Autor: Karolina Onderko (nanorurka_at_op.pl)
Data: Tue 10 Feb 2004 - 12:14:22 MET



wyjatkowo). Niestety, polski obyczaj pjacki jest wyjatkowo odrazajacy swoim prymitywizmem i glupota. Obserwuje go na co dzien, a rowniez w kazdy
weekend - w pociagu ktoym jezdze na wycieczki. Wrzucam taki opis Jacka

Dziwny obyczaj u nas zapanowal, ze podstawowym napojem na imprezie, pikniku, wycieczce jest piwo. Sama piwa nie lubie i musze szukac wtedy, czy w jakims kacie nie zawieruszyla sie moze butelka fanty czy soku. Wino owszem, ale 1-2 kieliszki to jest max przy moich 44kg wagi. No i tu mnie intryguje wlasciwosc wlasnego organizmu. Doslownie lyzka mocnego alkoholu mimo rozcienczenia - rum w herbacie, jakakolwiek wodka w soku - odzywa mi sie w postaci niemilego gniecenia w zoladku. Alkohol w postaci wina, nawet w wiekszej ilosci takich sensacji nie daje. Niby ten sam etanol... W czym moze byc roznica?

Karolina


To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.7 : Tue 10 Feb 2004 - 13:12:22 MET