Re: Nieczytelna naklejka licencyjna, a kontrola czy legalność ?

Autor: Skrypëk <škrypëk_at_pűbliçenëmy.pl>
Data: Tue 08 Mar 2011 - 12:43:24 MET
Message-ID: <4d76165a$0$26780$c3e8da3$fb483528@news.astraweb.com>

Dominik & Co wrote:
> W dniu 08-03-2011 03:12, Skrypëk rzecze:
>
>>> To teraz zmień płytę z filmem na płytkę z softem- od Cipa czy innego
>>> Entera. Czy "kontrola legalności oprogramowania" w wydaniu BSA
>>> powinna się przypieprzyć, jeśli będę miał gołą płytę?
>>
>> A jest na niej napisane "do użytku tylko z tą gazetą"?
>
> Na płytce OEM nie jest napisane "do użytku tylko z tym komputerem".
> Jest napisane "przeznaczone do dystrybucji wyłącznie z nowym
> zestawem komputerowym HP (Dell, Toshiba itp.)". O używaniu
> jako żywo nic nie ma. Takoż i na płycie od Cipa jest napisane
> "do sprzedaży wyłącznie z gazetą" czy coś około tego.

A na mojej 10-letniej nie jest. Ale też nie wolno jej było kioskarzom
wydzierać i sprzedawać osobno.
Ale to chyba nie jest zagadnienie dla BSA.

>> Czy coś wskazuje na to, że nabyłeś ją niezgodnie z prawem lub
>> licencją?
>
> No na to wskazuje brak gazety. Tak jak brak komputera Dell przy
> płytce OEM Dell.

A dlaczego niby wskazuje? Czy ta płytka związana jest z licencją, która
wymaga przekazywania w komplecie?

>>> A co to ma do brzmienia?
>>
>> To, że brzmi jak nielegalne i śmierdzi jak nielegalne.
>
> No ale który paragraf? KK nic o śmierdzeniu nie wspomina...

A dlaczego od razu KK? Sprzedaż w sklepie regulują różne ustawy, jest nawet
taka która ci zabrania sprzedawać w sklepie papierosy na sztuki. Zapytaj w
kiosku która, mi się nie chce szukać.

>>> Albo jest nielegalne,
>>> albo nie jest. Nie może być "trochę legalne", tak jak nie można być
>>> "trochę w ciąży". Jeśli uważasz za nielegalne (niezgodne z prawem)-
>>> podaj paragraf.
>>
>> Nie bądź taki cwany, bo ci skarbowy lub inna instytucja zrobi z dupy
>> jesień za kreatywne księgowanie wokół sprzedaży towaru, którego
>> legalnie nie
>
> Ale co Ty teraz z tym skarbowym wyjeżdżasz? Ile razy będziesz
> mi imputował (przepraszam za trudne słowo) chęć rozpowszechniania?

Tyle razy ile rozmawiając o sprzedaży w sklepie będziesz upierał się, że ci
z towarami wolno robić co dusza zapragnie.

>> zakupiłeś (jak ty to rozliczysz, jak nie masz faktury na te płyty?
>> wygląda na pospolicie ukradzione i tyle, sam się w to wpakowałeś).
>> Paragrafy na to
>
> A Ty masz fakturę na dżinsy, które masz na sobie? Pewnie kradzione...

A czy ja je sprzedaję w sklepie, geniuszu?

>> na pewno są. Plus jakieś takie, które nie pozwalają modyfikować
>
> A tak, paragrafy na pewno są, jesteś o tym święcie przekonany,
> tylko jakoś żadnego wymienić nie potrafisz.

Zapytaj swojego lokalnego dostawę bułek, może będzie pamiętał który to
paragraf nie pozwala mu sprzedawać produktów z kosmosu ani samogonu.

> Poza 278 KK,
> pod który wg Twojej ciekawej interpretacji rzekomo nie podpada
> nielegalne uzyskanie płyty instalacyjnej, a jeno instalacja
> oprogramowania z tejże...

A jak wygląda wg twoich ciekawych interpretacji "nielegalne uzyskanie płyty
instalacyjnej"? Jak się tego dokonuje lub kogoś w coś takiego wmanewrowuje?

