Re: offtopic: Re: Orto

Autor: Jan Stożek (jasio_at_nowhere.pl)
Data: Sun 14 Jan 2001 - 22:37:46 MET


On Sun, 14 Jan 2001 09:27:17 lewhoo_at_teamos2.org.pl (Lech Wiktor
Piotrowski) wrote:

> On Sat, 13 Jan 2001 23:54:17 +0100 (MET), tszczesn_at_elka.pw.edu.pl wrote:
>
> Na pewno w obecnej postaci... Ale mysle, ze roznica miedzy tym, ze kazdy z kazdym
> moze porozumiec sie po angielsku (a pewnie za jakies 100 lat bedzie juz cos w tych
> okolicach) a tym, ze mowimy tylko po angielsku jest niewielka...

        Żebyś się nie zdziwił... podejrzewam, że Baskonii po hiszpańsku
potrafi się lepiej lub gorzej porozumieć 100% ludności, podobnie jak w
Katalonii. Tak jak po rosyjsku było w stanie porozumieć się lepiej lub
gorzej praktycznie 100% mieszkańców imperium, a sto procent
Irlandczyków zna angielski. I co z tego? Użyteczność jakoś nie do
końca wpływa na fakt używania języka, bo gdyby tak było, to polski już
dawno byłby językiem martwym. Skandynawom, Holendrom czy Belgom -
wielojęzycznym od kolebki - angielski jakoś nie zastępuje języków
ojczystych, choć niewątpliwie wywiera na nie silną presję
językotwórczą. Ludzka potrzeba odróżniania się od innych jest równie
silna - a niekiedy silniejsza - jak potrzeba upodabniania się.

        Amerykański oddala się od angielskiego i być może za sto lat będzie
miał status odrębnego języka, podobie jak australijski i
nowozelandzki. A zresztą kto wie... może za sto lat będą tu szumieć
puszcze, a nasze oczy już dawno wydziobią kruki. Jak dotychczas żadna
rozwinięta cywilizacja nie obroniła się przed naporem barbarzyństwa z
zewnątrz lub wewnątrz, więc nie widzę powodu, żeby miało się udać
akurat nam.

--
Pozdrawiam,
Jan.
PS. Mój adres: nowhere = Polbox.


To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.7 : Tue 18 May 2004 - 15:29:51 MET DST