Re: Jak sobie poradzić z blokowaniem facebuka?

Autor: Mariusz Kruk <Mariusz.Kruk_at_epsilon.eu.org>
Data: Mon 13 Sep 2010 - 07:58:20 MET DST
Message-ID: <slrni8rfbs.e8c.Mariusz.Kruk@epsilon.rdc.pl>
Content-Type: text/plain; charset=ISO-8859-2

epsilon$ while read LINE; do echo \>"$LINE"; done < "Rados³aw Sokó³"
>>> Jest trochê ludzi,
>>> którzy s± doskona³ymi naukowcami, ale dydaktykê traktuj± jak
>>> z³o konieczne.
>> Owszem. I ma³y odsetek takich wyk³adowców potrafi skutecznie zatruæ
>> studia studentom.
>Ale w jaki sposób chcia³by¶ ich eliminowaæ? I jak odró¿nisz
>kogo¶, kto jest uwa¿any przez studentów za wcielenie z³a, a
>tak naprawdê jest po prostu bardzo wymagaj±cy, od kogo¶, kto
>jest faktycznie tragicznym dydaktykiem? Studenci maj± tenden-
>cjê do chwalenia w trakcie studiów tylko tych, którzy nic od
>nich nie wymagaj±.

Jak pisa³em, to czê¶æ wiêkszej ca³o¶ci. Jak siê idzie na uczelniê po
papierek, to siê stara prze¶lizgn±æ. Taki lajf. Na szczê¶cie powoli
uczelnie zaczynaj± sobie wyrabiaæ w miarê odpowiadaj±c± rzeczywisto¶ci
opiniê (choæ to jeszcze potrwa).

>> Ale to nie jest kwestia rozdzielenia nauki od dydaktyki tylko ca³ego
>> ustroju szkolnictwa u nas. Szkolnictwa, które jest nastawione na
>> "nauczanie", zamiast na rozwój studenta. To du¿o wiêkszy problem.
>Jak w takim razie widzisz wspomaganie tego rozwoju? Bo oba-
>wiam siê, ¿e musia³oby siê ono zacz±æ od zamkniêcia po³owy
>pañstwowych i 90% prywatnych uczelni, ograniczenia liczby
>studiuj±cych i wysokiego ustawienia progów przyjêæ. Tak, aby
>studiowali ci, którzy *chc±* siê rozwijaæ, a nie ci, którzy
>chc± mieæ papierek. Nie da siê kogo¶ rozwin±æ, da siê tylko
>komu¶ pomóc w rozwoju.

Uczelnie siê pozamykaj±. Zw³aszcza te popularne obecnie Wy¿sze Szko³y
Informatyki, Turystyki, Zarz±dzania, Psychologii i Szyde³kowania.
Jeszcze chwilê to potrwa, ale selekcja IMHO nast±pi.

>Na ca³ym ¶wiecie uczelnie coraz bardziej skupiaj± siê na
>przekazywaniu wiedzy praktycznej. U nas jest trochê ha³asu,
>¿e nie idzie siê tak szybko t± ¶cie¿k± te¿. Ja akurat jestem
>przeciwny zrobieniu ze szkó³ wy¿szych kolejnego etapu wt³a-
>czania wiedzy "jak co¶ zrobiæ", gdy ich funkcj± od wieków
>by³o t³umaczenie "dlaczego co¶ siê tak robi".

Problem jest zarówno w organizacji szkolnictwa, jak te¿ i w rynku pracy,
który do byle pierdo³y chce mieæ magistra.

>> I to ma byæ uzasadnieniem dla zmuszania nienadaj±cych siê do tego
>> wyk³adowców do nauczania?
>To jest powód, dla którego nikt, komu dasz wybór miêdzy pra-
>c± naukow± a nauczaniem, nie wybierze nauczania, je¿eli nie
>dostanie za to du¿o wiêkszych pieniêdzy.