>>> Nie "na kapitalistycznym zachodzie", a w USA.
>>
>> Tajwan też jest w USA? Bo tam produkują te wszystkie płyty główne z
>> licencjonowanymi biosami.
>
> Do BIOSa dostajesz jakąś EULA, nalepki i certyfikaty?
> A może do firmware pralki też?

Gdyby łamanie licencji na ww. było tak proste jak z Windowsami to byś
dostawał.

>> Nie, nie każdy. Tylko tacy najbardziej zagorzali wariaci, którzy
>> uważają że im się należy za darmo, jak pewien mecenas.
>
> Głupiś i tyle...

No wiem. Bom uczciwy.

>> Raczej techniczne uwarunkowania ci przesłaniają te prawne, bo jesteś
>> święcie przekonany, że jak coś da się zrobić, to pewnie wolno.
>
> A Ty swoje, jak katarynka... Pisałem już coś o imputowaniu?
> Dołożę jeszcze inne trudne pojęcie: projekcja.
>
>> Ale egzemplarz płytki instalacyjnej nie daje ci jeszcze prawa do
>> używania oprogramowania na twoim komputerze.
>>
>> O, nawet w polskiej ustawie o autorskim prawie jest coś w podobie:
>>
>> "Umowa o przeniesienie autorskich praw majątkowych lub umowa
>> o korzystanie z utworu, zwana dalej "licencją", obejmuje pola
>> eksploatacji wyraźnie w niej wymienione."
>
> Poczytaj sobie Art. 50 Ustawy o prawie autorskim i prawach
> pokrewnych. Podpowiedź: pola eksploatacji dotyczą majątkowych
> praw autorskich. Możesz np. udzielić licencji firmie zajmującej
> się dystrybucją Twojego utworu, np. w zakresie obrotu egzemplarzami
> utworu lub utrwalania i zwielokrotniania utworu- tego typu umowę
> zawiera firma programistyczna albo autorzy filmu z dystrybutorem.

No super. I producent komputera zawiera za 500zł umowę z producentem
oprogramowania, która zezwala mu na zainstalowanie na jednym komputerze
Windowsa i udzielenie nabywcy prawa do używania go na tym komputerze.

> "Wprowadzenie do obrotu polega w polskim prawie autorskim na
> "publicznym udostępnieniu egzemplarzy drogą przeniesienia ich
> własności dokonanego przez uprawnionego lub za jego zgodą" i ma
> charakter jednorazowy. Zatem jeśli Microsoft raz sprzedał dany
> egzemplarz oprogramowania OEM na terytorium Wspólnoty Europejskiej,
> to nie może kontrolować dalszego nim obrotu, a więc dalszych
> odsprzedaży. Ta regulacja jest kogentywna, a więc nie można
> jej zmienić umową."

Ale co ten niemiecki sąd orzekł? Że wolno ci sprzedawać nierozpakowane
pakiety system buildera? To zawsze wolno było.
Czy że wolno ci same nośniki z nich odprzedawać wtórnie? Good for you, ale
co ci to daje?

>>> Przykład. Więc jak się upewniasz?
>>
>> Co się mam upewniać? Nie interesuje mnie rynek licencjonowanych
>> firmwarów do komputerów pokładowych w samochodach.
>
> Ale nieznajomość prawa nie zwalnia od jego przestrzegania,
> złodzieju własności intelektualnej!

Ale czego mam przestrzegać, jak nie handluję samochodami ani ich nie
składam?

>> Druga sprawa, techniczna: instalator poprosi o klucz z certyfikatu
>> dołączonego do tego komputera, na którym instalujesz, przez jego
>> producenta.
>
> Nie wpadłeś na to, że odkleję sobie naklejkę z komputera,
> który idzie na złom?

Winietę na nowy samochód też?

> To też pewnie "przestępstwo przeciw własności
> intelektualnej"?

Pewnie też.

>>> Gościu: prosto, jak do cepa: jeśli "kradzież własności
>>> intelektualnej" to naruszenie licencji, to jak producent softu
>>> powie, że prawo do używania ma wyłącznie pierwotny użytkownik,
>>
>> Nie tyle producent softu co licencjodawca (bo w przypadku OEM jest to
>> producent komputera).
>> I nie żaden pierwotniak tylko licencjobiorca. A licencja ma pola.
>> Eksploatacji. Odsprzedaży w tych polach może nie być.
>>
>>> to kupując używany- jesteś "złodziejem".
>>
>> Zależy co używane i czy sprzedawca był uprawniony do odpsrzedaży.
>
> No więc kupiłeś używany samochód

Nie kupiłem.

