Re: Bd systemu plikw

Autor: Przemysaw Ryk <przemyslaw.ryk_at_gmail.com>
Data: Sun 02 Oct 2011 - 23:28:48 MET DST
Message-ID: <mjts49hwxaxb$.dlg@maverick.przemekryk.no-ip.info>
Content-Type: text/plain; charset="utf-8"

Dnia Thu, 25 Aug 2011 02:49:10 +0200, Araneus Diadematus napisał(a):

>> przesiadki na linię NT (z Windows ME na 2000, a później na XP) był np.
>> fakt, że Windows 2000 nie musiałem restartować co parę godzin, bo się
>> system darł,
>
> Miałem SDI, Windows 98, BARDZO narzekałem na koszmarne transfery, np.
> chcialem pobrać, ekhm, Napstera, jak jeszcze działał, przez 12 godzin nie
> udało mi się, bo transfer co rusz padał, nic nie szło. Dziś wiem, co to było
> i jak wówczas powinienem temu zaradzić, sam zresztą znalazłem metodę, nie
> było to grzebanie w MTU et consortes, tylko... przydzielenie dyskowi dużego
> bufora, bez DMA praca dysku przeszkadzała programom działać, duży bufor
> doskonale niwelował problem.
> Przesiadłem się na NT4 - i oto plik, którego nie mogłem przez 12 godzin
> ściągnąć, kurwiąc i klnąc w całej deklinacji i koniugacji, pobrałem
> szybciutko i płynnie, w ciągu 3 minut (!), to samo SDI, fizycznie ta sama
> maszyna i wszystkie jej komponenty... (łatka zastosowana przeze mnie na W98
> umożliwiała pobranie tego w 6 minut, bez rwania transferu, wolniej, niż w
> NT4, ale nareszcie szło w miarę regularnie i nie rwało). Skończyły się też
> fochy, którymi raczył mnie W98 (pojawiły się NT4-owe, ale mniej ich było),
> system znacząco zyskał na stabilności...

Ale to nie była IMVHO wina Windows 98 jako takiego, tylko pewnych
specyficznych ustawień. Dobrze mi się wydaje? :D

> Później przyszedł W2k, jak trzeba było pobratać się z USB, wprawdzie
> istnieje nawet działający stos na NT4, np. pendrive slicznie chwyta, ale nie
> załatwia wszystkiego, poza tym, znacząco wygodniej współpracuje z dużymi
> dyskami. Niestety, coś za coś, wymaga maszyny zdecydowanie mocniejszej, niż
> NT4, któremu spoko wystarczało 486DX2-66, W2k wymagał już przynajmniej 32
> MB, NT4 wystarczyło 8 (absolutnym minimum jest OIDP 7 z kawałkiem), ja
> odpaliłem na 20 MB i szło nawet przyzwoicie, procek Pentium (pewnie i
> ruszyłby na 486, ale nie spodziewam się komfortu. Jest to też ostatni
> system, który ruszy na moim starym serwerowcu (wymaga długich SIMMów z ekhm,
> parzystością...) Globalyst 730, płyta Augusta, XP za chu*.* nie wejdzie,
> BSoDzi bezczelnie, nie pamiętam numeru STOP.

U mnie przesiadka z Windows z jądrem '9x na jądro NT (Windows 2000)
nastąpiła już przy znacznie mocniejszym sprzęcie: Pentium II 350@462 i 192MB
ram. Komfort pracy na Windows 2000 autentycznie mnie „zabił”. W porównaniu
do Windows '98 czy ME (oba u mnie działały równie stabilnie - na ME nie
narzekałem bardziej niż na '98) to była zupełnie inna jakość.

> Ale i na W2k przyszedł kres, kiedy w pewnym układzie pojawiły się problemy
> ze sterami grafiki (bardzo nieprzyjemne zresztą, sterownik był do dupy),
> ponadto instalacja na dużym dysku powyżej 128 giga, w w2k musiała byc
> dwuetapowa, w XP mam od razu.

