Autor: Paweł Hajto (hajto_at_salwator.ip.pl)
Data: Fri 29 Sep 2000 - 21:04:55 MET DST



>Szukam recepty na to, aby mimo tak trudnych warunkow lekcje byly interesujace. Czy >ktos ma jakis pomysl?

    Mi zawsze podobała się tzw. efektowna chemia. Nie mówię, że powinnaś pokazać im jak wysadzić szkołę, ale pamiętam, że cała moja klasa śledziła z zapartym tchem poczynania nauczyciela, o ile ten uprzedził, że to co będzie robił jest niebezpieczne, może wybuchnąć, itd. No i ta radość jak na koniec coś zasyczało, zapłonęło, zaśmierdziało, itp. Albo jak studentka na praktyce ucierała pył Al z I bodajże, i całość zaczęła jej się nagle smażyć w moździerzu, a ona nie wiedziała co ma z tym robić...

    Wydaje mi się, że trzeba do nauczania chemii (na poziomie podstawówki, może średniej) wprowadzić elementy, brzydko mówiąc, "showmeństwa". Nie jestem nauczycielem, nie wiem jak wygląda program i czy na to pozwala. Może jednak uda się przy okazji przemycić "ważne" informacje? Może przynajmniej kilku uczniów zainteresuje się chemią tak naprawdę, od siebie?     Poza tym, tylko jeden z moich nauczycieli chemii (a miałem ich na przeciągu podstawówki i liceum kilku) naprawdę chciał odpowiadać na nasze pytania dotyczące, hm, piromanii. Reszta milczała i szybko nas spławiała. Facet oczywiście filtrował informacje, nie podawał proporcji, nie wspominał o katalizatorach, uprzedzał, że może nam pourywać to i owo. Ale dało się z nim pogadać, czasem coś pokazał. Z reguły zostawialiśmy jeszcze po chemii (to była ostatnia lekcja w piątek, w 8 klasie) jakieś 45 minut i wałkowali przeróżne tematy.

    Uff, ale mi się rozpisało... No nic... pozostaje życzyć sukcesów w nauczaniu.

Paweł


To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.7 : Thu 08 May 2003 - 14:48:16 MET DST