Re: pro memory, ku przestrodze .../przemysl

Autor: Roman J. Farański <faranski_at_poczta.onet.pl>
Data: Wed, 21 Apr 2004 15:18:48 +0200
Message-ID: <012f01c427a3$2f0e10e0$221f1d53@dyzio>
Content-Type: text/plain; charset="iso-8859-2"

> > Zerwałem z chemią doświadczalną i przerzuciłem się na przemysłową. Tu
nie ma
> > miejsca na pomyłki czy głupie pomysły.
>
> A jesli juz sie zdarza to uslyszymy o nich w telewizyjnych wiadomosciach.
;)
>
> ak
.....................................................

Nie zawsze jest tak, czasami bywa i na "wesolo".
Byl rok 1985, bylem wtedy kierownikiem Wydzialu Proszkow i Plynow we
wroclawskiej POLLENIE. W sumie ok. 400 osob, praca na 3 zmiany. Wchodzil na
O/wiezy wibrofliudalnej nowy produkt. Proszek BIONIS do pralek
automatycznych. Uruchomienie zaczelo sie w koncu II-giej zmiany. Ok. godz. 2
nad ranem trzeba bylo podac na wieze (wejscie zaworu na poziomie II pietra)
cieklq parafine (srodek przeciwdzialajqcy pienieniu). Instalacja do
rozgrzewania parafiny (kociolek z wezownicq parowq) byla w czesci
piwnicznej. Godzine wczesniej poslalem pracownika na dol, aby rozgrzal
parafine i punkt 2.00 jq pompowal na "wieze". Wlasciwie wszystko bylo juz w
porzqdku. Przebralem sie do wyjscia i chcialem juz isc do domu. Do gabinetu
wszedl mistrz. Panie kierowniku, parafina jeszcze "nie idzie". Ki diabel,
nic to wychodzqc zajrze na dol. Na dole patrze, pracownik spi jak mops, na
podlodze kaluza, mnostwo pary a po powierzchni tejze plynna wrstwa gorqcej,
rozgrzanej parafiny sobie plynie. Skokiem (po paletach) do zaworu
trojdroznego, ktory zakrecilem i do mojego "spiocha", tyle tylko, ze
potknqlem sie i przewrocilem, prosto w kaluze stopionej parafiny. Zly bylem
jak cholera, dopiero co nowe kupione granatowe welniane spodnie mialem juz z
glowy. W domu bylem ok. 4.00. I sie zaczelo. Posladki, uda - cale czerwone,
wszedzie pecherze. I bolalo strasznie. Juz o 7.00 bylem w przychodni
zakladowej. Pani doktor obejrzala, dala jakqs masc i do zabiegowego,
smarowanie i bandazowanie. T byla mloda dziewczyna (pielegniarka).
Bandazowala mi udai posladki (biodra). Tyle tylko, ze u mezczyzny przy takim
bandazowaniu z przodu jest cos, co przeszkadza. Dziewczyna sie nie
krepowala, z usmiechem do mnie wziela "przeszkode" do reki i robila swoje.
Nie wiec co ona miala w tej swojej rece. "Przeszkoda" robila sie wieksza, i
wieksza ..., Glupio mi bylo bardzo, a ona skonczyla, w koncu puscila "co nie
jej" i z usmiechem powiedziala, no teraz juz moze sie Pan ubierac....,
Po tygodniu przyszedlem na zmiane opatrunku. Przy wejsciu zauwazylem ze
duzur w zabiegowym ma pielegniarka dobrze juz po 50-ce i ok. 100 kg zywej
wagi. Juz mi sie to nie spodobalo ..., Na szczescie tym razem nie bylo
zadnego bandazowania tylko okleila mnie "opatrunkami" z gazy i plastrami
.....,

Chociaz z drugiej strony, wolalbym tq poprzedniq pielegniarke i bandazowanie
...,

No nic to, z czasem wszystko sie bez zblixnien zagoilo.

Uklony

Roman
Received on Wed 21 Apr 2004 - 15:20:14 MET DST

To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.2.0 : Mon 05 Mar 2012 - 13:13:53 MET