To chyba bardziej zależało od płyty głównej i chipsetu na niej. Swgo czasu,
zresztą na wspomnianej maszynie z PII 350@462 (chipset BX) próbowałem zapiąć
dysk 40GB. BIOS kwiknął, że nie ma siły go wykryć i koniec. Na szczęście dla
mnie był to dysk przeznaczony na dane (drugi w systemie), wyłączenie jego
wykrywania w BIOS powodowało, że XP sam sobie go wykrywał i obsługiwał. Inną
kwestią jest to, że pierwszy XP (w sensie - goły bez SP1) nie miał włączonej
48-bitowej adresacji i problem z obsługą dysków powyżej 128 czy 130-kilku GB
jednak istniał.
 
> Punkty przywracania, których bez dodatkowego oprogramowania w W2k próżno
> szukać, parę razy mnie uratowały, jak się sterownik zesrał... hehe, ale
> katalog System Volume Information W2k tworzył chętnie i bezczelnie :)

Przyznam Ci się szczerze, że IMVVVVVVVVVVVHO punkty przywracania sensownie,
to zaczęły działać od Visty w górę. W XP po kilku próbach zakończonych
mniejszym lub większym pierdolnikiem, jednak przywracanie systemu
wyłączałem. Od Visty w górę - dla partycji systemowej mam uruchomione i choć
konieczność ich użycia mogę policzyć na palcach jednej ręki, to jednak
zadziałało to sprawnie. :)

> Jaja były z wywaleniem, ale dawało się :) I tak na nowo tworzył :) Obsuga
> ZIP dla dużych plików jednak jest w XP do dupy, uczciwie przyznaję, nie
> korzystam z niej.

Masz na myśli systemową obsługę skompresowanych ZIPem plików? Wyłączałem od
razu. Od tego miałem zewnętrzne narzędzia. Podobnie zresztą czyniłem z
systemową obsługą nagrywania płyt CD/DVD.

> Idąc dalej, napewno w końcu okaże się, ze TRZEBA dać coś nowszego. Ale
> wtedy, kiedy naprawdę trzeba, albo jak się będzie mieć kaprys, a nie "dla
> idei, bo nowe...".

Trzeba jak trzeba - różnie bywa. Często zależy to od tego, do czego sprzęt
ma być używany, jaką konfiguracją się dysponuje i jak jest skonfigurowany.
Przykład:
1) rodzice mojej siostry kupili jakiś czas temu laptopa. Żaden szał, jakiś
dwurdzeniowy Athlon (nie taki najsłabszy), 2 czy 3 GB ram, XP w komplecie
2) siostrze swojej pożyczyłem swojego zanabytego laptopa. Owszem - procesor
silniejszy, bo Core 2 Duo, 2 GB ram, ale… Windows 7 w edycji 32-bitowej

Siedziałem kilka razy przy lapciaku z punktu 1). I powiem Ci, że wydawało mi
się, że cofnąłem się w czasie o ładnych kilka lat - tak mułowato ten sprzęt
działał. Niestety nie miałem mojego podręcznego zestawu dóbr wszelakich,
żeby tam zrobić porządek, ale byłem w ciężkim szoku. Jeszcz większe
zdziwienie zaliczyli rozice siostry, gdy okazało się, że na trzyletnim
lapciaku nowszy system zaiwania niczym koń podczas westernu, a na ich
maszynce wszystko pełza. ;)

> Do XP (wyżej nie sprawdzałem, też pojawiały się megajaja z zasobami,
> przykładowo, uruchomienie DC++ 0.7 do 0.75 wyczerpywało je nieraz tak
> szybko, że program trzeba byo restartować po kilka razy dziennie, im więcej
> transferów i podpiętych "hubów", tym szybciej.

