List do Rzepy

Autor: Moi (Moi_at_w.pl)
Data: Sat 14 Aug 1999 - 00:50:35 MET DST


To: P.Aleksandrowicz_at_rzeczpospolita.pl
Copy to: B.Wawrzewska_at_rzeczpospolita.pl;M.Usidus_at_rzeczpospolita.pl

Szanowny Panie Redaktorze,

Mam nadzieje, ze zechce Pan przeczytac niniejsze wyrazy mojego wzburzenia,
jako reakcji po lekturze serii artykulow (z 12 i 13 sierpnia) dotyczacych
polskiego usenetu.
Pisanych przez dziennikarzy majacych niewielkie - widac - rozeznanie w
specyfice tej internetowej uslugi.

Swiete oburzenie trojki autorow, mimo ze usprawiedliwione egzystowaniem na
peryferiach cyberprzestrzeni ohydnego zjawiska dzieciecej pornografii, nie
mialo jednak wystarczajacego oparcia w faktach, by wywiesc oskarzenie
o ulatwianie nieletnim dostepu do publikacji gwalcacych obyczajowosc, czy
tez SWIADOME rozpowszechnianie tresci pornograficznych z udzialem osob
maloletnich.

Trudno bowiem doszukac sie w administrowaniu olbrzymimi serwerami grup
dyskusyjnych (15 - 40 tysiecy grup) czynnosci ewidentnie wyczerpujacych
znamiona czynu opisanego w art. 202 par. 2 k.k. Jesli uznalibysmy, ze jednak
tak jest, nalezalo by scigac kazdego dostawce uslug internetowych, bo
stwarza on potencjalna mozliwosc przez protokol TCP/IP dotarcia przez
maloletnich do zakazanych tresci gdziekolwiek w Sieci.

Zarowno administrowanie serwerem grup dyskusyjnych, jak i serwerem darmowych
stron www (jak chocby przywolany w jednym z artykulow promail.pl), moze
opierac sie wylacznie na cenzurze interwencyjnej, a nie prewencyjnej.
Nie sposob monitorowac dziesiatek megabajtow zmieniajacej sie codziennie
tresci. Nalezalo by zatrudnic cenzora, nie zas administratora, ktorego rola
jest jedynie nadzor techniczny nad funkcjonowaniem serwera, a nie kontrola
jego zawartosci.
Oczywiscie, nie ma sporu co do tego, ze administrator taki ma obowiazek
zareagowac na zgloszone i potwierdzone naduzycia swobody wypowiedzi.
Lecz lamy gazety aspirujacej do najpowazniejszego polskiego dziennika nie sa
najlepszym miejscem na takie zgloszenia.

Nie jest prawda, ze latwo programowo odfiltrowac grupy dyskusyjne stworzone
przez dewiantow, a niepozadane przez zdrowy ogol internautow. Potwierdzeniem
tego faktu byla koniecznosc odciecia dostepu do kilku tysiecy grup w
hierarchii alt.*, jako reakcja na Panstwa niefrasobliwe oskarzenia.
Odciecia, do ktorego zmuszony byl jeden z najbardziej doswiadczonych
polskich internetowych administratorow.
Tym samym, przez lekko rzucone slowa kilku redaktorow lubianej i przez
internautow "Rzepy", stracilismy np. dostep do grupy
alt.freelance.journalism
(by nie odbiegac daleko od prasowej tematyki), czy - o ironio! -
alt.current-events.net-abuse.*, sluzacej do wymiany pogladow na temat
naduzyc
wolnosci slowa w Sieci i przeciwdzialaniu im.

Rowniez nie jest prawda mit o latwosci dla nieletnich dostepu do
"zakazanych" grup.
Nie jest to, jak chca autorzy, "seria zwyklych klikniec myszka". Najpierw,
trzeba znac dosc dobrze jezyk angielski. Nastepnie, nalezy z kilkunastu
lub kilkudziesieciu tysiecy grup wybrac te jedna (chocby i kilkanascie),
zawierajaca erotyczne fotografie. Jesli chce sie tego dokonac, musi to
byc operacja swiadoma. A przed premedytacja przedwczesnie dojrzalego
i wyedukowanego maloletniego nie obroni sie nawet najlepszy program
net-nanny, bedacy cybernetyczna nianka blokujaca dostep do zastrzezonych
tresci w internecie.
Zwracam takze uwage, ze Panstwo wiedzieliscie czego szukac, znaliscie nazwe
grupy, o ktorej istnieniu ja np., czytajacy od trzech lat niemal codziennie
grupy dyskusyjne, nie mialem zielonego pojecia. Mimo dosc znacznego
doswiadczenia w korzystaniu z usenetu, wahalbym sie stwierdzic, ze nie
mialbym klopotu z jej selekcja.

