Re: WIN2000 i Mozilla

Autor: Przemysaw Ryk <przemyslaw.ryk_at_gmail.com>
Data: Thu, 23 Aug 2012 02:42:05 +0200
Message-ID: <14zg91z90r6xg.dlg@maverick.przemekryk.no-ip.info>
Content-Type: text/plain; charset="utf-8"

Dnia Wed, 22 Aug 2012 15:26:25 +0200, Anerys napisał(a):

> Użytkownik "Przemysław Ryk" <przemyslaw.ryk_at_gmail.com> napisał w wiadomości
> news:o219961so1tb$.dlg_at_maverick.przemekryk.no-ip.info...
>> Mi tam wychodzi, że kalkulator (calc.exe) waży 176 KB (Vista x64). W XP
>> jego plik wykonywalny ma 115 KB. Ależ spuchł…
>
> Powinien schudnąć...

Gdyż?

>>> Można było? można. W '91 wprawdzie z listingów czasopism, klepałem
>>> programy asemblerowe, które robiy łatwiejsze, czy trudniejsze rzeczy.
>>> Np. rezydujący program blokujący zapis na dysku twardym miał... 14
>>> bajtów. Czyli niecałe 1/24 kB. No proszę, działało i jakoś nie chciało
>>> zajmować więcej miejsca.
>>
>> To teraz siadaj i pisz takiego LibreOffice w assemblerze… :D
>
> Gdybym tylko miał możliwości, to b. chętnie.

Kto Cię ogranicza? Nawet nie pisz od początku - kod źródłowy LibreOffice
dostępny jest. Przepisz na assemblera i po krzyku.

>> (ciach…)
>>> Daj mi program do obsługi Sferiofonów pod Pingwina (WINE - to se ne da
>>> pane Havranek), a natychmiast się przesiądę.
>>
>> Jeszcze najlepiej za free? A dlaczego ktoś Ci ma dawać? Dodatkowo
>> narażając
>
> Dlaczego? Przecież za telefon płaciłem, także więc za program do niego (że
> gówniany, to inna rzecz, ale pozostawmy na razie martwienie się o to na
> później...). Ja chciałem to gówno odpalić pod WINE, ale się postawił :P

Przecież producent słuchawki program do jego obsługi Ci dał. Producent
słuchawki obowiązku udostępniania Ci softu działającego akurat pod takim, a
nie innym systemem - nie ma żadnego. Mogłeś zagłosować portfelem, kupić u
konkurencji, która akurat wsparcie dla pingwina daje.

>> się na to, że po wydaniu nowszej wersji, udostępniającej więcej
>> funkcjonalności, przyjdzie taki specjalista od wszystkiego i będzie psy
>> wieszał na autorze, że program nie waży tyle samo, co poprzednia wersja.
>> :D
>
> Ależ ja nie potrzebuję nowych funkcjonalności!! Po co mi one?

To po cholerę Ci nowa wersja systemu operacyjnego czy oprogramowania?

> Acha, że sterownika jako modemu telefonicznego nie ma w pakiecie? Jakiż
> problem, z Guglem niejedną wódkę wypiłem... Ale na razie mi to
> niepotrzebne. Chcę dokładnie to, co już jest, móc uruchomić pod Linuksem,
> może być Wine, boże być bezpośrednio, wsio rawno, MA DZIAŁAĆ.

Ale co ma możliwość uruchomienia danego urządzenia pod takim czy śmakim
systemem operacyjnym do zwiększania się zapotrzebowania na zasoby w nowych
wersjach?

>>>> podobnie jak nie ma obowiązku kupować 6-litrowego V8 zamiast Corsy 1.0 -
>>>
>>> Nie ma, ale jeśli już się kupi...
>>
>> Ktoś zmuszał do kupna?
>
> Tja... Najlepszy, najbardziej cacany, samochód prosto z raju, ty śpisz my
> pracujemy, wejdzie cała rodzina z psem, dwoma kotami, czterema dziećmi,
> teściową taak... Niestety, ludzie się na to nabierają. Dlatego na większość
> reklam bluzgam tak, że niekiedy menele mogą się ode mnie uczyć :P Ale umiem
> się w towarzystwie zachować, pojęcie (i zastosowanie) "Kindersztuba", nie
> jest mi obce.
> Nikt nie zmuszał. A zmusza cię ktoś do kupowania bułek, mleka, napojów,
> nabiału, miesa (jeśliś nie vege), gazet w kiosku, itp? :P :))

Bułek, mleka, napojów, nabiału, mięsa? Owszem. Organizm. Są to bowiem rzeczy
stojące najniżej w hierarchii potrzeb
(http://pl.wikipedia.org/wiki/Hierarchia_potrzeb). Gazety w kiosku? Nikt nie
zmusza. I rzadko kiedy kupuję - ot, by mieć co w pociągu czytać - gdyż na
codzień wolę jednak kanały RSS.