>>> A zbój mnie obchodzi, co Ty byś wolał. Ja się pytam o _prawo_
>>
>> To po co się pytasz i o co, skoro cię nie obchodzi? Żeby móc się
>> zapluć, bo
>
> Po to, żeby dostać konkretną odpowiedź, a nie marudzenie w rodzaju
> "ja to nie wiem, jaki jest paragraf, ale na pewno jakiś jest"
> albo "ja bym wolał, żeby było tak, bo jak byłoby inaczej, to byłoby
> źle- przecież też chyba tak uważasz?". Konkretnie: nie można, bo
> ustawa taka-a-taka mówi w tym punkcie to-a-to, a taki-a-taki wyrok SN
> potwierdza "moją" interpretację...

To se zapytaj prawnika, który sobie słowa kluczowe wpisze w wyszukiwarkę w
LEXie (którego kupił lub nie, bo niektórzy mecenasi uważają że im wolno
oprogramowaniem swobodnie żonglować, bo umowy licencyjne ich nie obowiązują)
i mu wyskoczą wszystkie możliwe ustawy i rozporządzenia dot. zagadnienia. Ja
takich możliwości nie mam.

>> Zgodnie z przepisami ustawy o prawie autorskim, dotyczącymi
>> oprogramowania (wzorowanymi na Dyrektywie UE w sprawie ochrony
>> prawnej programów komputerowych), jedynie takie korzystanie z
>> oprogramowania, które wiąże się z jego zwielokrotnieniem musi
>> odbywać się za zgodą (na podstawie licencji) właściciela praw do
>> oprogramowania (art. 74 ust. 4 pkt 1 ustawy o prawie autorskim)."
>
> No właśnie, idealnie pasuje. Na korzystanie z oprogramowania
> nie potrzeba zgody właściciela praw, bo majątkowe prawa autorskie
> właściciela praw nie są naruszane. Czyli świetny argument, tyle, że za
> tezą wręcz przeciwną, niż chciałeś udowodnić.

No udaremnia cały model licencjonowania Server+CAL oraz SPLA.
Więc jakaś zdecydowanie zbyt liberalna ta interpretacja.
Ale nawet taka z dupy cię nie uprawnia do instalacji bez zgody
licencjodawcy.
I tylko o to mi chodziło.

> Warto dodać jeszcze Art. 76 UoPAiPP
>
> "Postanowienia umów sprzeczne z art. 75 ust. 2 i 3 są nieważne. "
>
> Czyli chociażby
>
> Art 75.
>
> 2. Nie wymaga zezwolenia uprawnionego:
> 1) sporządzenie kopii zapasowej, jeżeli jest to niezbędne do
> korzystania z programu komputerowego.
> Jeżeli umowa nie stanowi inaczej, kopia ta nie może
> być używana równocześnie z programem komputerowym
>
> Czyli jeśli musisz "zwielokrotnić" żeby używać, to nie
> potrzebujesz zgody właściciela praw.

Nie "zwielokrotnić" tylko "sporządzić kopię zapasową".
Instalacja nowego systemu to nie backup.

> A jeśli legalnie wszedłeś
> w posiadanie oryginalnego krążka, to możesz z niego instalować
> Windows bez pytania kogokolwiek o zgodę.

Ustawodawca dodając wyjątek o kopii zapasowej nie miał na myśli instalacji.

>> No to jak na mój gust to instalowanie Windowsa powoduje jego
>> zwielokrotnienie, więc wymaga licencji. I pasuje to pięknie do
>> wszelkich
>
> Tak, i na pewno nie kłóci się to z Art. 76. A poza tym, ciekawe
> dlaczego we wszelakich umowach instalacja i zwielokrotnianie
> wymieniane są rozdzielnie, skoro wg Ciebie to to samo?

Wg mnie to należy przestrzegać licencji zgodnie z intencjami jej autora i
nie dorabiać sobie do tego cudacznej ideologii by usprawiedliwiać niechęć do
płacenia.