Nie trzeba było DC++. Wystarczyły cztery przeglądarki, program do cięcia
grafiki i edytor kodu HTML i/lub CSS. Been There, Done That, Got The
T-shirt. :D

> Objawiało sie to w postaci dotarcia liczby obiektów GDI dla programu, do
> 9999 (a najgorszy program, jaki kiedykolwiek oprócz DC++ widziałem, nie
> przekroczył 4000 z kawałkiem), co w rozrachunku skutkowało diabelskim
> mieleniem zawartością ekranu, czasem do tego stopnia, że pomagał jedynie
> Reset, choć czasem udało się uchwycić w migawce (okna wychodzące na
> wierzch, chowające pod spód, nagłe przesunięcia treści obrazu nawet o pół
> ekranu, po czym wracało albo nie, albo w miejsce treści okna programu
> jednolite tło, itd, po kilkanaście nawet razy na sekundę).

Na Windows 200 czy XP tego nie zarejestrowałem, chociaż swego czasu z DC++
korzystałem… no powiedzmy, że intensywnie. :)

> Z poczatku o XP miałem zdanie jak najgorsze - rozbuchana krowa. Znajomy
> admin, mający Windę w małym palcu, określił XP, ze jest jak stara rozwora,
> k**wa rozdziawiona, bo ze wszystkimi, taka dziurawa. Ale z biegiem czasu XP
> bardzo się poprawił i zachowuje się o niebo lepiej, niż pierwsza wersja.

Ale tak przyznaj szczerze - przecież taka opinia pojawia się z każdą nową
wersją Windows. :) Było '95 OSR2 i pojawiło się '98 - '98 jest do chrzanu bo
ma wyższe wymagania. Pojawiło się ME - nagle '98 SE było cacy. Przesiadka na
2000 - No '98 SE czy nawet ME to było fajne. Pojawiło się XP? Nagle okazało
się, że Windows 2000 jest cudowne. Pojawiła się Vista - XP jest genialny,
Vista to zło. Pojawiło się Windows 7 - Vista zła jest z definicji, XP już
nagle też nie taki koszerny. :D

> Vistę też testowałem. OIDP, coś mi nie przypadło do gustu... chyba problemy
> z przekonaniem systemu, ze świadomie decyduję się na ryzyko zniszczenia
> monitora parametrami sygnału przekraczającego jego możliwości. Nijak nie dał
> się przekonać, nawet, gdy się odptaszkowało odpowiednią opcję. Latające
> okna - tego mi w W7 brakuje, miałem pobieżny podgląd na zawartość
> wszystkich, także tych w tle i kółeczkiem zmieniałem sobie, które ma być na
> pierwszym planie. Nie wiem, czy rozwiązanie z Ubuntu (Compiz) nie jest
> lepsze.

Dla mnie przejście z Windows XP na Vistę było mniej więcej takim doznaniem,
jak przesiadka z '9x na NT. Inna sprawa, że przesiadałem się z 32-bitowego
XP na Vistę x64. Kilka przyzwyczajeń trzeba było zmienić, czasami nawet
porzucić kilka ulubionych programów - nie z winy systemu, co właśnie z braku
ich przystosowania do pracy na nowych edycjach systemu. Przykładem niech
będzie choćby SubEdit - mój ulubiony odtwarzacz filmów (tak - zdarza mi się
poprawiać napisy), którego za jasną cholerę nie udało mi się tak
skonfigurować, żeby nie pyszczył o podwyższenie uprawnień podczas pracy na
komputerze z włączonym UAC. :-/

Latające okna w sensie?

> Och, tak, to rzeczywiście jest wygodne, że taka możliwość istnieje,
> rzeczywiście w sytuacji, gdy np. ie ma dostępu do sieci, a trzeba np.
> odpalić coś z MPEG-2, czy DivX, to idzie "fabrycznie", choć to są te kodeki,
> które ściągamy zwykle w paczkach - ich zachowania, niuanse, są jednakowe,
> także pewne specyficzne błędy...