Odnioslem ponadto w trakcie lektury wrazenie, ze w sposob szczegolny autorzy
przedmiotowych artykulow dyskredytuja serwery ICMMiK, mimo, ze podobne
grupy znajduja sie (pewnie po publikacji nalezy uzywac czasu przeszlego) na
wielu polskich serwerach usenetowych. Niedopatrzenie to, czy premedytacja?
Chcialbym zatem podniesc, iz zaslugi tej instytucji w krzewieniu cywilizacji
internetowej w naszym kraju sa absolutnie nie do przecenienia. Mam nadzieje,
ze spolecznosc internetowa nie pozwoli szargac dobrego imienia pionierow
i awangardy tego niezwyklego oraz niezwykle Polsce potrzebnego medium.

Nie ma wobec tego potrzeby odmieniania we wszelkich przypadkach akurat
nazwy ICMMiK, bo problem dotyczy wielu serwerow i - jak juz podnioslem -
nie jest prosty do rozwiazania.

Podzielam troske trojki dziennikarzy "Rzeczpospolitej" o zachowanie
obyczajnosci w Sieci, szczegolnie chroniacej nasze dzieci przed
wymuszonym odbiorem tresci, na ktore nie sa one przygotowane. Troska
ta jest udzialem wiekszosci internautow dostrzegajacych problem
i swiadomych jego skutkow. Dzialania zmierzajace do neutralizacji
tego niebezpieczenstwa prowadzone sa na calym swiecie.
Takze i w Polsce, o czym byl uprzejmy wspomniec prof. Niezgodka,
dyrektor ICMMiK.

Jednak przywolane artykuly nie maja cech troski jedynie. Sklanialbym sie
raczej ku okresleniu, ze jest to przypadkowa i nieprzemyslana napasc
na jeden z cieszacych sie najwieksza estyma wsrod uzytkownikow serwerow
w polskim internecie. Na ile uzasadniona? - o tym najlepiej moga
wypowiedziec sie subskrybenci grup dyskusyjnych. Jako jeden z bardzo
wielu, osmielam sie stwierdzic - nie macie Panstwo racji!

Jako ojciec szesciolatka i dziesieciolatki, obojga z dwuletnim internetowym
stazem, wladajacych podstawami jezyka angielskiego, zareczam, ze ani
zdjecia moich dzieci nigdy nie ukaza sie w Sieci, ani nie zostana one
czytelnikami grup dyskusyjnych lub stron www dla nich nie przeznaczonych.
Jesli stalo by sie inaczej, odpowiedzialnosc niech spadnie tylko na mnie.
Wylaczcie z niej "adminow" - jak Ich sie popularnie okresla w internecie.
Oni maja i bez tego wystarczajaco duzo pracy...

Lacze wyrazy szacunku,
(-)
-------------------------------

P.S. Zamieszczam kopie listu na lamach grupy, bo jako notoryczny
ignorant moze strzelilem gdzies "babola" i zdolam go do jutra -
przy Waszej pomocy - sprostowac (choc mail juz "poszedl").
Nie ukrywam rowniez, ze chce zachecic innych do podobnej reakcji.
Bo, inaczej BNAFHy faktycznie zgasza swiatlo i pojda na piwo, czym
odgrazali sie bodaj na p.n.n-g.

P.S.II. Staje tu, w miare swoich skromnych mozliwosci, murem
za adminami, mimo, ze artykulowalem na p.i.p swoje watpliwosci
dotyczace "nieprzytomnego feedowania" wszelkiego badziewia
splywajacego z zagranicznych newsserwerow.
Podzielam takze czesc opinii Macka Uhliga, wkraczamy tu jednak
w te, czy inna, forme cenzurowania/moderowania/ocennosci newsow.
A tego unikalbym jak ognia.

Chyba rzeczywiscie mozna sie nabawic w usenecie schizofrenii.
Na szczescie, pl.soc.paranoja juz w drodze... Bede pewnie jednym
z pierwszych subskrybentow.

Pozdrawiam,

Moi



To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.7 : Wed 19 May 2004 - 16:23:32 MET DST