Dec 1995 - 13:01:48 MET


  Win95 to rewelacyjny system... Do czasu...
Pewnego popoludnia uruchomilem komputer. Zaczely sie ladowac ukochane
okienka, ale po chwili system padl. Nie zrazony tym uruchomilem komputer
ponownie i wywolalem menu startowe. Z pewnym zdziwieniem zauwazylem, ze
znikla pozycja pozwalajaca na uruchomienie starej wersji systemu. Jednak
dalo sie uruchomic komputer w trybie awaryjnym tylko z linia komend.
  Jak sie okazalo mialem cos namieszane w pliku msdos.sys . Nie dzialaly
zadne ambitne komendy typu sys, Norton Disk Doctor stwierdzil, ze wsystko
jest w porzadku. Zostalem wiec z komputerem, z ktorym nic nie dalo sie
zrobic w sposob czysto programowy. Musze w tym miejscu wyjasnic, ze jestem
studentem informatyki. Przegladalem przedtem troche pliki na twardym dysku i
po jakims czasie zauwazylem, ze cos dziwnego stalo sie z plikiem msdos.sys.
Zobaczylem, ze cos sie w nim z tylu dopisalo. Jak pozniej sprawdzilem, nie
byl to akurat wirus, lecz chyba ukochane Windows. Zmienilem go recznie i
system sie uruchomil. Jednak jakos nie wyobrazam sobie sytuacji, w ktorej
przecietny uzytkownik komputera bedzie recznie edytowal wszystkie pliki
systemowe.
  Nastepnego dnia po kilku uruchomieniach komputera system padl calkowicie i
nieodwolalnie. Nie chcialo sie wywolac ani menu startowe, ani normalne
WIndows - dokladnie nic. Przynioslem dyskietke startowa i okazalo sie po
chwili, ze mam wirusa - Kaczora.4444. Uruchomilem MKS-a i po chwili usunal
mi go z bootsectora. Ucieszylem sie i uruchomilem komputer ponownie... A tu
nic. Komputer za nic nie dawal se zalaczyc. Jak sie okazalo kombinacja zmian
dokonanych przez WIn95 w tablicy partycji i boot sektorze w polaczeniu ze
starym poczciwym dosowym wirusem posiala straszliwe spustoszenie. Oto kilka
ciekawych rzeczy, jakie miale okazje dzieki temu zaobserwowac:
- Norton Disk Doctor:
  - stwierdzil, ze mam jakis zly wpis do boot sektora, nie moge wystartowac
z dysku i naprawil to. Pozniej stwierdzil, ze kopie FAT-u sobie nie
odpowiadaja i zaczal to naprawiac. Naprawil i zobaczylem wtedy ciekawy
komunikat: "Prosze wlozyc dysk C". Nacisnalem Cancel i zaczal go znowu
naprawiac. Po chwili jednak stwierdzil z przekonaniem, ze w ogole nie
posiadam dysku C. Nie uwierzylem mu, w koncu sam kiedys wkladalem twardziela
do srodka.
- puscilem Fdiska. Mam 850 - on stwierdzil, ze mam dysk 150 MB. I na nim 2
partycje.... Zrezygnowalem z niego na jakic czas.
- uruchomilem ponownie komputer ( oczywiscie zawsze z dyskietki ). Chcialem
odzyskac niektore dane, jakie tam mialem - troche programow, kilka zdjec...
Na szczescie nie mialem niczego specjalnie waznego - zakladam, ze nie u
wszystkich tak bedzie. Zaczalem kopiowac z dysku C na dyskietke. Komputer
zaczal kopiowac, ale po chwili stwierdzil, ze jednak nie mam dysku C.
Kazalem mu to zignorowac. Skopiowal 50kb i padl.
- kolejne uruchomienia roznych programow nie przynioslo efektow.

  Postanowilem sformatowac twardziela. A gdzie tam ! Po zalozeniu na nowo
partycji za pomoca Fdiska komputer wciaz nie chcial ich zobaczyc. W koncu
radykalnie zmienilem ich rozmiary w porownaniu z poprzednimi ustawieniami i
laskawie je zobaczyl. Dalem komende format c: /u , ale ona sprobowala cos
odtwarzac i oczywiscie komputer sie zawiesil. Dopiero po 5 godzinach
bezustannej zabawy z naprzemiennym uruchamianiem ndd, fdiska, formatu,
scandiska komputer laskawie sformatowal mi dysk C.
  Wniosek ostateczny jest taki - jesli cenicie sobie dane, to podarujcie
sobie WIn95. Moze za jakis czas wyjdzie jakas poprawiona wersja - Wn96 albo
97 , ( 2000 ? ) ale do tego czasu stare Windows rulez. System jest brzydki,
jednozadaniowy i w ogole ohydny, ale po jakiejs awarii zawsze mozna jeszcze
odratowac dane. A skutki ich utraty moga byc spore ...

  Ciekawy jestem, czy z Os/2 byloby tak samo... Moze sprobuje ....



To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.7 : Tue 18 May 2004 - 12:28:05 MET DST