>> Skoro tak lubisz analogie motoryzacyjne - sprawdź sobie, co jaki przebieg
>> robisz generalny przegląd 400-konnego silnika w Lancerze Evo, a co jaki
>> - w Dodge Viper. Potem porównaj spalanie. Ten świat jest tak
>> skonstruowany, że zawsze coś będzie za coś.
>
> Wiesz, jak zaniedbasz turbawkę (TDI), etc, smarowanie, to porównania nawet
> nie da się zrobić. To tylko statystyka.
> Coś za coś w takim kształcie - oj, niekoniecznie.

Jednak i owszem. Silnik, który Ci z 2 litrów pojemności daje 400 koni nie ma
siły - jest konstrukcją wyżyłowaną. Więc jego trwałość będzie mniejsza niż
czegoś, co da Ci moc większą, ale z czterokrotnie większej pojemności. Coś
za coś… :)

>>> Ja bym nadal używał nawet DOSa, gdybym pod niego miał potrzebne programy.
>>
>> To siadaj i pisz. Kto broni? :D
>
> Bardzo niewykluczone, ze tak będzie.

Chętnie potestuję. :)

>> Skoro wymagania co do oprogramowania Ci nie wzrosły, to na jasną cholerę,
>> żeś z tego 6.06 na 9.10 przechodził?
>
> Bo szóstka nie odpala na mojej płycie.

Po diabła Ci był nowy sprzęt? :) Wymagania odnośnie oprogramowania Ci się
nie zmieniły - przecież nowe funkcjonalności w nim Cię nie interesują - to
po co było sprzęt zmieniać? :D

>> mam chęć wracać do CS1 i z powrotem sporo rzeczy robić na piechotę,
>> zamiast
>> zrzucić to na soft, to masz rację - wydaje Ci się. Aha - drobny hint:
>
> Stwierdzenie samozaprzeczające się (ALBO mam rację, ALBO mi się wydaje (np.
> że mam rację)), ale wiem, co chcesz powiedzieć. Masz rację, że to i owo
> zrzucasz na program, w końcu powstał po to m.in., żeby cię wspierać.
> Co wiem, że program zrobi, jak potrzebuję, to robię, ale są rzeczy, które
> wolę zrobić może o rząd nawet wolniej, ale mieć nad tym kontrolę - zdarzało
> się za bardzo zawierzać programom (akurat narzędziowym do dysku) i dane
> potrafiły... wiesz co. I albo baj baj dane, albo siedzenie po kilka dni
> ręcznie odgrzebywać powstały bajzel.

Przepraszam Cię bardzo, ale jeżeli ktoś się zabiera za grzebanie narzędziami
po dysku bez aktualnego backupu zgromadzonych tam danych, to albo nie są to
ważne dane, albo ma dużo wolnego czasu, albo dużo pieniędzy…

>> dokumenty utworzone w CS1 dalej bez problemów sobie odczytuję. Jak
>> myślisz - dlaczego?
>
> Ja czasem progsa z W3.1 pomyślnie w swoim XP odpalę, a nawet w W7 raz
> spróbowałem - i poszło.
> Normalizacja, żarówka kupiona w PyongYangu, oni chyba 220, czy 230 mają,
> zadziała w Pekinie, Warszawie, Oslo, Buenos Aires, Johannesburgu, itd... ze
> wzajemnością w obie strony. I to jest dobre. Powinny nowsze programy
> otwierać dane ze starszych wersji, zapisywania w starych wersjach nie
> wymagam, to nie musi być rozsądne.

