Autor: Jacek (jbog_at_interia.pl)
Data: Mon 19 May 2003 - 08:33:12 MET DST



> Pytanie trochę za "szerokie". Co znaczy tylko? Np. silimanit występuje
> także
> w szlakach i spiekach a także porcelanach - trudno nazwać to
> metamorfizmem,
> choć pewne zjawiska są podobne. Podaj dokładniej, o co chodzi, będzie
> łatwiej coś napisać.
> Jacek ;-)
> Hmmm ... taaaa ...w pytaniu chodziło o skały ... jeśli kolega szlakę
 uznaję za skałę, spieki także , no i ta porcelana :P...to ... to może  porozmawiamy o minerałach (?) - jeśli to są w ogóle minerały, które  tworzą
 cegły i dachówki ??? Kwestia definicji minerału Waćpan, się kłania:)
> Pozdrowienia
> J.

     Podejmuje rzuconą rękawicę ;-)

  1. Jeśli ktoś potrzebuje odpowiedzi na kolokwium, to oczywiście rozważania nad żużlami nie mają sensu, ale jeśli interesują go np. procesy metamorficzne (i to trochę bardziej niż tylko w stopniu umożliwiającym zaliczenie kolokwium) to szukanie analogii nie jest takie bezsensowne. Wiele zjawisk udało się wytłumaczyć, otrzymując pewne substancje syntetycznie a następnie porównując je z odpowiednikami naturalnymi - takzwana mineralogia eksperymentalna.

Ad1. - Pytanie zostalo postawione w ten sposób, że oczywistym było, że chodzi o kolokwium.

 2. Powyższy wywód może wzbudzić oburzenie wśród kolekcjonerów minerałów,  ale
 myślę, że na liście poza zbieraczami są także ludzie, którzy interesują  się
 procesami, genezą itd. Znalezienie ciekawych minerałów w szlifie  pochodzącym
 ze spieku nie jest niczym gorszym (moim zdaniem) od znalezienia ciekawego  minerału w szlifie pochodzącym z naturalnej skały przywiezionej z  najdalszego zakątka świata. Tyle, że analizowanie materiału z hołdy jest  o
 wiele mniej romantyczne, ale tak się obecnie składa, że w wielu rejonach  Polski (i nie tylko) jest wiele tego typu obiektów, z którymi coś trzeba  zrobić. A zacząć trzeba od ich dokładnego poznania. Ad.2 Zgoda, jest zdecydowanie mniej romantyczne :) Ale coś tym robić trzeba :)

 3. Co do definicji minerału, Waćpan, to niedawno na liście dyskutowaliśmy  na
 ten temat. Było wiele propozycji. Ja przytoczę jeszcze jedną z książki  prof.

  1. Szamańskiego "Mineralogia techniczna": "(...)Pojęcie minerału w mineralogii rozumianej jako nauka interdyscyplinarna należy interpretować inaczej: minerałem jest każda faza krystaliczna lub amorficzna o ściśle określonej i powtarzalnej charakterystyce fizykochemicznej, powstała w naturze lub jako efekt technologicznego przetworzenia surowców naturalnych, jeżeli jej analog był znaleziony w naturze" Myślę, że osoby, które swój związek z minerałami zawdzięczają jedynie pasji kolekcjonerskiej nie przyjmą tej definicji i pozostaną przy "klasycznej". Ale ci, którzy mniej lub bardziej zawodowo zajmują się szeroko rozumianą mineralogią, będą musieli zaakceptować pewne konsekwencje wynikające z przytoczonej powyżej definicji. Ad3. Definicja profesora Andrzeja Szymańskiego - jako człowieka, który przez całe życie zajmował się syntetyzowaniem kwarców, korundów, czy diamentów, nie może być inna ! Dla mnie wszak minerał pozostanie wytworem Natury, a nie dziełem rozmaitych dr Frankensteinów, mniej lub bardziej przypadkowych i zamierzonych procesów technologicznych. Ludziom którzy dostrzegają piękno np. węglikach krzemu, czy też błekitnych "chalkantytach" rodem z piwnicy - współczuje :) Dla mnie coś powstałego nie naturalnie - pozostanie jedynie "Fazą krystaliczną". Pozdrawiam, życzę wielu wspaniałych, najlepiej niesyntetycznych, okazów mineralogicznych, Jacek ;-) Również pozdrawiam Jacek :)

To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.7 : Thu 04 Mar 2004 - 21:42:06 MET