Byłem niegrzeczny i popsułem system... :)

Autor: Araneus Diadematus <warchlak_at_chlewik.pl>
Data: Sun 27 Nov 2011 - 11:41:41 MET
Content-Type: text/plain; format=flowed; charset="iso-8859-2"; reply-type=original
Message-ID: <4ed213ec$1@news.home.net.pl>

Ale go naprawiłem i już chodzi :)

Piszę to głównie po to, aby archiwum google to łyknęło na przyszłość,
ponieważ sporo czasu spędziłem na szukaniu rozwiazania, żadne nie pomogło,
nawet nie podpowiedziało, dopiero skojarzenie faktów dało rozwiązanie.

Od początku - przeprowadziłem dużą (i jeszcze nie zakończoną) reorganizację
danych (choć najgorsze za mną).
Zaczęło się od odświeżania partycji systemowej i młócenia nią, w celu
maksymalnego odzysku miejsca (1.3 GB na MFT może mieć znaczenie), oraz
przeorganizowania metadanych. Z racji ciasnoty na dysku, pozrzucalem trochę
backupów na zewnętrzne nośniki, jako, że pewne zadanie mi przepadło (błąd
0Xd1 stop, ok. 25 tysięcy binarek - GrabIt), poczyściłem kaszki i
niepotrzebne już backupy. To się zrobiło ok. 100 GB wolnego, jest więc gdzie
zapakować zrzuty z powrotem.
Aby odchudzić partycję systemową, obkurczyłem ją i utworzyłem drugą obok, po
swojemu (przemieszczenie MFT i jej kopii). Na tę drugą przerzuciłem
zawartość systemowej bez multimediów, które przerzuciłem na inną partycję,
po jej rozszerzeniu. Po skopiowaniu plików systemowej usunąłem ją, a
partycję na której znalazły się pliki, uczyniłem aktywną, przeedytowałem
odpowiednio wpis w boot.ini.
Start, pokazuje się plansza tytułowa, trzykrotne przewinięcie paska, ok.
15-20 sekund ciemnego ekranu i wyskakuje stop 0xc000021a ze stanem
0xc0000135, czyli Winlogon poległ. Znalezione w necie podpowiedzi i
rozwiązania sygerowały problem z WINLOGON.EXE, CSRSS.EXE, inne, że coś jest
z Giną, czyli MSGINA.DLL, PSAPI, WIN32K.SYS, jeszcze inne, że nowo
zainstalowany software coś mógł narzeźbić, odpada, bo nic nie instalowałem,
system plików sprawny, nośnik także... Popodmieniałem wszystkie pliki jakie
się przewinęły przez znalezione podpowiedzi, z jednym wyjątkiem zawartość
nie różniła się (wyjątek - WIN32K.SYS), a wszystkie już bez wyjątku nic nie
dały. Przywróciłem oryginały, zadzwonił telefon, w trakcie rozmowy z nieco
uciążliwą znajomą (bez skojarzeń, starsza ode mnie 22 lata) naszła mnie
wena - zmieniłem partycję, ale pozostał stary podpis dysku, śmieszne, że
google na zapytanie "skasowanie podpisu dysku" odpowiadał pierdołami, że aż
strach, a rozmowa była na tyle zajmująca, że nie czas było myśleć :) Po
rozmowie od razu przypomniałem sobie co robić, odpaliłem DOS-a, fdisk /mbr,
restart - tadaam! Taka pierdoła, a ja się cały wieczór i pół nocy woziłem,
ech, tak to jest, jak się myślenie wyłączy, dopiero rozmowa ze znajomą dała
wenę :)))
Tak więc, już jestem grzeczny, google łyka to do archiwum, a system chodzi
:) I nawet nic mu się nie stało, po prostu bootloader pukał do
nieistniejących drzwi :)

-- 
Alanné mba yi woma... wé :) (...)
Né ma ka ni kaso, Né ma pané ka, (...)
We ya senga wé, Has wéhé... :))
(C) Wes Madiko - Alane
Received on Sun Nov 27 11:45:02 2011

To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.8 : Sun 27 Nov 2011 - 12:42:01 MET