Re: Nieczytelna naklejka licencyjna, a kontrola czy legalność ?

Dominik & Co <dominik.alaszewskinagmailu@com.invalid> wrote:
> W dniu 03-03-2011 14:50, SkrypĂŤk rzecze:
>
>> EULA, którą ta osoba zawarła z producentem komputera, nie zezwala na
>> przekazanie uprawnień do użytkowania tego oprogramowania w ten
>> sposĂłb.
>>> Ja kupuję komputer (bez systemu)
>>> i chcę na nim instalować system z rzeczonego krążka.

A na nim wyraźnie napisane, że przeznaczony wyłącznie do sprzedaży tylko
łącznie z nowym komputerem.

>> Ale nie nabyłeś do tego uprawnień.
>
> Super. A masz pewność, że kupując używany samochód lub pralkę
> nabyłeś uprawnienia do użytkowania firmware? Może licencja
> zabrania przenoszenia praw nawet z całym zestawem hard+soft?

Ale bo co? Podejrzewasz, że producent twojego samochodu wgrał ci do niego
lewy firmware? Bo pasował z innego samochodu innego producenta, więc sobie
skopiował? Bo dostawcy części sprzedają producentom samochodów komputery
pokładowe bez oprogramowania, a producenci samochodów wgrywają do nich
licencjonowany soft innej firmy?
Czy masz gdzieś na oku jakąś aukcję, gdzie ktoś sprzedaje auto bez firmwaru,
a twojej znajomej się ostatnio samochód zepsuł i go zezłomowała
pozostawiając sobie backup oprogramowania?
Po co sobie wymyślasz takie problemy w ogóle?

>> Jak się uprzeć, to art. 278 KK.
>
> Super. Pomińmy na razie "korzyść majątkową" i "wprowadzenie do
> obrotu". Sprecyzuj tylko: "złodziejem" zostaje się już dostając ów
> krążek, czy dopiero instalując z niego Windows?

Ale nie pomijajmy "bez zgody osoby uprawnionej"

Nie wiem co miał na myśli ustawodawca, ale ja bym głosował za wersją iż
dopiero instalacja/użycie powoduje odpowiedzialność. Bo jaki niby możesz być
pożytek z nieuruchomionego nośnika? I jak najbardziej wolałbym, żeby
odpowiadał tylko nieuczciwy reseller, jeśli nabywca wykaże że został
wprowadzony w błąd i nie wiedział za co zapłacił. Ale niestety jeszcze z 10
lat temu normalną praktyką w sklepikach z komputerami było mruganie okiem do
sprzedawcy "to mi tam pan wrzuci gratis jakiegoś tam no wie pan, windowsa i
offica takiego no "darmowego". I tak się wszyscy do tego przyzwyczaili, że
nie widzą nic zdrożnego w paserstwie.

No ale wrĂłciwszy do tematu licencjonowania OEM:

Wbrew temu co pewien mecenas głosi, bo zapłacił prawnikowi za jakiś bełkot z
którego niewiele zrozumiał, to wcale nie jest skomplikowane.
Płytę z muzyką każdy może sobie kupić w sklepie, ale jeśli chcesz w swoim
komercyjnym umieścić cudzą muzykę, to musisz od uprawnionego dystrybutora
uzyskać na to zezwolenie. I prawdopodobnie dostaniesz niezbywalną licencję
na wykorzystanie piosneki w konkretnym celu w konkretnym twoim produkcie
odpalając wytwórni tantiemy od każdego sprzedanego egzemplarza. I nie ma
znaczenia, że lokalne oddziały Warner, Sony BMG i EMI nie stanowią prawa w
Polsce.

Analogicznie jak chcesz produkować i sprzedawać komputery z preinstalowanym
cudzym oprogramowaniem, to musisz od producenta oprogramowania nabyć
licencję na takie działanie do każdego sprzedanego komputera. Nośnik
wyciągnięty z pakietu instalacyjnego OEM, przypisanego już do innego
komputera, do niczego nie uprawnia.

Nie ma nic za darmo. Tak świat działa od stu lat. I twoim dziełom należy się
taka sama ochrona. To, że pozwolisz koleżance wykorzystać swoje zdjęcia do
zrobienia pracy domowej w PowerPoincie, nie znaczy Ĺźe ona moĹźe je bez twojej
wyraźnej zgody przekazać swojemu kochankowi do wykorzystania w pracy
dyplomowej lub broszurce reklamowej. Ale oczywiście nikt jej nie zabrania
przekazania mu swoich egzemplarzy.

I nie chodzi tylko o to, że niesłusznie uważasz, że ponieważ MS jest tak
bogaty a pudełkowy Windows tak drogi, że nie powinno go obchodzić, no bo
przecież na biednego nie trafiło. Przede wszystkiem rozchodzi się o to, że
kupując komputer z "nielegalnie" preinstalowanym oprogramowaniem wspierasz
nieuczciwą konkurencję na rynku pecetów.
Received on Fri Mar 4 09:55:04 2011