Lista winnt@man.lodz.pl
[Lista archiwów] [Inne Listy]

Re: [WINNT] Legalny system

To: winnt@man.lodz.pl
Subject: Re: [WINNT] Legalny system
From: "Andrzej P. Wozniak" <uszer@poczta.onet.pl.invalid>
Date: Wed, 10 Jul 2019 16:06:37 +0200
Osoba podpisana jako Grzegorz Niemirowski <grzegorz@grzegorz.net>
w artykule <news:5d244553$0$523$65785112@news.neostrada.pl> pisze:

Chodzi o to, czy sprzedający jest legalnym właścicielem praw do
oferowanego systemu.
Skąd mamy to wiedzieć? Nawet gdyby był, to wcale nie znaczy, że będziesz
używał tego systemu zgodnie z umową licencyjną po kupnie. Rozróżnij
legalność kupna/sprzedaży od legalności użytkowania.

Chyba nie bardzo rozumiesz słowa, których używasz.

To, że coś kupiłeś
wcale nie znaczy, że możesz tego używać. Możesz np. kupić kupić samochód,
ale nie możesz nim jeździć jeśli go nie zarejestrujesz.

Upraszczając sprawę wprowadzasz w błąd.
Czy samochód wyścigowy formuły 1 wymaga rejestracji?
Do czego potrzebna jest rejestracja?

Temat był już
tutaj mocno wałkowany.

To chyba nie ten temat. A jeśli nawet, to nie od dziś wiadomo, że porównania
dotyczące rzeczy i wartości niematerialnych z założenia są kulawe, więc
zostawmy samochody w spokoju i przejdźmy do kwestii formalnych.

Zacierasz różnice między prawem stanowionym przez państwo a uprawnieniami
czy zobowiązaniami stron wynikającymi z umów cywilnych. Umowy NIE tworzą
prawa stanowionego, tylko muszą być z nim zgodne.

Zauważył to już Dominik Ałaszewski.

Jeśli zatem jakiś punkt umowy sprowadza się do stwierdzenia, że wyczerpanie
prawa nie obowiązuje, to z mocy prawa honorującego tę instytucję prawną jest
on nieważny (po Twojemu: NIELEGALNY).

Wyczerpanie prawa w największym uproszczeniu sprowadza się do znanej
ze średniowiecza zasady „Wasal mojego wasala nie jest moim wasalem”.
Warunki umowy obowiązują tylko uczestniczące w niej strony, a niekoniecznie
przechodzą na osoby trzecie. W tym przypadku producent systemu komputerowego
jest w jakiś sposób związany licencją OEM w obie strony (i względem
odbiorców jego produktów, i względem dostawcy licencjonowanego programu),
zaś na użytkowniku końcowym następuje wyczerpanie prawa z tą umową
związanego.

To z kolei zauważył Radosław Szwed.

Bez uwagi o wyczerpaniu prawa trudno sobie wyobrazić rzeczowy komentarz,
więc jeśli czytasz coś, gdzie brak odwołania do tej instytucji, to lepiej
sobie daruj powoływanie się na takie źródło, choćby nawet wywód tam
zamieszczony wyglądał na logiczny.

Podobnie możesz darować sobie wszystkie teksty, w których naruszenie praw
autorskich jest utożsamiane z kradzieżą, a osoba naruszająca jest nazywana
złodziejem, choćby nawet autorzy takich tekstów mieli wykształcenie
prawnicze.

Podstaw logiki chyba nie muszę tu wykładać?

--
Andrzej P. Woźniak uszer@pochta.onet.pl (zamień miejscami z<->h w adresie)

<Pop. w Wątku] Aktualny Wątek [Nast. w Wątku>