My¶lisz, ¿e wszyscy s± tacy genialni "riserczowo"? ¦miem w±tpiæ. Co
zreszt± widaæ po cytowalno¶ci naszych naukowców.

>> nauczanie. Wyk³adowca jest zwykle, owszem, specjalist± merytorycznym w
>> pewnej dziedzinie, ale mo¿e nie mieæ zupe³nie przygotowania
>> metodycznego, a uczyæ musi. I potem s± takie kwiatki jak mamy obecnie na
>Wykszta³cenie pedagogiczne nie jest równoznaczne z umiejêtno-
>¶ci± jasnego i zrozumia³ego przedstawiania jakiego¶ zagadnie-
>nia. Owszem, mo¿e pomóc, ale nie musi.

Odwracasz implikacjê. Brak takiego przygotowania powoduje, ¿e tylko
jednostki wybitnie uzdolnione daj± sobie radê same ze siebie.

>To kwestia osobnicza,
>ró¿ni±ca lepszych wyk³adowców od gorszych. Nie da siê zatrud-
>niaæ *tylko* tych lepszych, a tym bardziej w sytuacji, gdy
>ani nie ma mo¿liwo¶ci budowania wizerunku uczelni przez lep-
>szych pracowników (bo we wszystkich musz± zarabiaæ tak samo
>zgodnie z wide³kami w ustawie),

A kto powiedzia³, ¿e wide³ki s± dobre?

>ani nie ma motywacji, by ci
>gorsi stawali siê lepsi (bo za dobre wyk³ady nie zarobi± ani
>grosza wiêcej, a bêd± musieli w³o¿yæ 2x wiêcej pracy).
>
>> Po prostu nie ka¿dy nadaje siê do tego, ¿eby uczyæ.
>To jest prawda oczywista. Ale mówimy teraz o warunkach ryn-
>kowych, które sprzyjaj± poprawie jako¶ci nauczania, a któ-
>rych to warunków *nie ma* w Polsce i przez ca³e dziesiêcio-
>lecia byæ nie mo¿e, bo nie da siê tego wprowadziæ z dnia na
>dzieñ.

Czy ja gdzie¶ napisa³em, ¿e sytuacjê da siê zmieniæ na idealn± od roku
akademickiego 2010/11?

>> I co z tego, ¿e wprowadza siê na studiach oceny pracy wyk³adowców, skoro
>> i tak nie powoduje to ¿adnej zmiany, bo pracownicy i tak musz± uczyæ?
>A to jest ju¿ inny absurd, z którym siê zgadzam. Obowi±zek
>ankietowania faktycznie istnieje i faktycznie z ocen wysta-
>wianych pracownikom przez studentów niewiele wynika. Ale
>wracamy znów do problemu: jak ankieta ma byæ *obiektywna*?
>To, ¿e student czego¶ nie rozumie mo¿e byæ win± studenta
>równie dobrze, jak prowadz±cego. W zasadzie studenci mog±
>oceniaæ tylko kwestie mierzalne w sposób obiektywny, bo
>¶rednia z subiektywnych ocen ("czy prowadz±cy jest przygo-
>towany do zajêæ", "czy prowadz±cy przedstawia temat w spo-
>sób zrozumia³y") wci±¿ jest subiektywna.

Jak pisa³em, to jest tylko czê¶æ wiêkszej ca³o¶ci, w której mo¿na
znale¼æ du¿o wiêcej baboli ni¿ tylko to.
A mnie siê, szczerze mówi±c, nie chce o tym teraz dyskutowaæ, bo z tego
i tak nic nie wyniknie. A tak sobie pomarudziæ to mogliby¶my na ¿ywo
przy piwie gdzie¶, a nie w ten sposób. ;-)

-- 
  Kruk@ -\                   | 
          }-> epsilon.eu.org | 
http:// -/                   | 
                             | 
Received on Mon Sep 13 08:00:06 2010

To archiwum zosta³o wygenerowane przez hypermail 2.1.8 : Mon 13 Sep 2010 - 08:42:01 MET DST