Użytkownik "Luke" <luke@luke.net> napisał w wiadomości
news:589619ae$0$15186$65785112@news.neostrada.pl...
Od tamtego czasu lame się bardzo rozwinął i zaiste osiąga znacznie
lepszą jakość przy niższych bitrate, niemniej jednak moim zdaniem 128
kbps to jest wciąż za mało. Przynajmniej dla muzyki akustycznej, czy
klasycznej. Nie umiem zejść poniżej -V2 czyli preset standard.
OK, rozumiem. Ja wszakże pisałem na podstawie doświadczeń mniej, lub
bardziej praktycznych, swego czasu intensywnie eksplorując zasoby P2P.
Można było znaleźć całe mnóstwo gówna, gdzie kodujący pewnie myślał, że
wystarczy zakodować 320 i już jakość sama zrobi się lepsza. Nie dość tego,
kodek ewidentnie był ustawiony na najszybsze działanie, a rezultat roboty na
"od...l się" raczej zbyt dobry nie będzie - to błędy kodowania było słychać
straszliwie. Nie błędy źródła, tylko kodowania właśnie. Wpadł mi jednak w
ręce kawałek 96 kbps, brzmiał po prostu świetnie, rewela, serio. Dlatego
kładę nacisk na jakość kodowania, posiłkując się mniejszym bitrate, co daje
lepsze rezultaty, niż ustawienia szybkie przy wyższym bitrate.
Poza tym cbr ma sens w zasadzie tylko przy urządzeniach, które tego nie
akceptują (miałem kiedyś taki CD-MP3 player, który wariował przy VBR;
nie mówimy oczywiście o CBR 320 kbps). Jeśli miejsce jest rzeczą
krytyczną, to bym wybrał albo preset VBR o zbliżonym średnim bitrate,
albo ABR 128 kbps (average bitrate). Tzn. spróbowałbym w wolnej chwili
posłuchać różnic, może się okazać lepiej.
Ano, prawda, niektóre odtwarzacze, programowe także (hint: napster 2.0 z
własnym odtwarzaczem MP3), na pewnych kodekach dostawały kociokwiku, a inne
były OK.
Ja CBR stosuję także z tego powodu, by mieć w miarę przewidywalną długość
pliku wynikowego, automat zresztą też niekoniecznie działa idealnie.
A już zupełnie z innej beczki, to przy obecnych wielordzeniowych
procesorach, można sobie zrobić drugi zestaw mp3 do przenośnego
urządzenia w kilkanaście sekund. Kiedyś to były dopiero długie minuty.
No, wiadomo, szybszy sprzęt, może też w tle chodzić, wiele chyba się czasu
nie straci, jak np. coś robię na kompie i zamiast teoretycznie 100%
wydajności, kodowanie przebiegnie z jedynie 90% intensywnością, parę sekund
nie zbawi. Muszę znów potrenować, bo ostatnio rzadko koduję, nie mam już
potrzeby.
Co do LAME, o którym pisałem - przy mniejszych bitrate, następowało
zjawisko, jakby w układzie była wtyczka "crystalize", co dla dźwięku, który
potrzebowałem zakodować, było akurat, mimo jego mocno kiepskiej jakości,
bardzo niewskazane - fałszowało przekaz (nagranie połaczenia
telefonicznego). Musiałem znaleźć inny kodek. Z LAME natomiast miewałem
niekiedy inny, dość niemiły problem - w komputerze z procesorem
dwurdzeniowym, zestaw Virtual Dub i jakiś film, z przekodowaniem zawartości,
przy wybraniu kodeka LAME dźwięk grał z połową szybkości. W pewnych
sytuacjach, kodek systemowy z Windows, dawał (niezależnie od hecy z
Lame+2core) lepsze rezultaty.
Dlatego stwierdzenie "nie da się zastąpić wysokiego bitrate" jest z gruntu
fałszywe, albo poprawnie politycznie - bardzo nieścisłe.
--
Wyobraź pan sobie taką sytuację, pracujesz pan do 67 roku życia,
co miesiąc wpłacasz 1000 złotych na ZUS, później dostajesz
700 złotych miesięcznie emerytury. I kto jest złodziejem?
(C) Kabaret Neo-Nówka.
|