Przede wszystkim praca programami biurowymi (ofice, adobe) na plikach
zapisywanych na serwerze plików.
Przy XP było to tak błyskawiczne jak na dysku lokalnym, różnica praktycznie
niezauważalna, klik i już zasób sieciowy otwarty (chyba, że akurat dyski spały,
to słychać delikatne rozpędzanie napędów)..
Natomiast przy Win 10 mozna szału dostać, zanim za niemal każdą próbą dostania
się do zasobu dysku sieciowego (odczyt lub zapis) trzeba czekać i po parę minut
na odświeżenie przez Win otoczenia sieciowego.
Najczęście zacina się na zasobie (udziale) - widziany jest NAS, widziane są
udziały (główne katalogi, natomiast musi minąć nawet parę minut zanim w udział
da się aktywnie kliknąć.
Po włączeniu SMB1 problem nie zniknął, jednak czas oczekiwania skraca się
znacznie (na oko trzykrotnie, bez stopera).
Zmapowanie udziału sieciowego też skraca czas dostępu, ale może powodować brak
autousypiania dysków sieciowych mimo braku korzystania.
|