Nie ja wymyślam jakieś frywolne interpretację, że "tylko gdy użytek wiąże
się z wielokrotnieniem to wymaga przestrzegania licencji". System Builder
Licence i EULA są w tych kwestiach generalnie jasne i przejrzyste, problem
się zaczyna jak nawiedzeni prawnicy zaczynają je czytać i kombinować jak tu
się wykpić od zakupu licencji.

> Warto też dodać:
>
> Art. 117.
> 1. Kto bez uprawnienia albo wbrew jego warunkom w celu
> rozpowszechnienia utrwala lub zwielokrotnia cudzy utwór w wersji
> oryginalnej lub w postaci opracowania, artystyczne wykonanie,
> fonogram, wideogram lub nadanie, podlega grzywnie, karze ograniczenia
> wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.
>
> _W celu rozpowszechnienia_....
>
>>>> (ja działający program uzyskuję dopiero po jego zainstalowaniu,
>>>> płyta z instalatorem lub jej obraz to dla mnie jeszcze żaden
>>>> program. A szczególnie
>>>
>>> Patrz pan, szkoda, że tylu powielaczy płyt nie znało tej świetlanej
>>> koncepcji... Za co ich skazali- przecież płyta instalacyjna Windows
>>> to żaden program...
>>
>> No ale czego sam zmieniasz temat? Przed chwilą mówiłeś o odprzedaży
>> oryginalnego nośnika a teraz mi wyjeżdżasz z powielaniem.
>
> Pisałeś, że dopiero instalacja powoduje "nielegalne uzyskanie".
> To za co skazali powielaczy?

Nie wiem, nie obchodzi mnie, może z art.117, może z innego.
Zapytaj w prokuraturze albo w sądzie, czy gdzie akta tej sprawy leżą.

>>>> To niech ci przynajmniej ta bliska osoba ten krążek da, a nie
>>>> sprzeda, żeby uniknąć zarzutów nielegalnego rozpowszechniania. W
>>>> takim przypadku
>>>
>>> A to bo ponieważ paragraf?
>>
>> No dobra, niech ci będzie. Kupuj sobie bezużyteczny nośnik bez
>> licencji. Nie chce mi się paragrafa na to szukać.
>
> Czyli gówno wiesz, ale się naprodukujesz?

A ty wiesz, ale nie powiesz?

>> No i widzisz. A nuż cię ktoś kiedyś pozwie za łamanie licencji GNU -
>> ona też ma przecież jakieś zasady dot. rozpowszechania, nieważne że
>> darmowe - lepiej przestrzegać.
>
> No właśnie, _rozpowszechniania_ właśnie. To co starasz się mi wmówić.
> A ja mówię o _korzystaniu_.

A ja mówię o tym co licencje MS OEM mówią o _prawach do używania_ i
sposobach _przekazywania_ tych praw. Nie interesuje mnie co na ten temat
mówi GNU.

> A i owszem, były pozwy (w normalnych krajach) o naruszenie licencji
> GNU przy rozpowszechnianiu oprogramowania...

Jak to? Czyżby w (normalnych krajach) producenci oprogramowania stanowili..
prawo?

>>> Dla mnie EOT, zresztą od początku to powinno iść na pl.soc.prawo
>>
>> Tak mówisz po tym jak ci się nie udało zmienić tematu na samochody?
>
> Tak mówiłem, bo to dyskusja o aspektach prawnych, nie technicznych.
> A FUT nie warto, boś głupi. I tym razem będę konsekwentny
> (przepraszam za kolejne trudne słowo).

Dyskusja była o zasadach licencjonowania OEM, bo przyszedł petent i był
zainteresowany jej przestrzeganiem. Niestety przyleciała papuga i zaczęła
krakać, że licencjonowania przestrzegać nie należy, bo licencjodawca nie
stanowi prawa w Polsce.

(żal mu dupę ściska, że ktoś chce zapłacić 500zł za licencję i mieć święty
spokój, podczas gdy on musiał prawnikowi zapłacić 1500zł za wynalezienie
sposobu na jej obejście, byle tylko ten przebrzydły MS nie zarobił)
Received on Tue Mar 8 12:45:06 2011

To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.8 : Tue 08 Mar 2011 - 13:42:01 MET