Re: A musi partycja na literce wisieć?

Autor: Anerys <spam.nie.jest_at_spoko.pl>
Data: Sun, 15 Jul 2012 15:17:15 +0200
Content-Type: text/plain; format=flowed; charset="iso-8859-2"; reply-type=original
Message-ID: <5002c2dc$1@news.home.net.pl>

Użytkownik "Jacek" <ala_at_ola.pl> napisał w wiadomości
news:1w4hw0ppdzuiv$.1vg02uw9gx3w.dlg_at_40tude.net...
>> Tak z ciekawości podpytuję :))
>
> Jak widzę u klienta oprócz systemowej, dodatkowo zamiast jednej partycji,
> 3, 4 5, to mnie skręca.
> D: - Filmy
> E: - Muzyka
> F: - Dokumenty (jeżeli ktoś takowe posiada)
> G: - Gry
> Jeżeli użytkownik, który nie ma pojęcia, sam sobie tak zrobi, to
> wytłumaczalne, ale jak użytkownikowi system robił ktoś inny, bo użytkownik
> się nie zna, to porażka.

Powiem tak - jeśli jest jakieś uzasadnienie "ad meritum", to da się
przeboleć.
Sporo jednak artykułów w gadzinówkach dla nowicjuszy śmierdzi podejściem "bo
taka jest moda", a rzetelnego uzasadnienia (prawie) zero.
Z doświadczenia wiem, że więcej, niż 2 partycje na jednym dysku, to
proszenie sie o kłopoty... Jeśli ktoś dobrze panuje nad tym, to sobie
poradzi, ale z mody - pogubi się. Uleganie modzie jest w komputerach złe i
niebezpieczne.
I czasem widzę u klienta - maleńka systemowa, zapycha się, a literka D
ogromna i zieje pustką, ma 1-2% zajętego miejsca, ale zmienić podział (nawet
nie łączyć w jeden wolumin (1)) to NIEEE, bo mi
syn/wnuczek/kuzyn/KOMPUTEROWIEC (wcale nie takie rzadkie to ostatnie) tak
zrobił. Cóż... klient życzy sobie kwasić się z brakiem wolnego miejsca -
klient ma brak wolnego miejsca. Jak mu się system zesra... cóż, uprzedzałem,
ale teraz będzie drożej... Na szczęście nie każdy jest niereformowalny.

(1) (przerysuję dla lepszego obrazu) Np. dysk 500 GB, a systemowa 20 (i na
niej też Program Files i kupę poinstalowanego badziewia), do końca może 1-2
GB i narzekanie, że się nic nie mieści. Kolejny zatem pomysł użytkownika -
instalować będę na D: (czasem w jednym kawałku 480 Giga, a czasem (po co?)
dwa po 240), jak wiemy, zwykle program oferuje ścieżkę dostępu, w której
zostanie położony, np. C:\Program Files\Gołe Cipy, do specjalnej
przeglądarki, oferującej bezpieczne przeglądanie pornostron. To cóż robimy?
Owa przeglądarka... to walimy ją na D:, a jak program poda ścieżkę dostępu?
Wypieprzamy, podajemy samo D:\, jadziem. Potem np. C:\...\Pikasa - sru na D:
z wywaleniem ścieżki. I tak kilka/naście/dziesiat programów... Robi się
pierdolnik gorszy, niż mam w swoim pokoju. O konsekwencjach wynikłych ze
wzajemnej podmiany bibliotek, czasem konfigów, nie muszę chyba pisać? :P
A potem - "nie działaaaa", "pieprzy sieeeę", "Błont mi wywalaaaa" (ort
celowy) i sprzątaj waść teraz ten bajzel... Posprzątasz (co łatwe nie
będzie - aby nie uszkodzić jakiejś istotnej zależności, albo deinstalator
sie zaprze, że nie odinstaluje bez obecności pliku JAKIEGOŚ.TAM, a właśnie
skasowałeś go przy odinstalowaniu poprzedniego programu), opieprzysz "NIE
KASUJ ŚCIEŻEK, TYLKO LITERKI PODMIENIAJ", pomoże na miesiąc. Znów
przyjeżdżasz i widzisz praktycznie to samo.
Natomiast na tym kompie 5 programów czyszczących, połowa z czasopisma sprzed
6 lat, 10 przeglądarek do netu, w IE tolbarów na pół ekranu (z wyciśniętych
zeznań - np. bo instalowałem nie patrząc na opcje), jakiś mało znany program
czyszczący usunął ważny skrót z pulpitu (da się rzecz zrobić, ale już tylko
naokoło).
O adware, czy wrecz spyware, to nie wspominam...
Uff... to było oczywiście przerysowane, przejaskrawione, ale wszystko na
podstawie obserwacji własnych...

-- 
Pod żadnym pozorem nie zezwalam na wysyłanie mi jakichkolwiek reklam,
ogłoszeń, mailingów, itd., ani nawet zapytań o możliwość ich wysyłki.
Nie przyjmuję ŻADNYCH tłumaczeń, że mój adres e-mail jest ogólnodostępny
i nie został ukryty. Wszelkie próby takich wysyłek potraktuję jako stalking.
Received on Sun 15 Jul 2012 - 15:20:02 MET DST

To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.2.0 : Sun 15 Jul 2012 - 15:42:00 MET DST