Re: Kletno - czy nie ma lepszych lokalizacji?

Autor: Andrzej Pełka <U238_at_wp.pl>
Data: Wed 30 Aug 2006 - 17:39:46 MET DST
Message-ID: <ed4fcg$gnv$1@mx1.internetia.pl>

Użytkownik "Tomek Praszkier" <pra_tomek@poczta.onet.pl> napisał
w wiadomości news:mailman.226.1156922825.460.mineraly@man.lodz.pl...

> Witam,
> ostatnia dyskusja skłoniła mnie do podzielenia się pewnymi
> przemyśleniami na temat ruchu kolekcjonerskiego w Polsce. [...]
> Mam nadzieje na dyskusje...

Dlaczego mistrzostwa odbyły się w Kletnie? Pewnie dlatego, że nie
były organizowane przez kolekcjonerów "wysokiej jakości", a przez
mieszkańców Kletna. Wykorzystali oni moim zdaniem sentyment
jaki wielu amatorów (choć nie tylko amatorów) ma do tego miejsca
(mineralne wyprawy do Kletna, jakkolwiek by je oceniać mają już
pewną tradycję), oraz fakt, że stosunkowo łatwo jest tam o znaleziska.
Pewnie, że ich jakość jest raczej mierna, ale chyba nie aż na tyle
żeby uniemożliwiała propagowanie choćby najbardziej podstawowej
wiedzy o minerałach, albo przynajmniej nienajgorszej zabawy w ich
poszukiwanie. Oczywista, promocja regionu również jest tu ważna,
zwłaszcza jeśli w dalszej perspektywie przełoży się na jakieś wyniki
finansowe. Padł pomysł - robimy mistrzostwa i doszło do realizacji.
Czy wobec sporego wyboru lepszych od Kletna stanowisk pojawią
się mistrzostwa alternatywne? Być może, lecz myślę, że nie będzie
łatwo zorganizować taką imprezę tam, gdzie skała twarda, okazy
rzadkie i trzeba się nazapieprzać młotem. :-) No chyba, że zbiorą
się tam sami wyczynowcy młota i najbardziej zaciekli kolekcjonerzy,
takich zaś jest chyba niewielu, bo wielką część ludności opanowanej
mineralnym bakcylem stanowimy my, wyprzątacze hałd i niedzielni
zbieracze tego wszystkiego czego ktoś inny nie zechciałby kopnąć.
To niekoniecznie i nie zawsze świadczy o naszej krótkowzroczności
czy lenistwie. Nie zawsze też przejmuje nas śmiech kwitujący nasze
najlepsze okazy z Kletna, Złotego Stoku, Jegłowej, czy np. Zalesia.
Przecież te nasze kamyki często bywają przede wszystkim dobrym
pretekstem żeby ruszyć tyłek z krzesła i wypuścić się gdzieś w góry,
a ich wartość uzasadniona jest zwykle tylko naszymi emocjami. Mnie
chyba udało się tu kiedyś strzelić takim określeniem - zbieractwo
"rekreacyjne" i wydaje mi się, że ono u wielu z nas jest właśnie takie
i takie pozostanie. Powiesz pewnie Tomku, że oto odbiegłem od
tematu - no pewnie, że mnie trochę zniosło, ale mam w tym swój
tajemny cel. :-) Myślę, że masz Tomku bardzo wiele racji w tym, co
napisałeś, ale trochę mnie te Twoje racje przeraziły. Jeżeli powstanie
tu kiedyś jakaś inicjatywna grupa prawdziwych kolekcjonerów, to
proszę, promujcie owo prawdziwe i świadome kolekcjonerstwo,
rozpowszechniajcie akademicką, mineralogiczną wiedzę, twórzcie
i nagłaśniajcie kolekcjonerstwo na odpowiednio wysokim poziomie,
ale dajcie przeżyć i nam drobnym robaczkom i nie bierzcie z buta
naszych skromnych kamyków, bo one dla nas niekiedy bywają
bardzo cenne. Ostatnio w Kletnie miałem okazję po raz pierwszy
zobaczyć egzemplarze Otoczaka. Zatkało mnie, bo prezentowały
się wspaniale. W treści, w grafice, a i nawet w gatunku papieru.
Wniosek - zawsze będą istniały rozmaite poziomy mineralogicznej
wiedzy, rozmaite poziomy kolekcjonerstwa, publikacji itd. itd...
Na te wyższe wielu pewnie nigdy się nie wdrapie, ale czy to jest
już wystarczający powód, żeby się od nas zaraz "wypisać"? :-)

                                                  Andrzej

PS:
http://lists.man.lodz.pl/pipermail/mineraly/2005/03/0020.html
http://lists.man.lodz.pl/pipermail/mineraly/2003/05/3436.html
Received on Wed Aug 30 17:45:07 2006

To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.8 : Wed 30 Aug 2006 - 18:32:00 MET DST