Re: Ach ta nuda...

Autor: Andrzej Pełka <U238_at_wp.pl>
Data: Fri 06 Jul 2007 - 23:16:21 MET DST
Message-ID: <f6mbfq$osq$1@news.task.gda.pl>
Content-Type: text/plain; charset="iso-8859-2"

Użytkownik Katarzyna S. <addar7@gmail.com> w wiadomości
http://lists.man.lodz.pl/pipermail/mineraly/2007/07/0038.html

> witajcie też się wahałam czy zabrać głos jestem już z wami parę lat [...]

Witaj Katarzyno. Przy okazji Twojej wypowiedzi miło przekonać się,
że mamy i takich obserwatorów jak Ty. :-)

> Znajomi śmieją się ze mnie że jak opowiadam o kryształach to mi
> się aż oczy świecą, i mogłabym mówić o tym w nieskończoność
> (pewnie myślą że jestem szurnięta :P). Założę się, że ty Andrzeju też
> masz ten szczególny blask w oczach kiedy z oddaniem zajmujesz się
> swoją "działką" mineralogii :-) I o to chodzi, żeby mieć w życiu jakiegoś
> nieszkodliwego "pierdolca" (wybaczcie dosadne określenie), bez tej
> odskoczni codzienne sprawy i problemy częstokroć byłyby trudne do
> udźwignięcia. Przynajmniej tak jest w moim przypadku.

Trafne i wcale nieobce mi spostrzeżenie. Znajomy postawił mi kiedyś
pytanie - po co ty to robisz? Wcześniej się nad tym nie zastanawiałem,
więc trochę mnie zatkało na tak proste pytanie, ale powoli dochodzę
do odpowiedzi i na dziś myślę, że robię to po to, żeby się przekonać,
że jeszcze jestem w miarę normalny, że (jak czasem mówię), "jeszcze
pisać potrafię i nawet litery pamiętam" :-) Ów "nieszkodliwy pierdolec"
w istocie jest bardziej dążeniem, albo nawet kurczowym trzymaniem
się normalności niż zaburzeniem w obszarze psychiki. Cieszy mnie, że
jeszcze mogę z kimś normalnie porozmawiać, że wciąż stać mnie na
bezinteresowne danie czegoś tam z siebie i z tego czerpię swoje małe
satysfakcje. Bawi mnie też słowo i odnoszę to wprost do treści jakie
tu po mnie zostają. To niezłe wyzwanie napisać dobry tekst, a dobry,
to w moim rozumieniu taki, który "sam" się pisze i "sam" się czyta,
taki, który zdolny jest kogoś tam "połknąć" całkowicie w sposób dla
niego niemal niedostrzegalny. Taki ideał jednak wciąż przede mną
i nie wiem, czy zdarzy się go osiągnąć, ale samo zmierzanie do niego
już jest fajne. Najogólniej widzę to tak, że moje hobby, bycie w nim,
opisywanie go, otacza mnie "nimbem" pewnej nienormalności. Jest
to dla mnie, wbrew pozorom, powód do satysfakcji. Zrozumie to
każdy, kto przez chwilę wnikliwie przyjrzy się temu, co zwykliśmy
teraz nazywać normalnością. Kipi nią ulica, radio, telewizja, prasa
i pan Zdzisław z sąsiedztwa. Dziękuję. To mnie nie kręci. Nie mam
ochoty być "normalnym". Pędzę więc ochoczo w nienormalność. :-)

                                                       Andrzej
Received on Fri Jul 6 23:20:22 2007

To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.8 : Fri 06 Jul 2007 - 23:32:04 MET DST