http://www.polskieradio.pl/7/473/Artykul/511474,Wiemy-dlaczego-sprzet-psuje-sie-chwile-po-gwarancji
Wiemy, dlaczego sprzęt psuje się chwilę po gwarancji
Niektórzy producenci drukarek umieszczają w nich chipy, które sprawiają,
że po wydrukowaniu 2,5 tysiąca stron drukarka przestaje działać –
zdradza Piotr Koluch ze specjalistycznego pisma "Pro-Test".
Okazuje się, że cały świat jest wplątany w pewien spisek - tzw. spisek
żarówkowy. – Wszystko zaczęło się od Edisona, który wymyślił żarówkę,
która świeciła 1500 godzin, a po ulepszeniu – 2500 godzin. W 1925 roku
producenci wymyślili, że to nie jest biznes i trzeba skrócić żywotność
żarówki. Do tej pory żarówka świeci 1000 godzin. Spisek się udał –
opowiada gość *Jedynki*.
*Piotr Koluch*, ekspert "Pro-Test", przyznaje, że można zaprojektować
awaryjność urządzenia lub zaplanować nieprzydatność jakiegoś produktu.
Tłumaczy, że**producentom nie zależy na tym, żeby coś było supertrwałe.
– Jeżeli sprzęty nie będą wymieniane, to biznes nie będzie się kręcił –
zauważa. – A co ze wzrostem gospodarczym, jeżeli przestaniemy kupować
rzeczy? To celowa robota – dodaje.
Informuje, że według badań przedmioty są coraz lepsze, coraz
nowocześniejsze, ale coraz mniej trwałe. – Moi znajomi mają lodówkę,
która działa 60 lat, NRD-owcy wymyślili żarówkę, która działa 25 lat –
przyznaje i jednocześnie wyjaśnia, że w krajach socjalistycznych im cos
było trwalsze, tym lepsze. – NRD-owcy wymyślali pralki i lodówki, które
miały działać długo, np. 25 lat. W krajach kapitalistycznych było to nie
do pomyślenia, bo tam już panował konsumpcjonizm – tłumaczy.
Kupować, sprzedawać, wyrzucać i znów kupować – tak obecnie działa rynek
RTV i AGD. Kiedyś, gdy coś się popsuło, wołało się tzw. magika, który
naprawiał sprzęt i ten działał kolejne 10-20 lat. Teraz bardziej opłaca
się kupić drugi sprzęt niż naprawiać popsuty. Jak mówi gość Jedynki, to
celowy zabieg. – Przykładowo weźmy drukarki. Drukarka kosztuje 190 zł, a
toner do drukarki – 250 zł. Jeśli się w niej coś popsuje, to lepiej ją
wymienić niż naprawić – wyjaśnia Piotr Koluch. – Niektórzy producenci
drukarek umieszczają w nich chipy, które sprawiają, że po wydrukowaniu
2,5 tysiąca stron drukarka przestaje działać i to też jest pomysł na
interes – zauważa.
Jak dodaje ekspert, fakt, że coś się psuje akurat chwilę po tym, gdy
kończy się gwarancja, nie musi od razu oznaczać spisku. Zdaniem gościa
Jedynki nigdy nie wiadomo, czy to zmowa, czy zwykły pech. – Ja sam
miałem trzy laptopy, które psuły mi się chwilę po gwarancji. Dlatego
zawsze namawiam ludzi, aby nie kupowali sprzętu firmy, do której nie
mają zaufania – nadmienia.
Przyznaje jednak, że przy dzisiejszej technice da się zrobić wszystko.–
Jedyną radą jest to, żeby firmy produkujące sprzęt zaczęły utylizować
swoje przedmioty. Wtedy będzie im zależało, aby produkować jak
najtrwalsze produkty, bo utylizacja jest bardzo droga. Afryka jest
zawalona śmieciami i nie wiadomo, co z tym zrobić. Przecież tak dalej
żyć nie można – alarmuje gość Jedynki.
*Rozmawiała Sława Bieńczycka.*
--
animka
|