Mhm. Czyli ma ten soft obsługiwać nowe funkcjonalności - no na mój gust po
to się wypuszcza nową wersję, by właśnie takowe, nowe funkcje udostępnić,
bądź rozbudować istniejące. Ma nowa wersja obsługiwać formaty plików danych
starej wersji - logiczne. Plus rozbudowę formatu, obsługującą nowe
funkcjonalności / rozszerzenia istniejących. Wytłumacz mi, jak komu
głupiemu, jak chcesz to osiągnąć bez wzrostu objętości kodu, bibliotek,
itp.?

> Ad meritum - nie piję do rozrastania się w ogóle, wiem, co oznacza
> "coś-za-coś". Nawet chyba napisałem, że jeśli trzeba, bo np. (co ktoś też
> wspomniał), że zasoby, czy bufor, to nie ma sprawy. Jednak podtrzymuję
> stanowisko, że spora część programów spuchła objętościowo i/lub
> wydajnościowo li tylko dlatego, że programista poszedł na łatwiznę.

Wiesz, że to, co postulujesz jest - w dość sporym stopniu - awykonalne (nowa
wersja softu z nowymi / rozbudowanymi istniejącymi funkcjonalnościami ma
ważyć tyle samo, co poprzednia)? Albo dostaniesz sytuację, że ktoś w nowej
wersji postawił na oszczędność miejsca na dysku. W zamian za to kod,
biblioteki, czy inne zasoby danego programu są mocno kompresowane. Dane te,
program sobie będzie - w razie potrzeby - odczytywał, dekompresował i
umieszczał w pamięci. Jaki będzie tego efekt? Bo na mój gust - wzrost
zapotrzebowania na przestrzeń dyskową będzie ograniczony. Jak to się odbije
na szybkości działania samego programu i jego zapotrzebowanie np. na ram?
Bądź na wydajność dysku, na którym jest zainstalowany? Optymalizacja jest
taka, że jaksięmaszwiktor - soft zajmuje na dysku niewiele mniej. Tyle
tylko, że zapotrzebowanie na inne zasoby wzrosło.

Dam Ci coś, ze swojego podwórka, jakim jest DTP - przy czym przygotowuję też
PDFy, które są wystawiane na stronach www. W tym ostatnim przypadku zdarza
mi się przepuszczać wynikowy plik przez narzędzia optymalizacji w Acrobacie,
tak co raz częściej widzę, że nie ma to sensu. Różnica 100-200KB na
materiale rzędu 4MB przy jednoczesnym obniżeniu jakości użytych bitmap… Do
tego dołóż sobie czas, który muszę poświęcić na sprawdzenie - dla danego
materiału - który z presetów optymalizacji (które też kiedyś musiałem
stworzyć, poświęcając na to swój czas) da najlepszy efekt. A jest to czas,
który mogłem poświęcić na korektę, czy zabranie się za skład kolejnego
materiału.

Przy plikach, których waga PDFa wysyłanego do drukarni wyrażana jest liczbą
trzycyfrową, to już w ogóle się nawet nie zastanawiam. Druk do PostScriptu
-> zmajstrowany preset ustawień do utworzenia PDF-X/3 i mam gdzieś, czy to
będzie 120 czy 140MB. Więcej czasu zmarnuję próbując odchudzać ten plik i
ryzykując powstanie w nim błędów, niż zajmie mi przepchnięcie na FTPa
drukarni materiału do produkcji wygenerowanego sprawdzoną metodą.

Odnośnie optymalizacji, to wydaje mi się, że masz mniej więcej takie samo
podejście, jak klient, który by chciał, żeby zlecana przez niego praca była
wykonana dobrze, szybko i tanio. I nie dociera do owego, że może sobie
wybrać kombinację dwóch z tych możliwości. ;D

> I też wiem, że program krótszy niekoniecznie musi być szybszy i mniej
> zasobożerny. Wiem to doskonale, klawisze w swoim Commodore 64 mam
> niektóre niewąsko powycierane... Jak tam programista się nie przyłożył,
> to nie napisał programu, bo się nie dało. Albo działało b. źle. I tak
> powstaway programy, których wersje komodziane bywały szybsze, niż
> pecetowe. (pomijam już, że 6502 był 2-3 razy szybszy od Z80... ale nie o
> tym teraz mowa)