Z kodekami był, jest i chyba zawsze będzie cyrk w zależności od paczki, z
której się korzysta. :)

> Ja przez pierwszy miesiąc, dwa, mam to włączone, potem, jak się wszystko
> ułoży i nie widać, zeby coś miało beknąć, wyłaczam, zyskując niekiedy po
> kilka GB, w W7 nie wypróbowałem, za krótko trwały testy. To nie jest taka
> najgorsza opcja, bo już ratowała mi skórę ze dwa razy przynajmniej. Jak
> będzie okazja, to spróbuję to wytestować dokładniej, spróbuję nawet, jak się
> da, zainstalować system i trochę go podpsuwać tu i ówdzie, a później
> próbować naprawiać, spróbuję też położyć go na niesprawnym dysku i zobaczyć,
> czy i jak padnie, porównać to z XP.

Wyszedłem z założenia, że przy systemowej partycji rzędu 80 - 100GB, to te
kilka GB zużyte na przywracanie systemu specjalnie mnie nie zabolą.
Szczególnie w sytuacji, kiedy kilka razy mechanizm ten mi tyłek uratował. :)

>> katalogów do bibliotek w Windows 7 bardzo mi się podoba. Jeżeli kiedyś z
>
> Znaczy się, DLL-ki posegregowane "tematycznie", czy w jakiś inny sposób?

Nie piszę o DLLkach, tylko o możliwości szybkiego podpięcia katalogów w
bilbiotekach użytkownika typu Muzyka czy Obrazy. :D

>> Eksploratora Windows zrobią narzędzie choć trochę zbliżone
>> funkcjonalnością do Total Commandera, to chyba się upiję z radości. :D
>
> Hehe, a nieliczne rzeczy do dziś robię eksploratorem, acz na codzień
> oczywiście TC, który przeptaszeniem 2 opcji upodobnia się do Explorera :)

Weź mi sprzedaj ten sekret - po co Total Commandera upodabniać do
Eksploratora Windows? :D

>> Nie przesadzajmy - zawsze były płacze, że nowy system ma poronione
>> wymagania. Kupiłem wiosną laptopa - C2D 2,2GHz, 2GB ram, 80GB dysk. Dysk
>
> No, to kompek niczego sobie :) Ja w swoim (Compaq Presario V4005CL, na nim
> piszę, chcę proca zmienić na 2.26 i dołożyć full pamięci, ale to później)
> też myślę wypróbować V/W7, nawet niejako z obowiązku, by mieć lepsze pojęcie
> o czym mówię, tego nigdy za wiele...

Stary - umówmy się - to nie jest jakaś wyczesana platforma. Core 2 Duo z
zegarem 2,2 GHz i 2 GB ram? Przeciętniak totalny. Ale jednak wolałem na nim
Windows 7 postawić choćby dlatego, że nie była potrzebna zabawa z nLite,
kompilowaniem własnej płyty instalacyjnej. Nie jest ten sprzęt
wykorzystywany do jakichś specjalnie obciążających zadań, ale swego czasu,
gdy była potrzeba, odpalałem na nim próbną wersję klamotów z pakietu Adobe
Creative Suite 5 (Phothosop, InDesign, Illustrator). Owszem - porównania ze
stacjonarnym sprzętem (też Core 2 Duo, „tylko” z trochę wyższym zegarem - bo
3,9 GHz i „ciut” większą ilością pamięci - bo 8GB) to nie wytrzymało, ale
jednak sprzęt nie klęknął, nie rozkraczył się, tylko jakoś dał wprowadzić
potrzebne zmiany. :) W innych zastosowaniach, takich typowych dla mało
wymagającego usera (YouTube, poczta, Skype z wideo, odtwarzanie muzyki czy
filmów) radzi sobie znakomicie. :D

>> owszem wymieniłem na większy, ale… Postawiłem na tym Windows 7 x64
>> (perspektywicznie, gdyż prawdopodobnie, gdy go mocniej wykorzystywać
>> zacznę, to pamięć do 4GB rozszerzę), odpaliłem rzeczy, które na tym
>> sprzęcie działać
>
> No, ja tylko do 2 giga... ale maszynka na razie nie dławi się, nie licząc
> dysku (80), który cudowałem dwa miesiące, tyle ma BAD-ów, nie mam jednak
> kasy na nowy, to musiałem ten załatać... Na razie, odpukać, chodzi i nie
> sypie się dalej, wiem, że w każdej chwili może paść ostatecznie. Ech, marzeń
> dużo. Dlatego ze smutkiem, ale musiałem mu dać FAT32, aby mieć możliwość
> ręcznego przeskoczenia problemów kolejnych, z czym system niekiedy nie radzi
> sobie, wieszając się i/lub BSoDząc.

