Re: Internet jako spolecznosc

Autor: Janusz Swieczkowski (swieczko_at_usctoux1.cto.us.edu.pl)
Data: Mon 14 Jul 1997 - 18:08:09 MET DST


Maciek Uhlig writes:
\ Przylacze sie do Jarka. Moim zdaniem uzytkownicy Internetu stanowia
\ spolecznosc. Z mojego punktu widzenia dlatego, ze posluguja sie pewnym
\ medium komunikacyjnym, ktore sami stworzyli i tworza, ktorego zasady
\ dzialania nie sa uregulowane obowiazujacym prawem i dlatego uzytkownicy
\ sieci sami to (wirtualne) prawo tworza, a nawet pilnuja jego
\ przestrzegania. Rola tej spolecznosci jest olbrzymia i bedzie dalej
\ wzrastac. Ma ona wspolny cel: rozwoj Internetu i promocje jego
\ wykorzystania. To zupelnie inna sytuacja niz w przypadku uzytkownikow
\ samochodow, telewizorow czy (przepraszam za prowokacje) rozwiazlych kobiet.
\

Trudno mi sie zgodzic z wieloma dyskutantami, ale jeszcze trudniej, gdy
wypowiadane sa tak powazne slowa. Moim zamiarem jest uscislenie z wlasnego
punktu widzenia niejasnych, jak mi sie wydaje wypowiedzi roznych
dyskutantow, ktore moglyby moim zdaniem zostac zrozumiane w sposob
powodujacy wiele emocji a niewiele pozytku.

  Nie przecenialbym roli spolecznosci uzytkownikow internetu, nazwalbym ich
raczej spoleczenstwem. Udzial w tym spoleczenstwie wynika z tego, ze
wiekszosc uzytkownikow internetu samemu kupila sobie tylko komputer oraz
modem i korzysta z nowego medium komunikacyjnego. Zasady jego dzialania
wynikaja z konstrukcji tego medium i zasad fizycznych wykorzystanych do jego
budowy, a takze ze stosunkowo (i najprawdopodobniej zbyt) luznych w stosunku
do oferowanych przez to medium mozliwosci regulacji prawnych. Nie jest
prawda, ze obowiazujace prawo przestaje obowiazywac w internecie. Stopien
regulacji prawnej internetu jest w tej chwili (szczegolnie w Polsce)
niewielki i z pewnoscia sa sprawy, ktore nalezaloby w tej dziedzinie
uregulowac. Niewatpliwie wazny glos w tych sprawach powinni miec obecni
uzytkownicy internetu. I sytuacja uzytkownika internetu wcale nie wydaje mi
sie nie tak bardzo inna, niz uzytkownika np. telewizora. Co najwyzej jest
wiekszy wybor sytuacji. Wydaje mi sie nawet, ze nie kazdy uzytkownik
internetu zainteresowany jest jego rozwojem, tak jak nie kazdy telewidz
zainteresowany jest HDTV.

  Czlonkowie tego spoleczenstwa maja mnostwo celow indywidualnych i
grupowych (nie tylko grupy ircownikow, mudowcow i innych hobbystow),
mozliwe, ze sie dogadaja... choc moze nawet nie wszystkim na tym zalezy.
Rozwoj internetu jest moze w interesie calego (co to jest cale...), nie
tylko internetowego spoleczenstwa, ale wykorzystanie - to nie jest juz
pojecie jednoznaczne (kazdy ma cos innego na mysli) i taki parlament
internetowy (jesli juz normalny, wybrany w demokratycznych wyborach tego nie
zrobi) powinien zadbac o zrownowazone interesy wszystkich czlonkow
spoleczenstwa internetowego.

  Parlament to brzmi powaznie i chyba zbyt beztrosko. Chyba bedem musial go
(wirtualnie) rozwiazac ;-) Stosowniejsza nazwa bylby moze samorzad, daloby
sie go chyba zorganizowac w sposob zgodny z obowiazujacym prawem. Samorzad
nie zajmowalby sie np. nadawaniem szpanerskich nazw domen i pobieraniem za
to oplat - to mogliby w ramach obowiazujacych zasad robic dostawcy uslug
(ale moglby pobierac oplate rejestracyjna i "podatek" na cele "spoleczne" -
- na zapewnienie niezbednego porzadku w DNS-ie, ale nie dla celow
dochodowych), moglby ustalac zasady (nie za duzo i bez wymyslania kola po
raz drugi) i zapewnial ich przestrzeganie (czy tych rzeczy nie nalezaloby
rozdzielic?) Moze przydalby sie jakis odpowiednik PAR- ale tylko dla tego
internetu przez male "i" , albo polski odpowiednik CORE?

  Proponuje, zeby normy prawne cywilizujace polski zascianek internetowy
ustalac w ramach juz obowiazujacego prawa, a internetu uzywac jako
uzytecznego narzedzia - bedzie pozytek z internetu, nie trzeba bedzie
urzeczywistniac albo odrzeczywistniac wirtualnego prawa, internet sie
spopularyzuje, dostawcy wypromuja bez problemow swoje uslugi, a przecietni
uzytkownicy internetu beda mieli oprocz wirtualnych troche wiecej
rzeczywistych korzysci. Bo coz takiego wyjatkowego - ten internet ?
upowszechni sie niezaleznie od naszej woli (wola spoleczenstwa wplynie tylko
na to, jakie kto odniesie z tego korzysci), przestanie byc czyms wyjatkowym,
tak wyjatkowym, zeby zasady tego regulowac w wyjatkowy sposob.

  W kazdym razie w swiecie, gdzie internet powstal wszelkie uregulowania
prawne sa tworzone w interesie jakichs grup spolecznych przez te wlasnie
grupy, za pomoca rozwiniecia juz istniejacego prawa. Tak tez robia ze
sprawami internetu w USA. Raczej bez wiekszej krzywdy dla pozostalych
czlonkow spoleczenstwa, bo sie staraja. U nas tez tak mozna i jeden
parlament powinien wystarczyc.
 
Janusz Swieczkowski.

-- 
___________________________________________________________________________
   Have anything to tell ? Tell it yourself clearly.	      (JS)
---------------------------------------------------------------------------
                       '
 |    |   _'    Janusz Swieczkowski,    Silesian University Computer Center
 |    | /   \   ul. Uniwersytecka 4, 40-877 Katowice, Poland
 |    ||        e-mail (internet) : janusz_at_us.edu.pl  
  \  / |        phone: 032 596847 ext. 36
  \ _ /         


To archiwum zostało wygenerowane przez hypermail 2.1.7 : Wed 19 May 2004 - 16:04:32 MET DST