Możemy wyjść już z epoki kamienia łupanego i przejść do czasów obecnych? Na
mój skromny gust - wymagania nie rosną w jakimś kosmicznym tempie. Na blisko
czteroletnim sprzęcie (żadnego szału - Core 2 Duo E8400 @3,9 GHz, 8GB ram,
dwa dyski 7200rpm w RAID0) ostatnio składałem książki z ćwiczeniami do nauki
języka obcego, mające po 160 stron. Stosując dwie różne metody, do
pozycjonowania przedstawionych odpowiedzi do wyboru:
1) raz, stosując metodę: a) tabulator odpowiedź tabulator b) tabulator
odpowiedź itd.
2) w drugim przypadku stosując metodę: styl akapitowy z automatyczną
numeracją i podziałem bloku tekstu na cztery kolumny (odpowiedzi do wyboru
od a do d)

Faktem jest, że przy metodzie 2) InDesign jednak potrafi się zamulić, po
każdej, drobnej edycji sprawdzając, czy nie musi przeliczać wszystkich tym
sposobem zrobionych wyliczeń.

Z drugiej strony - jak wyszło, że muszę odstępy między odpowiedziami zmienić
i cztery razy dokładnie przeglądałem 160 stron tekstu, czy po zmianach
ustawień tabulatorów gdzieś się coś za bardzo nie rozwaliło… To wiesz co? Ja
wolę użyć tego słabiej zoptymalizowanego, wirtualnego dzielenia ramki na
cztery kolumny plus automatycznej numeracji, niż przeglądać 160 stron tekstu
po raz piąty, czy szósty. :)

> Na szczęście dużo też dzieje sie w drugą stronę - daleko nie szukając -
> wciągarka windy. W moim bloku uprzednio była duża maszyna, silnik ważył
> ZTCW, ok. 200 kg z hakiem, brał ok. 8kW mocy. Nowa maszyna (niedawno jedna
> na coś jeszcze zmieniona, druga, wymieniana poprzednio, została) jest
> znacznie mniejsza (typ MR12), bierze znacznie mniej prądu, chyba 3 kW, a ma
> niemal identyczne parametry czasowe, choć większe różnice są - stosunej
> prędkości jazdy do "dobiegania" był 4/1, w nowej maszynie jest 3/1,
> praktycznie niezauważalne przez korzystających. Maszyna mniejsza (być może
> da się unieść na rękach), bardzo cicha (mogła by pracować w mieszkaniu w
> którym śpią ludzie), poprzednia dość znacznie hałasowała. Oszczędzono
> materiały, oszczędza się energię. Kto nie wie, że zmieniono maszynę, ten
> nawet nie zauważy różnicy. Można? Można. I tak bym chciał w informatyce...
> (może to jedynie marzenie, nie usiłuję zaprzeczać)

Maszyna do windy to jaką ma zapewnić „zgodność w dół”? Rostaw otworów
montażowych, maksymalne gabaryty zewnętrzne, obsługę lin tej samej średnicy
i korzystanie z tego samego źródła zasilania? A tak poza tym - pełna
dowolność w konstrukcji? Nie jest raczej tak, że bierzemy starą maszynę
(wersja 1.0), dokładamy jej nowe funkcjonalności czy rozbudowujemy
istniejące, mamy wymóg utrzymania tej samej technologii produkcji plus/minus
dające się zastosować rozszerzenia.

Widzisz tylko wycinek całości - mniejsza maszyna, z mniejszym
zapotrzebowaniem na energię, robi to samo. Sprawdzałeś, czy do jej
konserwacji jest wymóg stosowania _dokładnie_ tych samych materiałów co do
poprzedniczki? Sprawdzałeś, czy jej konserwację przeprowadzi technik o tych
samych kwalifikacjach, co przy poprzedniczce? Sprawdzałeś czy przewidywane
resursy wyglądają tak samo?

Sam piszesz: oszczędzono materiały, oszczędza się energię. Ciekaw jestem,
czy jej trwałość jest podobna, czy nie wymaga częstszej, bardziej troskliwej
i wykwalifikowanej obsługi… Sprawdzałeś to może? :)

-- 
[ Przemysław "Maverick" Ryk                   ICQ: 17634926    GG: 2808132 ]
[ Nie należy siadać na honorze, bo jedynym efektem będą odciski na dupie.  ]
[                                                    (Tadeusz Kochanowicz) ]
Received on Thu 23 Aug 2012 - 02:50:04 MET DST

To archiwum zostao wygenerowane przez hypermail 2.2.0 : Thu 23 Aug 2012 - 03:42:01 MET DST