No to ja mam jednak inne podejście - jak się dysk sypie, to dysk jest jednak
wymieniany na nowy. Szkoda życia, zdrowia i czasu. :D

>> miały: Hamachi, Comodo, Thunderbird, 40tude, Firefox, Chrome, foobar2000,
>> Skype, kilka innych aplikacji. Gra, buczy, krawaty wiąże.
>
> Comnodo nie mam, trochę się uraziłem na jego zachłanność na zasoby, choć
> jako program był i jest znakomity.

Jako firewall - bardzo miły w użyciu. Coś się jednak chłopakom posrało i
moduł antywirusowy często i gęsto potrafi zeżreć w całości jeden rdzeń
procesora. Zgłaszałem to do Comodo - niestety z tego co widzę, reakcji
sensownej na razie brak. Znaczy się - przyjęli do wiadomości tylko… mimo
kilku aktualizacji nic to nie dało. Szkoda, bo to całkiem miły pakiet dla
domowych użytkowników. Na razie na większości maszyn, którymi się opiekuję,
pozostaje Comodo w funkcji firewalla i Microsoft Security Essentials jako
antywirus.

> Staram się poprostu uważać na odpalane programy. Przeglądarki tylko Opera,
> Fx i IE8, Skype jest, GG jest, nieznacznie przymulają, ale minimalnie.

Jako komunikator działa u mnie Miranda (mam ja kontaktów na różnych
protokołach sporo, Miranda jest wręcz dla mnie wybawieniem), Skype niestety
ma tak, że uruchomiony być musi (swoją drogą - cudaka, który wymyślił, że co
jakiś czas okno Skype wyskakuje na wierzch i dodatkowo pojawia się drugie
okno Skype Home, to bym najchętniej rozwiesił za jelita po najbliższych
latarniach). Firefoks moim zdaniem stacza się niestety po równi pochyłej.
Zobaczymy co będzie dalej.

> Gorzej, gdy przychodzi przepompować dużo danych między obszarami pamięci,
> wtedy muli ostro, chyba mu ustawiłęm (nLite) jakąś opcję co do podziału
> VM między pamięć fizyczną i swapfile i nie pamiętam co. Ale nie narzekam,
> więc chyba nawet nie poszukam... nie sypie się, stabilny jest... XP. W7
> później... na razie ćwiczę dwa ekrany naraz...

Ja już sobie innej pracy, niż dwumonitorowej, nie wyobrażam (głównie się w
DTP obracam). A często i gęsto drobne kwiknięcie z trzewi się wydobywa, że
trzeci monitor by się przydał… Znajomi się śmieją, że mając 1920×1200 +
1280×1024 to trzeba być pierdolniętym, żeby było obszaru roboczego mało, ale
cóż ja na to poradzę, że… jestem pierdolnięty i wygodnicki. :D

(ciach…)
> naprawę pozwalałem tylko wtedy, gdy wiedziałem co i jak zostanie naprawione.
> Dzisiaj programy naprawcze często potrafią znacznie więcej, ja jednak lepiej
> się czuję, gdy mogę to kontrolować samemu, progam wykorzystując jako
> wsparcie, nie zastępnik.

Programy potrafią więcej, ale wiedzy żaden program Ci nie zastąpi.

