Autor: Andrzej Pełka (U238_at_wp.pl)
Data: Wed 29 Jan 2003 - 08:28:54 MET
Umęczony zimowym (i póki co niezaspokojonym) pragnieniem rycia
czeskich hałd umyśliłem sobie pobawić się fluorescencją. Ponieważ
nie miałem dotychczas żadnej w tym zakresie wiedzy ni doświadczeń
zacząłem od środków najprostszych, by nie rzec - prymitywnych.
Nabywszy niebiesko świecącą diodę luminescencyjną oraz płaską
baterię pognałem montować to wszystko do kupy. Skleciłem źródło
niezbyt silnego fioletowego światła. Próby na różnych dokumentach
z napisami do czytania w ultrafiolecie pozwalają sądzić, że istotnie
taką właśnie emisję uzyskałem. Wspaniale w tym oświetleniu
zaprezentowały się niektóre z minerałów uranu. Jednolicie żółta
bryłka w fiolecie przybiera ciemnogranatowy nasycony kolor, na tle
którego widać miejsca silnej żółtozielonej fluorescencji. Przy czym
bardzo kontrastowo "świeci " każda nawet najcieńsza żyłka.
Najdziwniejsze jest to, że przy normalnym oświetleniu trudno na
powierzchni minerału uchwycić jakiekolwiek różnice w kolorach.
Jak na pierwszą obserwację zjawisko piękne, a nawet powiedziałbym
(przy pewnej skłonności do egzaltacji) magiczne. W całym tym
"fioletowym oświecaniu" kompletnie zawiódł fluoryt z Kletna i to
zarówno fioletowy jak i biały. Mimo zapewnień o jego fluorescencji
pod wpływem tak krótko jak i długofalowego ultrafioletu nie udało
mi się takiego zjawiska zaobserwować. Czy mój fluoryt jest pod tym
względem "do niczego", czy też raczej opisane źródło ultrafioletu?
Andrzej. PS: Gdyby ktoś spośród Was chciał poświecić ultrafioletowo, niechaj szeregowo pomiędzy baterię 4,5 V i diodę włączy opornik 33 - 47 omów aby dioda się nie grzała :-)
--
===============================================
13 luty 2003 r.-120 rocznica śmierci Ryszarda Wagnera (1813-1883)
===============================================
To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.7 : Thu 04 Mar 2004 - 21:03:08 MET