Fw: pro memory, ku przestrodze .../przemysl

Autor: Roman J. Farański <faranski_at_poczta.onet.pl>
Data: Wed, 21 Apr 2004 15:25:29 +0200
Message-ID: <001101c427a4$1dc97bc0$221f1d53@dyzio>
Content-Type: text/plain; charset="iso-8859-2"

>
>
>
>
> > > Zerwałem z chemią doświadczalną i przerzuciłem się na przemysłową. Tu
> nie ma
> > > miejsca na pomyłki czy głupie pomysły.
> >
> > A jesli juz sie zdarza to uslyszymy o nich w telewizyjnych
wiadomosciach.
> ;)
> >
> > ak
> .....................................................
>
> Nie zawsze jest tak, czasami bywa i na "wesolo".
> Byl rok 1985, bylem wtedy kierownikiem Wydzialu Proszkow i Plynow we
> wroclawskiej POLLENIE. W sumie ok. 400 osob, praca na 3 zmiany. Wchodzil
na
> O/wiezy wibrofliudalnej nowy produkt. Proszek BIONIS do pralek
> automatycznych. Uruchomienie zaczelo sie w koncu II-giej zmiany. Ok. godz.
2
> nad ranem trzeba bylo podac na wieze (wejscie zaworu na poziomie II
pietra)
> cieklq parafine (srodek przeciwdzialajqcy pienieniu). Instalacja do
> rozgrzewania parafiny (kociolek z wezownicq parowq) byla w czesci
> piwnicznej. Godzine wczesniej poslalem pracownika na dol, aby rozgrzal
> parafine i punkt 2.00 jq pompowal na "wieze". Wlasciwie wszystko bylo juz
w
> porzqdku. Przebralem sie do wyjscia i chcialem juz isc do domu. Do
gabinetu
> wszedl mistrz. Panie kierowniku, parafina jeszcze "nie idzie". Ki diabel,
> nic to wychodzqc zajrze na dol. Na dole patrze, pracownik spi jak mops, na
> podlodze kaluza, mnostwo pary a po powierzchni tejze plynna wrstwa
gorqcej,
> rozgrzanej parafiny sobie plynie. Skokiem (po paletach) do zaworu
> trojdroznego, ktory zakrecilem i do mojego "spiocha", tyle tylko, ze
> potknqlem sie i przewrocilem, prosto w kaluze stopionej parafiny. Zly
bylem
> jak cholera, dopiero co nowe kupione granatowe welniane spodnie mialem juz
z
> glowy. W domu bylem ok. 4.00. I sie zaczelo. Posladki, uda - cale
czerwone,
> wszedzie pecherze. I bolalo strasznie. Juz o 7.00 bylem w przychodni
> zakladowej. Pani doktor obejrzala, dala jakqs masc i do zabiegowego,
> smarowanie i bandazowanie. T byla mloda dziewczyna (pielegniarka).
> Bandazowala mi udai posladki (biodra). Tyle tylko, ze u mezczyzny przy
takim
> bandazowaniu z przodu jest cos, co przeszkadza. Dziewczyna sie nie
> krepowala, z usmiechem do mnie wziela "przeszkode" do reki i robila swoje.
> Nie wiec co ona miala w tej swojej rece. "Przeszkoda" robila sie wieksza,
i
> wieksza ..., Glupio mi bylo bardzo, a ona skonczyla, w koncu puscila "co
nie
> jej" i z usmiechem powiedziala, no teraz juz moze sie Pan ubierac....,
> Po tygodniu przyszedlem na zmiane opatrunku. Przy wejsciu zauwazylem ze
> duzur w zabiegowym ma pielegniarka dobrze juz po 50-ce i ok. 100 kg zywej
> wagi. Juz mi sie to nie spodobalo ..., Na szczescie tym razem nie bylo
> zadnego bandazowania tylko okleila mnie "opatrunkami" z gazy i plastrami
> .....,
>
> Chociaz z drugiej strony, wolalbym tq poprzedniq pielegniarke i
bandazowanie
> ...,
>
> No nic to, z czasem wszystko sie bez zblixnien zagoilo.
>
> Uklony
>
> Roman
>
Received on Wed 21 Apr 2004 - 15:26:15 MET DST

To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.2.0 : Mon 05 Mar 2012 - 13:13:53 MET