> ANo, nieraz już tłumaczyłem różnym ludziom "Jak położysz XP (2k, W98, etc),
> to MUSISZ potem dopieścić instalację". Rzeczywiście, W7 na plus ma to, ze
> domyślnie jest trudniej nabruździć. Klientom, którym robilem instalacje,
> naprawy, jeśli nie decydowali się na poprawki mówiłem "bez poprawek nie
> gwarantuję ci prawidłowego działania komputera, systemu"

Trudniej, jak trudniej. Weźmiesz głupią instalkę jakiejś pierdoły.
Przydatnej pierdoły. A ta Ci wrąbie instalator paska narzędzi ASK czy innego
gówna, podmieni stronę startową i wyszukiwarkę w przeglądarce. Znajomi
czasami pytają - po co wybieram opcję "Custom" podczas instalacji
czegokolwiek, skoro i tak w 99% sporowadza się to do pacnięcia w "dalej".
Odpowiadam, że właśnie po to, by uchronić się przed tym 1% sytuacji, kiedy
twórca zacnego skąd inąd narzędzia wymyślił sobie, że dorzuci opcję
instalacji czegoś dodatkowego, co mnie akurat - za przeproszeniem - wkurwi.

> No, pamiętam, że jak TC kładłem, to instalka owszem, dochodziła do końca,
> program ładnie startował, ale... przy zapisywaniu parametrów pyszczyło, że
> nie może... i musiałem TC odpalać z podwyższonymi uprawnieniami, aby zapis
> konfigu był możliwy.

AFAIR Total Commander jednak dorzucał swoje ustawienia do \Users\nazwa
konta\AppData\Roaming\Ghisler\. Ale pewnie zależało to od wybranej opcji
podczas instalacji. :)

>> Robiąc często i gęsto za helpdesk dla znajomych wyszło mi, że - poza
>> czasem spędzonym na kilku wyjaśnieniach co i gdzie jest (bo jednak
>> różnice między XP, a Vistą / 7 są), to mniej problemów mam z komputerami
>> z Vistą / 7 na pokładzie, niż tymi, na których XP działa. :D
>
> Myślę jednakże, ze tak jak kiedyś XP, dzisiejsze W7/V z poczatku przerażają
> skomplikowaniem, stąd ostrożniejsze ich traktowanie, nawet W95 wydawał mi
> się tak złożony, że bałem się, iż go nawet w części nie opanuję...
> Poczekajmy parę lat, W7 też będzie uważany za prosty i słabo bezpieczny :) I
> bardziej problematyczny od następców, a sprzęt stanieje na tyle, ze odpadnie
> problem Kalkulatora, do uruchomienia którego potrzeba będzie zaledwie 5 GHz
> procka 8-rdzeniowego z 4 wątkami na rdzeń :), oraz 16 Giga pamięci :)))

Wiesz - najczęściej jest to problem przestawienia pewnych przyzwyczajeń.
Spójrz na Menu Start w XP i Viście / 7. Sporo moich znajomych klęło na czym
świat stoi, że w 7 nie mają tego samego co w XP. Przywzyczajeń części osób
zmienić się nie dało, ale pewien procent zadał pytanie - jak odnalazłeś tak
szybko skrót do tej czy tamtej rzeczy. I nagle się okazało, że wyszukiwanie
w Menu Start jest przydatne. :)

Wymogi systemu rosną. Też się niejednokrotnie zastanawiam, na ile jest to
współmierne z oferowanymi możliwościami. Ale z drugiej strony - skoro na
laptopie sprzed 3 lat Windows 7 śmiga, na konfiguracji stacjonarnwego kompa
sprzed 4 lat, Vista x64 zaiwania aż miło patrzeć, to czy naprawdę mamy się o
co martwić? Przecież jeżeli komuś nowy system nie odpowiada, to nie ma
obowiązku jego kupna czy aktualizacji, prawda? :D

-- 
[ Przemysław "Maverick" Ryk                   ICQ: 17634926    GG: 2808132 ]
[ It's not how many ideas you have. It's how many you make happen.         ]
[                                                       (Juan C. Santiago) ]
Received on Sun Oct 2 23:35:02 2011

To archiwum zostao wygenerowane przez hypermail 2.1.8 : Sun 02 Oct 2011 - 23:42:00 MET DST